"Three Point Shot" jest doskonałą, pięknie wydaną płytą zawierającą utwory wspaniałych Artystów.
Pierwszym z nich jest "Trying the Blue Ones" (kompozytor: Piotr Lemańczyk). Muzycy z wielką radością i zaangażowaniem tworzą wspólnie piękny świat dźwięków zaproponowany przez Piotra. Główną linię melodyczną wygrywa na saksofonie Jerry Bergonzi, nie pozwalając jednak, aby kontrabas Piotra zszedł gdzieś na dalszy plan. Pięknie brzmiący, ciężki kontrabas snuje tu wspaniałą muzyczną opowieść wraz z lekkim saksofonem, w otoczeniu pełnej energii perkusji Jacka Kochana. Z każdego instrumentu wypływa ogromny zapał i chęć wspólnego tworzenia, aż by się chciało z całego serca zobaczyć ten skład na żywo podczas koncertu!
"On Again Off Again" to kompozycja Jerry'ego Bergonzi. Kompozytor rozpoczyna ją piękną, czystą solówką na saksofonie, do której dochodzi po chwili perkusja z kontrabasem. W uszy rzuca się przede wszystkim wspaniała jakość dźwięku i doskonałe współgranie saksofonu z kontrabasem, który doskonale słychać nie tylko podczas solówek. Głębokie, pełne magii dźwięki wypływające spod strun kontrabasu rozchodzą się wewnątrz słuchacza, powodując niczym nie zmąconą radość i błogość, a wydłużony lekko czas pogłosu sprawia, że utwór brzmi w uszach jeszcze kilka sekund po odłożeniu przez Artystów instrumentów.
Następny, tytułowy utwór płyty – "Three Point Shot", również jest kompozycją Jerry'ego Bergozi. Kompozycje tego Muzyka robią na mnie wrażenie czystych, dokładnych, oszlifowanych i sterylnych. Może nawet trochę zbyt idealnych..? Pięknych, ale chłodnych zarazem. Całego ciepła i tajemniczości nadaje im, w moim odczuciu, właśnie charakterystyczna gra Piotra Lemańczyka na kontrabasie – taka prawdziwa, ciepła, duchowa, trafiająca prosto do serca i rozchodząca się po całym organizmie. Tajemniczości i magii dodają w tym utworze również dźwięki perkusji, otulające słuchacza przy wyprowadzaniu z kontrabasowej solówki.
Trzecia i ostatnia kompozycja Jerry'ego na płycie "Three Point Shot" to utwór "Wrong". Piękny, przepełniony smutkiem i żalem, chwytający za serce poprzez zawodzące dźwięki saksofonu współgrające w niezwykle głębokimi, poruszającymi dźwiękami kontrabasu, otulonymi delikatną, subtelną perkusją Jacka Kochana. Najwspanialszym momentem utworu jest chwila, kiedy saksofon wycisza się, wyprowadzając na pierwszy plan głębokie, pełne uczucia dźwięki płynące z kontrabasu.
Utwór numer 5, "More", skomponował perkusista składu – Jacek Kochan. Od razu słychać, jak wspaniale czuje się w nim właśnie perkusista, dając z siebie absolutnie wszystko, wyrażając grą całego siebie. Jacek Kochan, mając w ręku wspaniałe narzędzie w postaci perkusji, zdaje się wyznaczać przestrzeń, w której poruszają się pozostali Muzycy.
"Cuppa Joe" to utwór skomponowany przez Piotra Lemańczyka, rozpoczynający się przepięknym, poruszającym solo na kontrabasie. I, przynajmniej dla mojego ucha, wyczulonego na ten instrument w rękach tego wspaniałego Artysty, jest to najpiękniejszy utwór z tego albumu. Utwór wypływający z głębi duszy Artysty, jak gdyby sam tworzył się z jego osobowości i emocji, taki prawdziwy, nie komercyjny (jak wszystkie zresztą kompozycje Piotra). Artysta po prostu daje słuchaczowi siebie – takiego, jaki jest, a nie takiego, jakiego chciałaby "masa". I właśnie to najbardziej cenię w twórczości tego najdoskonalszego, według mnie, kontrabasisty!
Autorem przedostatniej kompozycji, "Quiet Boy", jest Joonatan Rautio, fiński saksofonista znany ze współpracy z Piotrem Lemańczykiem i Dominikiem Bukowskim (np. płyta "Vice Versa"). Niespełna sześciominutowy utwór na pierwszy plan wysuwa saksofon Bergonziego, który wygrywa przez większość utworu linię melodyczną, podczas gdy kontrabas wraz z perkusją tworzą klimat, nadając mu głębi i magii. Piękna solówka na kontrabasie porywa słuchacza do innej, piękniejszej rzeczywistości, ukazując całe dobro tego świata. Humorystycznie wygląda na okładce czas trwania tego utworu, trwającego 5:59 minut, a pewnie przez przypadek, dla zaokrąglenia, zapisany jako... 5:60 .
Ostatnim utworem, rozpoczynającym się szalejącą perkusją, jest "Moscow Boogie" autorstwa Jacka Kochana. Szalejąca perkusja zwalnia lekko, kiedy pojawiają się pierwsze dźwięki kontrabasu. Muzycy w trójkę porywają słuchacza w roztańczony świat marzeń, zapraszając do wnętrza tworzonego przez nich dzieła. Żal tylko, że płyta dobiega już końca...
Jedno jest pewne. Tak teraz, jak i zapewne każdorazowo po przesłuchaniu tej wspaniałej płyty a przed odłożeniem jej na półkę, będę włączała jeszcze raz, na bis, utwór numer 6 (będący dla mnie numerem 1 na tym albumie!) - "Cuppa Joe" Piotra Lemańczyka!
Marta Ratajczak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz