Kochankowie Rudej Marii to zespół, którego czołową postacią była Wanda Staroniewicz - wokalistka i autorka tekstów piosenek (pisanych wraz z bratem - doskonałym saksofonistą Wojciechem Staroniewiczem). Pozostali członkowie zespołu to: Maria Kozłów (skrzypce), Andrzej Kadłubicki (flażolety) oraz Marcin Kostecki (gitara). Premiera pierwszej płyty zespołu, jaką jest album "Piosenki", miała miejsce w roku 2006, kiedy to "Duśka" pożegnała się z "Kochankami Rudej Marii".
Płytę nagrano w składzie: Wanda Staroniewicz (śpiew, teksty, muzyka i aranżacja), Marcin Wądołowski (gitara), Iza Taraszkiewicz (skrzypce), Andrzej Kadłubicki (flety), Janusz Mackiewicz (kontrabas) oraz Wojciech Staroniewicz (syntezator, tamburyn, muzyka, aranżacja utworu 10, chórki). Skład chórku to: Jakub Bartnicki, Andrzej Kadłubicki, Iza Taraszkiewicz, Krzysztof Kwiatkowski oraz Wojciech Staroniewicz.
Album wypełnia dziesięć utworów: "Słony Wiatr", "Ballada o Rudej Marii Latarniczej", "Twoja Penelopa", "Ballada o sławnym życiu szypra Jana", "Holender", "Brat Szot", "Ballada o milczącym kutrze", "Ola, Ola wróć!", "W przechyle" oraz "Dmuchawce". Pięknie, starannie wydana płyta, uzupełniona w książeczkę z tekstami piosenek oraz wspaniałymi zdjęciami morza, któremu wokalistka i autorka tekstów z całą pewnością powierzyła serce, zadedykowana jest ludziom, do których to serce również należy - czyli Rodzicom Pani Wandy.
Tematyka podejmowana przez Wandę Staroniewicz to głównie żegluga morska, traktowana zarówno dosłownie, jak i jako analogię życia, przez które - przy różnych wiatrach - przeprawia się każdy z nas.
Pierwszy z utworów, będący jednocześnie jednym z moich ulubionych, jest "Słony Wiatr", czarujący nas piękną gitarą, cudnymi słowami, stonowanym kontrabasem i urzekając wręcz ciepłym, męskim chórkiem. Co jednak rzuca najbardziej na kolana, to odzywający się w najmniej oczekiwanym momencie, przepiękny flet Andrzeja Kadłubickiego. Wadą tej piosenki natomiast jest zdecydowanie zbyt krótki czas jej trwania, co Muzycy wynagradzają nam jednak kolejnym utworem, jakim jest najbardziej znana kompozycja zespołu Kochankowie Rudej Marii: "Ballada o Rudej Marii Latarniczej". "Ruda Maria", którą możemy podziwiać na ostatniej stronie książeczki, to piękna i niebezpieczna zarazem "kobieta", od której zależy życie Ludzi Morza - światło latarni morskiej. Piosenka szantowa, śpiewana pewnym, podkolorowanym lekką ironią głosem "Duśki", wwierca się w świadomość słuchacza, zapisując się w niej tak głębokim, pięknym tekstem, jak i bogatym, intrygującym instrumentarium, wypuszczającym się w kolorowy taniec podczas refrenu. Instrumentalną ciekawostką na płycie jest możliwość usłyszenia znakomitego trójmiejskiego saksofonisty, Wojciecha Staroniewicza, grającego tym razem na... tamburynie oraz syntezatorze!
Cudnym fletem rozśpiewanym na tle skrzypiec rozpoczyna się smutna, tęskna piosenka "Twoja Penelopa". Tu mamy okazję do podziwiania pięknej gitary Marcina Wądołowskiego, którego płyta "Blue Night Session" mająca premierę w minionym miesiącu robi prawdziwą furorę (co zresztą nie powinno nikogo dziwić, gdyż album ten został wypuszczony ze "stajni" Wojciecha Staroniewicza - Allegro Records). W podobnie ciepłym, morskim klimacie utrzymana jest także "Ballada o sławnym życiu szypra Jana", ocieplana dodatkowo przepięknym chórkiem. Piękna, wzruszająca ballada płynie łagodną falą kobiecego głosu Wandy Staroniewicz, rozbijając się o cudne dźwięki gitary Marcina Wądołowskiego, docierając do kolejnego utworu, jakim jest kolejna moja ulubiona piosenka z tego albumu: "Holender". Przepiękna melodia, wspaniałe słowa oraz cudowne dźwięki wypływające z pełnych emocji instrumentów chwytają za serce i sprawiają, że jest to utwór, którego można słuchać bez końca.
Weselszą, szybszą, roztańczoną wręcz piosenką jest "Brat Szot". Piosenka, która przynosi z sobą zapach morza i portu, chłodzi orzeźwiającą, słoną wodą i rozświetla nad nami morskie słońce. Po niej zaś, znów pięknym, subtelnym fletem oraz nasyconą emocjami gitarą rozpoczynamy kolejną piękną balladę - "Balladę o milczącym kutrze", akcentowaną mocnym, stabilnym kontrabasem Janusza Mackiewicza. Ciekawym rozwiązaniem na płycie jest zastosowanie - zamiast perkusji - subtelniejszego rozwiązania, jakim jest tamburyn, w który możemy zasłuchać się do woli choćby w kolejnej piosence - "Ola, Ola wróć!". Tu też, w końcowej zwłaszcza części, podziwiać można roztańczone skrzypce Izy Taraszkiewicz, płynące pełnymi emocji nutami.
Płyta powoli dopływa do końca swojej muzycznej podróży, płynąc piękną i niezwykle smutną balladą "W przechyle", w której wspaniały, ciepły głos Wandy Staroniewicz wspierany jest silnym męskim wokalem na tle smutno zawodzących skrzypiec i fletu. Tak dopływamy do portu ostatnią piosenką - "Dmuchawce" - zagraną w cudnej aranżacji Wojciecha Staroniewicza z zawadiacką gitarą, ciepłym, zaczepnie wręcz intrygującym kontrabasem oraz mocnym, nacechowanym emocjami tekstem wypływającym wokalem "Duśki".
Album "Piosenki" Wandy Staroniewicz i Kochanków Rudej Marii to pięknie wydany zbiór liryczno - muzycznych perełek wyłowionych z morskiej głębiny, utkanych w przepiękne muzyczne muszle. Muszle, które - po przyłożeniu do ucha - czarują wręcz cudownym, morskim powietrzem, przenosząc słuchacza w sam środek żeglarskiej przygody, przepełnionej rozlicznymi emocjami, rozpalając w sercu swoistą tęsknotę za szumiącymi falami, niosącymi tak niebezpieczny, silny sztorm, jak i ciepłe, lekkie ukojenie. Polecam z całego serca tym, którzy marzą o muzycznym zanurzeniu się w słonych, morskich falach!
Marta Ratajczak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz