sobota, 28 lutego 2015

Ulf Wakenius w Blue Note - 27.02.2015





27 lutego 2015 roku, dokładnie, co do dnia, w pięć miesięcy po rewelacyjnym koncercie Philipa Catherine'a, na scenie klubu Blue Note w Poznaniu pojawił się kolejny wielki gitarzysta - Ulf Wakenius. Obu Panów, poza tym, że są doprawdy znakomitymi gitarzystami pełnymi swojego indywidualnego, niepowtarzalnego wdzięku i wirtuozerii, łączy fakt nagrywania oraz dawania koncertów wraz ze słowacką grupą świetnych instrumentalistów - AMC Trio. Ulf Wakenius, pełen energii i niesamowitej ekspresji, przyjechał jednak do Poznania z wyśmienitym, młodym Hammondzistą - Leonardo Corradim oraz wspaniałym perkusistą - Tonym Matchem zaprezentować program zatytułowany "The Boss City Plays the Music of Wes Montgomery". 

Szczerze powiedziawszy, nim jeszcze wkroczyliśmy z Mężem do klubu Blue Note w dniu koncertu, podjęliśmy dyskusję na temat tego, jak wspaniale byłoby, gdyby Ulf wystąpił solo, również z gitarą akustyczną, z programem ze swojej najnowszej płyty "Momento Magico". Jak miało się jednak szybko okazać... koncert był tak wspaniały, a muzycy tak wyśmienici, że z miejsca odrzuciliśmy swoje wcześniejsze myśli na ten temat.

Każdy bywalec koncertów jazzowych zapewne, podobnie jak ja, przychodząc na wydarzenie potrzebuje "paru chwil", aby wczuć się w klimat, zanim pozwoli się porwać fali napędzanej przez muzyków na scenie. Tym razem jednak, ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu, było naprawdę zupełnie inaczej! Kiedy muzycy wkroczyli na scenę, zasiedli przy swoich instrumentach, a Wakenius położył palce na strunach swojej gitary, w tej jednej, wielkiej, magicznej chwili, otworzył się szeroko ogromny, bezdenny tunel czasoprzestrzenny, wciągając z niebywałą siłą zauroczonych odbiorców. To było coś naprawdę niesamowitego: wspaniały pokaz wirtuozerii pełnej emocji, niezwykłego czaru i wdzięku, do której czuło się ogromny szacunek - odnajdując w niej wyraźne ślady dojrzałości i niecodziennego kunsztu, a jednocześnie nieopisaną czułość i chęć otoczenia tych wspaniałych emocji i dźwięków pewną ochroną - widząc bezkresną głębię wrażliwości czy nawet, jakkolwiek to zabrzmi, niewinności. Było to tak, jakby w samym środku jasnego, zatłoczonego codziennością dnia, na samym środku ruchliwej ulicy pełnej spieszących nie wiadomo po co i dokąd szarych, zwykłych ludzi, zawaliła się droga, ukazując szeroko otwartą w zapraszającym geście głębię niezwykłości, prowadzącej do nieznanych, baśniowych światów. Choć programowo koncert stanowić miał nawiązanie do twórczości Wesa Montgomery'ego, ze sceny popłynęły także prawdziwe różnorodności spod znaku standardów - nie tylko jazzowych - poddane pięknym, niepowtarzalnym aranżacjom gitarowego Mistrza. Niebywały wkład w cudowną atmosferę koncertu miał młody Hammondzista, Leonardo Corradi, czarując niesamowicie i nie pozwalając na jakiekolwiek poczucie "pustki". Jego doskonała wirtuozeria wywoływała niekiedy prawdziwe dreszcze na karku, a muzyka płynąca ze sceny, będąca przepięknym kobiercem utkanym wspólnie przez troje naprawdę mistrzowskich instrumentalistów koiła i wypełniała nie tylko spragnioną tego najczystszego piękna duszę i zmysły, ale sprawiała także fizycznie nawet odczuwalną przyjemność (!). Choć Tony Match, perkusista potrafiący wyczarować niezwykłej urody dźwięki nawet na niezbyt rozbudowanym zestawie perkusyjnym, nie miał zbyt wielu momentów do solowych popisów, jego gra była tak pełna tajemnic, magii i obezwładniającej wręcz siły emocji, że niejednokrotnie łapałam się na zasłuchiwaniu i zapatrywaniu w jego grę podczas najmniej spodziewanych momentów, które ubarwić potrafił w sposób naprawdę zjawiskowy, w dodatku bez nadmiernego rzucania się w oczy. 

Podczas koncertu bardzo często byliśmy świadkami fantastycznych dialogów, czy nawet humorystycznej polemiki gitary z organami Hammonda; ze sceny emanowała ogromna siła, niezwykły czar, olbrzymia dawka talentu oraz emocji z dodatkiem wspaniałego porozumienia pomiędzy muzykami i ich otwartością i gotowością do wymiany emocji wraz z tak licznie zgromadzonymi słuchaczami, zaczarowanymi od pierwszych minut występu. Podczas całego koncertu, podzielonego na dwie części, w dwóch utworach Ulf Wakenius pojawił się solo, prezentując niezwykłe umiejętności, technikę i warsztat. W tym miejscu warto jednak nadmienić, iż bardzo często, niestety, zdarza się, że muzycy prezentujący swoje niezwykłe umiejętności techniczne "zapominają" ubarwić je odpowiednio czytelną i nasączoną emocjami treścią, czyniąc niekiedy z takich pokazów umiejętności pewnego rodzaju przerost formy nad treścią. W żadnym jednak wypadku nie można powiedzieć tego o występie gitarowego mistrza: tu trwała zagorzała walka pomiędzy odpływaniem w światy marzeń z najpiękniejszych snów przy zamkniętych mocno na świat zewnętrzny powiekach, z olbrzymią, rozpierającą wręcz chęcią uniesienia powiek, choć na chwil kilka, aby podpatrzeć JAK ON TO ROBI (!!!). Głęboki ukłon dla niezwykłego Ulfa, naprawdę! Wspaniały koncert, płynący doskonałością dźwięków w żyłach odbiorców, rozgrzewający od środka, wypełniający myśli i umysły zasłuchanej publiczności, dał poczucie pewnego rodzaju jedności. Jak gdyby ze sceny popłynął jeden wielki wspólny duch doskonałości, obejmując swoimi opiekuńczymi ramionami całą publiczność wypełniającą klub tego wieczoru. Nic więc dziwnego, że słuchacze nie pozwalali Mistrzom opuścić sceny, a pełen niezwykłych emocji utwór "Light My Fire" zagrany na bis wywołał jeszcze większą chęć zatrzymania Muzyków na zawsze na scenie. Nieprawdopodobnie doskonałe wydarzenie, które na pewni na długie lata pozostanie w mojej pamięci. 
            
Jakby emocji było mało (!!!), tego dnia w klubie Blue Note pojawili się również wspaniali gitarzyści z okolic Trójmiasta, jak: Maciej Grzywacz, Artur Dyro czy Rafał Szyjer, czyli nazwiska doskonale znane czytelnikom Babskiego Ucha. Panowie udoskonalili - wydawać by się mogło - najdoskonalszą z możliwych muzyczną ucztę - swoją obecnością i przesympatycznymi osobowościami, za co serdecznie raz jeszcze dziękuję. W tym miejscu załączam pamiątkowe zdjęcia z Arturem Dyro oraz Rafałem Szyjerem, a o Macieju Grzywaczu - gwarantuję (!) - usłyszymy i poczytamy więcej już niebawem.     

Zapowiadając koncert Ulfa Wakeniusa w audycji LongPlay w Radio Aspekt dnia 24.02.2015, wspomniałam również o możliwości spotkania obu Panów podczas koncertu. W ramach zapowiedzi w audycji pojawił się utwór z albumu Artura Dyro: "Executive Summary", noszący tytuł "Perfect Evening". Audycji można wysłuchać tutaj:


Marta Ratajczak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz