niedziela, 30 lipca 2017

Adam Bałdych Sextet - Hydrofor Kultury, Poznań /Strzeszynek/, 29.07.2017





Od kilku tygodni, a może nawet ...miesięcy, z narastającą niecierpliwością wyglądamy najnowszego albumu Adama Bałdycha - drugiego, jaki zarejestrował wraz z triem znakomitego norweskiego pianisty: Helge Liena. Premiera oczekiwanego albumu - "Brothers" zapowiadana jest przez wytwórnię ACT na 25.08.2017. Tymczasem w minioną sobotę, 29.07.2017 Adam Bałdych wystąpił ze swoim sextetem ramach Hydroforu Kultury - letnich spotkań z kulturą na terenie zachodnich osiedli miasta Poznania.


Koncert odbył się w uroczym plenerze, niemal nad samym brzegiem jeziora Strzeszynek. Przed wydarzeniem udało nam się spotkać ze światowej sławy skrzypkiem, by porozmawiać o nadchodzącej premierze. Wywiad, jaki z Adamem Bałdychem przeprowadził Robert Ratajczak, niebawem ukaże się na portalu LongPlay.

Gdy piękne słońce, które specjalnie na ten jeden dzień wychyliło się w Poznaniu zza chmur, zaczęło znikać powoli w strzeszyńskich wodach, na scenie ukazali się Muzycy w pięknym składzie: Adam Bałdych - skrzypce, Maciej "Kocin" Kociński - saksofon, Szymon Mika - gitara, Krzysztof Dys - piano elektryczne, Michał Barański - kontrabas oraz Dawid Fortuna - perkusja.


Ze sceny popłynęły w dużej mierze najnowsze kompozycje lidera, które zabrzmiały naprawdę znakomicie w aranżacji na tak duży skład. Muzycy tworzący sextet sprawiali wrażenie, jakby materiał ćwiczyli wspólnie od wielu miesięcy (co, jak wiemy, jest niemożliwością, przyglądając się choćby napiętemu grafikowi koncertowemu skrzypka), w lot łapiąc każdą myśl lidera oraz wspaniale rozwijając solowe partie swoich instrumentów.

Niesamowicie zgrany zespół w niezwykły sposób operował klimatem, zabierając widownię w podróż po Krainie Dźwięków, w której - niczym w muzeum - odnaleźć można wszystko, co ważne i piękne. Muzyka płynąca ze sceny współistniała z rzeczywistością, otwierając jednocześnie oczy na to, co wyższe, głębsze, z pozoru - niedostępne w życiu codziennym, skłaniając do refleksji i zasłuchania każdym najmniejszym kawałkiem siebie. Nawet najmłodsi uczestnicy koncertu, pełni radości kontaktu z otwartą wodą, w nastroju do psot i zabaw - po kilku minutach biegania i krzyków wśród publiczności - w końcu usiedli, zasłuchani... Wręcz niebywałe, zwłaszcza, że muzyka ze sceny płynąca wcale nie należała do tych najłatwiejszych w odbiorze!

Niebywała była harmonia, jaką zaprezentowano ze sceny, niesamowita również dynamika i siła przekazu! Bałdych zaprezentował niecodzienny dla skrzypków sposób gry na tym instrumencie /pizzicato/, wprawiając publiczność w najprawdziwszy zachwyt i ...niedowierzanie, co można uzyskać z instrumentu dla wielu wciąż jeszcze kojarzącego się z muzyką klasyczną! Prawdziwa gorączka (...sobotniej nocy!), "trzęsienie ziemi" i nieopisanie piękny... teatr dźwięków! Muzycy potrafili sprawić, że tłumy obcej sobie przed rozpoczęciem koncertu publiczności zostały ... zjednoczone doświadczeniem niemożliwego! I tak, jak na koncert każdy przybywał osobno, ze swoją małą grupką, z różnych stron, tak niechętnie rozchodzący się tłum po upragnionym bisie zdawał się być prowadzonym jedną wspólną myślą, pełną samych pozytywnych emocji.


Mimo nieskrępowanej uczty zmasowanego "stada" komarów - bez wątpienia każdy z nas zostałby z przyjemnością jeszcze kolejnych kilka godzin, pławiąc się w dźwiękach i atmosferze...


Marta Ratajczak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz