Fenomenalnym trójmiejskim gitarzystą, Marcinem Wądołowskim, zachwycaliśmy się już na łamach Babskiego Ucha przy okazji zeszłorocznej płyty grupy Janusza Mackiewicza "Elec - Tri - City" czy tegorocznego albumu kwintetu Wądołowskiego: "Blue Night Session". Nazwisko Marcina pojawiło się również (zaznaczając silnie swoją obecność) na tegorocznej debiutanckiej płycie zespołu Quartado. Albumy te skłoniły mnie do podjęcia poszukiwań innych nagrań gitarzysty, w taki też sposób dotarłam do debiutanckiego albumu jego kwintetu, "Git Majonez", wydanego przez Soliton w roku 2011.
Płyta nagrana jest w doskonałym składzie: Marcin Wądołowski - gitary, Dariusz Herbasz - saksofon, Piotr Mania - fortepian i instrumenty klawiszowe, Janusz Mackiewicz - kontrabas oraz Adam Czerwiński - perkusja. "Git Majonez" to album, o którym można by pisać bez końca... Choćby o samej estetyce wydawnictwa, z piękną okładką, wspaniałym wnętrzem oraz wierności pewnej narzuconej, wspaniałej stylistyce. Tej płyty nie tylko cudownie się słucha - już samo obcowanie z nią sprawia niebywałą przyjemność! A - jeśli o słuchaniu mowa - na płycie "Git Majonez" kwintet częstuje nas ośmioma nowiuteńkimi kompozycjami gitarzysty, składającymi się w jedną, przemyślaną całość, nawiązującą może w pewien sposób do stylistyki wielkiego Django Reinhardta, do którego - dziwnym zbiegiem okoliczności - w ostatnich dniach odczuwam ogromną słabość :).
Płytę otwiera piękna kompozycja "Barwy deszczu", rozpoczynająca się dźwiękami zbliżonymi do niosącego spokój i dającego pełen relaks szumu białego imitującymi spływający deszcz, podszytymi jednak lekkimi nutkami niepokoju. Z dźwięków kojącej szarości wyłania się następnie łkająca fantazyjnie gitara lidera, rozpoczynająca barwną, tęskną opowieść nasyconą silnymi emocjami. Gitara, która sprawia, że z szarego, ciemnego deszczu wynurza się prześliczna tęcza roztaczająca się nad światem pełnią najwspanialszych uczuć. Piękno tęsknej gitary podkreśla współgrający z liderem fortepian Piotra Mani przy kominkowym wręcz cieple cudnego kontrabasu Janusza Mackiewicza. W utworze tym nie braknie również silnie porywających momentów ściskających wręcz serce w cudownych unisonowych fragmentach współgrania gitary, fortepianu oraz saksofonu Dariusza Herbasza. W szybsze, zaczepne rytmy porywa nas utwór "Mr Wes", w którym flirtująca z słuchaczem gitara w wyzywający wręcz sposób zdobywa jego uwagę pomimo fantazyjnie rozegranych instrumentów klawiszowych oraz cudnego, zadziornego kontrabasu, rozkochującego słuchacza w swojej przepięknej głębi.
Po świetnej, pełnej energii miniaturce przechodzimy do kompozycji o intrygującym tytule - "Piotrek Bój Się Boga Nareszcie Jesteś" płynącej równie intrygującymi dźwiękami jasnej, czystej gitary wspieranej przez nasycone elektroniką instrumenty klawiszowe. W utworze tym mianem "Mistrza Drugiego Planu" określić można z całą pewnością Janusza Mackiewicza, który - z pozoru nie wychylając się z kontrabasem na pierwszy plan, przykuwa jednak silnie uwagę i powoduje, że nie można oprzeć się zwiększaniu głośności w celu poczucia mocnego, wibrującego po całym ciele basu przebijającego się poprzez pięknie rozbrzmiewające w kreowanej przez perkusję przestrzeni dźwięki solowych instrumentalistów. "Lekcja Taty", czyli utwór numer 4, to przede wszystkim cudowna łagodność zniewalającego saksofonu Darka Herbasza, oplecionego w cudnie kolorowe wstęgi ciemnego, ciepłego basu, przechodząca następnie w niebywale piękną, ciepłą opowieść zaklętą w gitarowych strunach lidera. Wsłuchując się w dźwięki gitary Marcina Wądołowskiego nachodzi ciągle natrętna myśl, ileż to pięknych, prawdziwych emocji potrafi on wydobyć ze zjednoczonej z instrumentem duszy żywiącej się wspaniałą Muzyką...
Cudowna ballada o tytule "Kawa" stanowi swoisty środek ciężkości płyty... Rozpoczęta pięknymi dźwiękami tematu wygrywanymi przez fortepian, płynie następnie łagodnie fantastycznym, potężnym saksofonem oraz wzruszająco entuzjastyczną gitarą, aż dochodzimy do tak długo wyczekiwanego solo na kontrabasie. Niebywale cudne, ciepłe dźwięki wydobywane przez Mackiewicza z tego zdumiewająco pięknego instrumentu rozchodzą się ciarkami po całym ciele słuchacza, zapisując się wielką czcionką w jego świadomości. Niesamowite wrażenie wywiera również unisonowy krzyk wydobywający się pełną piersią z saksofonu i gitary, cudownie wzruszający pokaz piękna ukrytego głęboko w niezwykle wrażliwej duszy Artysty... Tu w pewnym momencie lider odkłada gitarę elektryczną, sięgając po swojego akustycznego przyjaciela, na którym - przy natychmiastowej zmianie scenerii i dyskretnym usunięciu się w tło pozostałych instrumentalistów - zdobywa natychmiast wrażliwe serca słuchaczy, oddanych w pełni przepięknym dźwiękom tego niezwykłego instrumentu. Ballada ta prowadzi w łagodny sposób do pełnego wigoru utworu "Schody Do Windy", w którym perkusista - Adam Czerwiński - utrzymywany do tej pory w łagodnym klimacie, powodującym narastanie pod pałeczkami perkusisty coraz większego napięcia, wybucha wreszcie z ogromną siłą w entuzjastycznym, świetnym solo. Również gitara lidera wraz z saksofonem w dłoniach Darka Herbasza wyrywa się do szalonego tańca przy podrygującym obok radośnie kontrabasie, który zdaje się dostawać skrzydeł i unosić w przestworzach :). Prawdziwy "happy jazz" sięgający najtrwalszych, najsilniejszych korzeni, z przepięknym, "czarnym" saksofonem... !
Pełne orzeźwienie spływa na nas przecudną kompozycją "Git Majonez" płynącą iście tradycyjnym jazzem, z elektryzującym kontrabasowym intro oraz zawadiacką gitarą wywołującą mrowienie na karku, przywołującą na myśl obraz niezwykłego Django... Również saksofon Darka Herbasza krzyczy wyraźnie, że tak właśnie grają najlepsi, przekomarzając się z cudną gitarą i beztrosko płynącymi klawiszowymi wariacjami wokół tematu w burzliwej atmosferze napędzanej przez rozgrzaną perkusję...! Ach, jakże chciałoby się uczestniczyć w tym widowisku na żywo... Ostatnim utworem na płycie jest smutna, ciepła "Kołysanka", płynąca pełną uczuć gitarą, przyprawiona przepięknym, ciężkim kontrabasem. "Kołysankę" podejmuje też klimatyczny, tęskny saksofon w otoczeniu pięknych fortepianowych dźwięków, podszytych kontrabasem Mackiewicza dającym nieodmiennie poczucie bezpieczeństwa. W tym fascynującym pięknie pojawia się pewne uczucie straty i głębokiego smutku połączonego ze świadomością, że płyta nieubłaganie dobiega końca...
"Git Majonez", płyta tak odmienna stylistycznie od powstałego trzy lata później albumu kwintetu Wądołowskiego "Blue Night Session", nie ustępuje mu jednak pod względem ilości pięknych wzruszeń ogarniających słuchacza podczas uczestniczenia w odbiorze tych wspaniałych, nasiąkniętych emocjami dźwięków. Nic, tylko słuchać, podziwiać i napawać oczy, uszy i całą duszę wszechobecnym pięknem uchwyconym przez kompozytora i zaklętym w tym niewielkim, niepozornym krążku... Z całego serca polecam!
Marta Ratajczak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz