Doskonałej pod każdym względem płyty „stone fog” kwaretu Wacława Zimpla nie potrafię rozpatrywać oddzielnie – utwór po utworze. Tak jak na płytach HERY wyraźnie czułam, które kompozycje są autorstwa wyłącznie Wacława, a które całego zespołu, tak w przypadku kwartetu Wacława z Klausem Kugelem, Krzysztofem Dysem oraz Christianem Ramondem – wszystkie są dla mnie nierozdzielną, doskonałą całością. Płyta emanuje magią, czystością, wiarą w siłę sprawczą panującą nad światem. Dla mnie jest to jakby cud istnienia, powstający na moich oczach. Zamykam oczy i daję się ślepo prowadzić dźwiękom klarnetu, rzeczywistość przestaje istnieć. W Muzyce tej czuję pewien Pierwiastek Boski, coś, w co wierzę i czemu chcę wierzyć. Jest dla mnie najpiękniejszą religią świata, za którą pragnę podążać i być jej wierna na zawsze. Harmonia, jedność, związek dusz Muzyków kwartetu pozwala słuchaczowi wejść w ten ich świat, połączyć się z nimi i wspólnie uczestniczyć w tej pięknej ceremonii dźwięków. Dusza sama wyrywa się, by biec za Muzyką po skałach, aż docieramy na sam szczyt, gdzie dźwięki wypływające z klarnetu rozpraszają skalną mgłę, ukazując piękne dzieło narodzone z pracy czworga Muzyków. Wspaniały na tej płycie jest również Klaus Kugel, prawdziwy magik, budujący przestrzeń, w której Wacław Zimpel czaruje i tworzy. Każdy z Muzyków, gdyby słuchać ich solo, tworzy coś niesamowicie doskonałego. Muzycy jednak spotkali się, dając z siebie całą swoją duszę, by mogło powstać to wspaniałe, niesamowite Dzieło, unoszące słuchacza ponad czas i przestrzeń. Dzielą się ze słuchaczem nie tylko swoją twórczością, ale – co ważniejsze – samym procesem tworzenia i emocjami.
Jeden jednak utwór z tej płyty jest dla mnie czymś naprawdę szczególnym, co zagnieździło się w mojej głowie na dobre. Utwór ten i uczucia jemu towarzyszące mam w głowie od czasu niesamowitego koncertu kwartetu Wacława Zimpla 19.04.2013. Jest to tytułowy utwór, ostatni na płycie - „stone fog”, kompozycji Wacława, w którym Artysta dzieli się ze słuchaczem całym swoim światem wewnętrznym. W utworze tym zresztą każdy z Muzyków dzieli się sobą – doskonale słychać Christiana Ramonda na kontrabasie, Krzysztof Dys wydobywa wspaniałą, poruszającą melodię z fortepianu, a Klaus Kugel i Wacław Zimpel czarują na swoich instrumentach.
Domyślałam się, że tak będzie . Kiedy napisałam, że najlepszym utworem tej płyty jest „stone fog”, zaczęły rodzić się we mnie wątpliwości i musiałam włączyć płytę raz jeszcze, żeby przekonać się, czy przypadkiem „cold blue sky” lub „old feet feel out the path” nie jest jeszcze wspanialszy od ostatniego utworu. Płyta jest tak doskonała, że nie ma co się rozdrabniać na poszczególne utwory, można traktować ją jedynie jako niezwykle piękną całość.
W odniesieniu do koncertu, na płycie brakuje mi jedynie rozbudowanych improwizacji, z których jeden fragment na klarnecie nieudolnie nucę aż do dzisiaj, ile tylko razy przypominam sobie ten wspaniały koncert. Tak czy inaczej – zarówno koncert, jak i płyta kwartetu Wacława Zimpla „stone fog” oczarowały mnie i pochłonęły bez reszty!
Marta Ratajczak
Jeden jednak utwór z tej płyty jest dla mnie czymś naprawdę szczególnym, co zagnieździło się w mojej głowie na dobre. Utwór ten i uczucia jemu towarzyszące mam w głowie od czasu niesamowitego koncertu kwartetu Wacława Zimpla 19.04.2013. Jest to tytułowy utwór, ostatni na płycie - „stone fog”, kompozycji Wacława, w którym Artysta dzieli się ze słuchaczem całym swoim światem wewnętrznym. W utworze tym zresztą każdy z Muzyków dzieli się sobą – doskonale słychać Christiana Ramonda na kontrabasie, Krzysztof Dys wydobywa wspaniałą, poruszającą melodię z fortepianu, a Klaus Kugel i Wacław Zimpel czarują na swoich instrumentach.
Domyślałam się, że tak będzie . Kiedy napisałam, że najlepszym utworem tej płyty jest „stone fog”, zaczęły rodzić się we mnie wątpliwości i musiałam włączyć płytę raz jeszcze, żeby przekonać się, czy przypadkiem „cold blue sky” lub „old feet feel out the path” nie jest jeszcze wspanialszy od ostatniego utworu. Płyta jest tak doskonała, że nie ma co się rozdrabniać na poszczególne utwory, można traktować ją jedynie jako niezwykle piękną całość.
W odniesieniu do koncertu, na płycie brakuje mi jedynie rozbudowanych improwizacji, z których jeden fragment na klarnecie nieudolnie nucę aż do dzisiaj, ile tylko razy przypominam sobie ten wspaniały koncert. Tak czy inaczej – zarówno koncert, jak i płyta kwartetu Wacława Zimpla „stone fog” oczarowały mnie i pochłonęły bez reszty!
Marta Ratajczak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz