środa, 11 lutego 2015

Hugo Carvalhais: Nebulosa (Clean Feed, 2010)





Na swojej muzycznej ścieżce, choć zahaczała już o najróżniejsze zakątki, jak dotąd nie miałam jeszcze przyjemności napotkać jazzu z okolic tak przecież nieodległej Portugalii. Ostatnio jednak, szczęśliwym zrządzeniem losu, trafiłam na nazwisko urodzonego w Porto kontrabasisty i jednocześnie (co fantastycznie wróży!) absolwenta Szkoły Sztuk Pięknych (dyplom z Malarstwa w Fine Arts School) - Hugo Carvalhais. Otóż, ostatnio w moje ręce trafiła debiutancka płyta Carvalhaisa, album z 2010 roku zatytułowany "Nebulosa".

....................................................................................................

Spis utworów: 

"Intro", "Nebulosa Part I", "Nebulosa Part II", "Impala", "Nebulosa Part III", "Nebulosa Part IV", "Cobalto", "North", "Nebulosa Part V", "Redemption"

....................................................................................................

Hugo, doskonały kontrabasista - samouk brał udział w seminariach z takimi muzykami jak choćby: Ron Carter, Eddie Gomez, Hein Van de Geyn Mario Pavone, Carlos Bica czy Miroslav Vitous. Uważany za jednego z najbardziej utalentowanych kontrabasistów portugalskich swojego pokolenia, współpracował z takimi muzykami jak: Julian Arguelles, Tim Berne, Emile Parisien, Dominique Pifarély, Liudas Mockunas, Sheila Jordan, Jefferey Davis, czy Art Themen. 

"Nebulosa" to jego pierwsza autorska płyta. Druga, jaką jest "Particula", ukazała się w 2012 roku. Obecnie zaś muzyk przygotowuje się do nagrania i opublikowania trzeciego autorskiego albumu.

Wracając jednak do znajdującego się dziś w moim odtwarzaczu albumu "Nebulosa": Wszystkie zawarte na nim kompozycje są autorstwa Hugo Carvalhaisa, jedynie utwór "Cobalto" napisany został wspólnie przez Hugo i Gabriela Pinto, autorem kompozycji "North" jest natomiast sam Pinto. Utwory nagrano w składzie: Hugo Carvalhais - kontrabas, elektronika; Gabriel Pinto - fortepian, syntezator; Mário Costa - perkusja oraz gościnnie (w utworach: 1, 2, 3, 5, 6, 8): Tim Berne - saksofon altowy.

Pierwsze dźwięki, jakie dobiegają do uszu po rozpoczęciu otwierającego płytę "Intro" to zaskakująca, wszechobecna rzeka tajemnic, - prawdziwa kaskada dźwięków momentami demonicznych, zaskakujących, stawiających mnóstwo znaków zapytania, na które - być może - odpowiedź znajdzie się w trakcie słuchania... Krótkie, aczkolwiek niezwykle intrygujące wprowadzenie odsłania następnie pierwszą część "mgławicy" - "Nebulosa Part I" - zrazu następuje czarująca, wszechobecna ciemność, pustka, a pośród niej - rodzący się elektroniczny powiew złowieszczego, lecz jakże kuszącego "zakazanego wiatru", podrywającego w górę rąbki tkaniny rzeczywistości. Niesamowicie głęboki w wyrazie kontrabas szarpie struny wewnętrznych rozterek, uświadamiając słuchaczowi ukrytą pomiędzy mini głębię kolorów i smaków życia wewnętrznego. Na przekór znanemu porządkowi świata, pośród rytmicznych uderzeń perkusji odzywa się, zupełnie spoza obszaru znanych ram codzienności, swobodny saksofon, wirujący w pięknym, natchnionych tańcu z syntezatorem w rękach Gabriela Pinto. "Nebulosa Part II" to utwór odrobinę poważniejszy, rozpoczynający się wyraźnym, twardym fortepianem snującym opowieść wraz z kontrabasem, któremu przybrzmiewa łagodna niby, lecz jakże niewypowiedzianie ważna, szumiąca cudownie perkusja. Saksofon znów schodzi z bezpiecznych, przetartych szlaków, wyruszając w nieznane bajecznymi ścieżkami porośniętymi najbujniejszą roślinnością marzeń, w której tak łatwo zatopić się w zapomnieniu. Fortepian jakby podburzał saksofon, akcentując jego opowieść w odpowiednich miejscach, momentami wchodząc z nim w cudowne unisono. Następująca po nim "Impala" rozpoczyna się wspaniałym, budującym klimat kontrabasowym intro, któremu wtóruje zawadiacki fortepian oraz dźwięki syntezatora. To utwór nagrany w trio, co jednak w żadnym wypadku nie skutkuje wrażeniem, jakoby na scenie zabrakło jakiegokolwiek instrumentu. To prawdziwa podróż w odległe galaktyki, wdarcie się między gwiezdne pyły i odkrywanie tego, co ukryte "pomiędzy". Kolejna odsłona "mgławicy", czyli "Nebulosa Part III" kłania się klawiszami fortepianu swobodną "muzyką środka" w gładkim, lekkim wprowadzeniu, płynąc tak w pełnej spokoju zadumie do momentu, aż na drodze jego opowieści pojawia się nagle rozentuzjazmowana perkusja, pełen wyrazu i głębi kontrabas oraz "niesforny", trudny do ujarzmienia saksofon. Czysta poezja przeciwieństw, które tak pięknie przeplatają się, tworząc niebywale fascynującą całość. "Nebulosa Part IV" to natomiast prawdziwie natchniony pokaz kontrabasowego piękna, którego ognisty wręcz temperament podkreślany jest cudnym poszumem perkusji oraz rodzącym się nagle - nie wiadomo skąd - saksofonem altowym Berne'a. Najprawdziwszy żar pośród rozgrzanych do granic możliwości różnistych gwiazdozbiorów najskrytszych marzeń! Kolejna kompozycja - "Cobalto" - to najprawdziwszy, srebrzący się pełnią piękna skarb odnaleziony w duchowej wycieczce po wszelkich mgławicach naszej wyobraźni, to moc i energia roziskrzonej perkusji przeciwstawiona dumnej potędze klasycyzującego wręcz fortepianu, a wszystko to połączone jakże cudowną nitką subtelnego, pełnego uroku i wdzięku kontrabasu lidera. Jednym z najpiękniejszych w moim odczuciu utworów pośród tej niesłychanie fascynującej mozaiki dźwięków jest kompozycja "North". Wspaniała współpraca pianisty z perkusistą, imponująca linia melodyczna snująca się gdzieś głęboko, w wyższych rejestrach świadomości odbiorcy, a do tego rozczulająco wręcz cudowny kontrabas.... Wszystko to pięknie i niezwykle zgrabnie układa się na kształt muzycznych marzeń naprawdę wymagającego słuchacza, któremu nie pozostawia się wyboru - musi (!) poczuć się wybitnie wręcz dopieszczony! Tu nawet saksofon pokornieje, poddając się wysmakowanej linii, nie próbując ani na krok zbaczać z tak cudnej, bujnej ścieżki pieczołowicie przygotowanej przez wybitnego kompozytora. Na koniec mocą ogromnej swojej potęgi wybucha pięknie gorąca perkusja, napędzana unisonowymi głosami fortepianu i saksofonu. Prawdziwe cudo! Przedostatni utwór stanowi piąta i ostatnia część "nebulosy" - "Nebulosa - Part V", płynąca tym razem pięknym, pełnym spokoju strumieniem, spływającym łagodnymi dźwiękami z prawdziwych wyżyn, - szczytów, na których osiągnęliśmy swoiste katharsis. I, na sam koniec, cudowne "Redemption", czyli odkupienie. Kolejna perełka tego pełnego skarbów albumu. Cudowna myśl kompozycyjna, mnóstwo emocji, wrażeń, kolorów; niezbadane bogactwo piękna, którego dotąd oczy nie widziały. Niespotykana głębia kontrabasu, napiętego do granic możliwości, szamański wydźwięk magicznej, pełnej tajemniczości perkusji i nieopisane czary pianisty... Najpiękniejsza baśniowa opowieść dla tych, który muzycznym podróżom gotowi są oddać całe swoje serce - a, proszę mi wierzyć - naprawdę warto!

"Nebulosa" to - jak wspomniałam, pierwsza jak dotąd moja styczność z portugalskim jazzem. Jeżeli jednak właśnie tak on wygląda - wchodzę w to! Bez dwóch zdań!

Jednego z utworów z albumu wysłuchamy, dzięki uprzejmości Hugo Carvalhaisa, we wtorek, 17.02.2015 w audycji LongPlay na antenie Radio Aspekt (godz. 19:00 - 20:00). Zapraszam gorąco!

Marta Ratajczak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz