Dariusz Herbasz to wszechstronny trójmiejski saksofonista, członek pierwotnego składu zespołu Orange Trane, nagrywający z Muzykami takimi jak nieodżałowany Emil Kowalski, Janusz Mackiewicz, Wojciech Staroniewicz czy Piotr Lemańczyk. Przede wszystkim - co można łatwo wyczytać między nutami jego kompozycji - jest to niesamowicie wrażliwy, pozytywny Artysta, który niewątpliwie odnalazł swoje miejsce na ziemi, a może nawet - gdzieś ponad nią, wędrując pełnym tajemnic i barw szlakiem niezbadanych emocji, które niezwykle umiejętnie przekłada na nutki kolejnych utworów.
W 2012 roku ukazała się pierwsza autorska płyta Darka zatytułowana "Joy of Friendship". Płytę tę wypełnia sześć kompozycji Saksofonisty: "Prayer For Peace" (która w 2008 roku - w nieco odmiennej aranżacji - znalazła się również na płycie "Illustration" Tomasza Sowińskiego), "Don Don", "Ruffus" (powstała podczas występu na żywo w Radio Gdańsk z zespołem Janusza Mackiewicza), przepiękna i tajemnicza "13-26,06 (Dedicated to the Memory of My Brother Wojtek)", "Tenor's Dance" oraz "T. T. Blues (Tapta Tapta Blues)". W nagraniu udział wzięli: kompozytor, aranżer i saksofonista tenorowy: Dariusz Herbasz, Tomasz Grzegorski - wspierający kompozytora swoim saksofonem tenorowym, Piotr Mania - fortepian, Adam Żuchowski - kontrabas oraz Tomasz Sowiński - perkusja.
"Joy of Friendship" to przede wszystkim piękno czystości dźwięków, pozbawione jednak sztucznej sterylności, zawierające w sobie zapis najszczerszych uczuć przenikających doskonale z sobą zgrane dusze Muzyków biorących udział w nagraniu. Jest to album rozgrywający się gdzieś wysoko ponad nami, na poziomie tych najwyższych emocji, dotykający naszej duchowości; pełen natchnienia, sprawiający wręcz wrażenie obcowania ze światem ponad nami.
Wycieczkę po tym tajemniczym świecie, do którego istnienia na co dzień nieraz tak trudno nam się przyznać, rozpoczynamy wspaniałym utworem "Prayer For Peace", ruszając jak zaczarowani za pięknym dwugłosowym tenorem, wyrastającym z nicości na naszych oczach, rozwijającym swe opiekuńcze skrzydła i unoszącym nas wysoko w górę przy złowróżebnie skrzącym się basie oraz ciemnych, groźnych dźwiękach fortepianu. Perkusja pod pałeczkami Tomka Sowińskiego z jednej strony łagodzi ciężkie brzmienie pięknego kontrabasu, z drugiej jednak - zagęszcza atmosferę, owiewając całość szczelną, klaustrofobiczną wręcz tajemnicą. Przepiękny spektakl, wspaniała opowieść, w której serce zostaje rzucony słuchacz spoglądający - jak zaczarowany - w malującą się przed nim wspaniałymi barwami saksofonów cudną alternatywną rzeczywistość. I nagle, za sprawą tych kojących tenorowych dźwięków, niebezpieczeństwo zostaje zażegnane, ciężkie chmury rozstępują się, odsłaniając jasne, wspaniałe słońce promieniującego radością i pokojem fortepianu Piotra Mani, a wiejący uprzednio grozą kontrabas Adama Żuchowskiego staje się nagle naszą ostoją i opiekunem, zawsze gotowym do wyciągnięcia pomocnej dłoni. Wspaniały utwór, tak bardzo ruszający wyobraźnię, że można by na jego podstawie stworzyć niezwykle ciekawy film...
Napięcie goszczące w duszy Artystów i słuchacza podczas pierwszego utworu uchodzi całkowicie z pierwszymi dźwiękami kompozycji "Don Don", pełnej swobody, radości, lekkości ducha, dającej poczucie bezpieczeństwa, jedności i ponadczasowego piękna. Przeszywające, wspaniałe intro unisonowych saksofonów zostaje szybko przyprawione przepięknie ciepłym, silnym basem spod strun Adama Żuchowskiego, któremu akompaniuje fortepian Piotra. Niesamowitym narzędziem staje się tu perkusja, za pomocą której Tomek Sowiński rozpędza na bok wszelkie tkwiące w nas demony słabości i niepewności, pomagając otworzyć się w pełni na toczący się tuż obok świat spełniających się marzeń, do którego wystarczy jedynie wyciągnąć rękę, by w jednej chwili stać się jego udziałem. Do Tomka należy też gorące, pełne emocji solo tuż po przepięknej, saksofonowej opowieści nadającej kształt całej kompozycji. Utwór trzeci, "Ruffus", niesie cudownie ciemne dźwięki rozbudzającego fantazję kontrabasu, z którymi flirtują dwa zmysłowo rozgrzane saksofony tenorowe. Gorące, zadziorne rytmy znów zagęszczają atmosferę, w której nawet pozornie lekkie dźwięki fortepianu sieją zaczepnie pewien niepokój, rozgrzewając tak duszę jak i ciało. Tu cichnie na chwilę saksofon Tomasza Grzegorskiego, pozwalając słuchaczowi na pełne oddanie się kolorowej, soczystej solówce lidera, oprowadzającego nas po przepięknej krainie swoich emocji i zmysłów.
Pora na przepiękny utwór, przepełniony tęsknotą, żalem, w pełni natchniony, wywołujący prawdziwe wzruszenie i smutek: "13-26,06 (Dedicated to the Memory of My Brother Wojtek)". Ciężko jest pisać przy zaszklonych oczach i duszy uciekającej gdzieś między dźwięki cudownego, łkającego saksofonu, wspieranego łagodnymi dźwiękami fortepianu i szumiącą lekko w tle perkusji. Jakże piękny potrafi być smutek, jak gorący żal spływający również ciężkimi łzami potężnego kontrabasu... Przy uczuciach tak silnych, że na ich opisanie naszemu umysłowi - tak niedorozwiniętemu w stosunku do duszy - braknie słów, jedynym sposobem najwierniejszego wyrażenia ich staje się właśnie tak silnie nasączona emocjami Muzyka wypływająca z samego serca.
"Tenor's Dance", kolejna kompozycja lidera, spokojnie, delikatnie, tak, by nie zniszczyć dopiero co obudzonej w nas kruchości, przepięknym ciepłem fascynujących dźwięków saksofonów otwiera nas na jaśniejszą rzeczywistość, której filarem staje się stabilny, silny kontrabas, natomiast stopniowym rozświetlaniem zakamarków naszej duszy zajmuje się nadworny latarnik grupy - Tomasz Sowiński, główny operator klimatyczny ;). Piękna, natchniona, emocjonująca wyprawa do egzotycznych zakamarków naszych uczuć, odkrywająca w nich nowe szlaki, dająca nadzieję i wiarę w jakąś Siłę Wyższą, której wysłannikiem staje się tu saksofon lidera. Panowie Tenorzyści, zobowiązani tytułem utworu, rzucają się w piękny, uroczy wir tańca, wzniecając prawdziwy ogień i wciągając słuchacza w sam środek tej wspaniałej dźwiękowej trąby powietrzno - tenorowej :).
Płytę kończy radosny, pogodny, pozytywny "T. T. Blues (Tapta Tapta Blues)", przywołujący na myśl Wielkich Jazzmanów z biało - czarnej epoki prawdziwie gorących, zakazanych dźwięków. Wspaniały pokaz kunsztu saksofonistów, wspartych silną, stateczną dłonią Kontrabasisty... przepiękny utwór, - jak zresztą cała płyta...
Piękny saksofon Darka Herbasza znam z wielu płyt , choćby Emila Kowalskiego, Wojciecha Staroniewicza, Janusza Mackiewicza czy też zespołu Orange Trane; niejednokrotnie zatem już się nim zachwycałam na łamach Babskiego Ucha. Jednakże autorski album saksofonisty, "Joy of Friendship", obok zachwytu samą grą lidera, przynosi też inne uczucie - tu Darek Herbasz jest przede wszystkim kompozytorem, odsłaniającym w pełni całą swoją duszę pełną tak cudownych, głębokich emocji, pokazującym, jak łatwo potrafi przenieść nas w piękny świat uczuć, otwierając słuchacza na nowy, zupełnie inny sposób postrzegania całego świata dookoła, dając mu wiarę, nadzieję oraz ... spełnienie. Album, który polecam gorąco z całego serca tym, którzy nie boją się zajrzeć w głąb siebie by drążyć i odkopywać ukryte tam skarby.
Marta Ratajczak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz