Jaki piękny jest świat... nie zawsze chyba, nie każdego dnia, jesteśmy w stanie uwierzyć Louisowi Armstrongowi, który swoim cudownie "zdezelowanym" głosem najpiękniej, jak tylko można, obwieszczał tę prawdę przed laty. Jednakże, jak z kolei zapewniała nas - nie bez powodu - Halina Kunicka: "Jest w orkiestrach dętych jakaś siła"... A jaka drzemie w big bandzie Juniors Band Starachowice pod dyrekcją Mirosława Gęborka... !!! O tym wszystkim przekonać się możemy chwytając wydany w 2012 roku album "Jaki piękny jest świat", w którym big band od pierwszej do ostatniej nuty jest tak ogromnie przekonujący w swojej radości i szczęściu, że nie sposób stawiać jakikolwiek opór - happy jazz wyrzucany z głośników, rozprzestrzeniający się w zaskakującym tempie po całym mieszkaniu, ciele i świadomości - i tak nas dopadnie, by przekonać o słuszności tytułu!
Na płycie gościnnie wystąpiło dwoje wokalistów: Stanisław Soyka oraz Justyna Motylska. Dyrygentem i zarazem muzycznym ojcem Juniors Bandu jest, niezmiennie od 25-ciu lat, Mirosław Gęborek. Orkiestra wystąpiła w następującym składzie: saksofony altowe - Jerzy Główczewski, Marcin Gęborek, Aleksandra Kulczuga, Kamil Rychlik, Kacper Szwagrzyk, Anna Kuniczkowska, Piotr Siwiec, Małgorzata Pawłowska, Anna Krawczyk, Edyta Siwiec; saksofony tenorowe - Sławomir Fijałkowski, Paweł Topolski; saksofon barytonowy - Kacper Celuch; flety - Klaudia Koriat, Anna Rachudała, Marta Olesińska; trąbki - Adam Kawończyk, Maurycy Wójciński, Rafał Gęborek, Łukasz Frankiewicz; puzony - Łukasz Rakalski, Michał Dudkiewicz, Paweł Celuch; fortepian - Kamil Urbański, Katarzyna Gałek; gitara - Norbert Pajek; gitara basowa - Jędrzej Łaciak; perkusja - Artur Lipiński (1, 3, 5, 6,8), Grzegorz Dziamka (10, 12), Hubert Pajek (7, 9), Paweł Leszczyński (2, 4, 11); konga/bata - Radek Nowakowski (4, 5, 7, 10, 12).
Album wypełnia 12 utworów: "Yardbird Suite" (C. Parker), "I'm Beginning to See the Light" (D. Ellington/H. James/ J. Hodges), "Są na tym świecie rzeczy" (S. Soyka, arr. Kamil Urbański), "Blue Bossa" (K. Dorham), "What a Wonderful World" (G. D. Weiss/B. Thiele), "Cud niepamięci" (S. Soyka, arr. Kamil Urbański), "Gorilla Man Blues" (M. Taylor), "Życie to krótki sen" (S. Soyka, arr. Kamil Urbański), "Do Nothin' Till You Hear From Me" (D. Ellington), "Thriller" (R. Temperton), "Don't Know Why" (J. Harris), "September" (M.White/ A. McKay/ A. Willis). Nagrań dokonano na żywo w Kieleckim Centrum Kultury w dniach 18 - 19 lipca 2011 roku.
Album wydano z należytą starannością i dbałością zarówno o estetykę, jak i szczegóły. W załączonej książeczce znajdziemy nie tylko mnóstwo informacji (w tym - dokładny spis kolejnych solistów w każdym utworze), ale i piękne zdjęcia autorstwa Magdaleny i Marka Komorowskich.
Nad wszystko uderza niesamowita potęga orkiestry, która wiruje dookoła odbiorcy niczym huragan szczęścia, porywając go z miejsca w wir szaleńczej radości. Tu nie ma miejsca na smutki, tęsknoty, na żadne nostalgie czy melancholię - Juniors Band twardo stawia sprawę: Lecimy ku słońcu, z zawrotną prędkością, bez żadnych przystanków i bez wymówek! Żadnej taryfy ulgowej!
Zastanawiało mnie początkowo, jak zabrzmią wplecione pomiędzy standardy utwory Stanisława Soyki... I co tu dużo mówić - zabrzmiały perfekcyjnie! Mało, że absolutnie nie drażni zmiana języka tekstu śpiewanego, to aranżacje, które w fantastyczny sposób przygotował Kamil Urbański powodują, że wszystko, dokładnie wszystko - brzmi razem wyśmienicie, tak, jakby wszystko zostało spisane dla potrzeb tej płyty jedną ręką, jednym głosem, jednym rytmem serca! Zresztą, kto jak kto, ale Soyka od zawsze potrafił oczarować, zadumać, głębią tekstów nakazując całkowite oddanie, zasłuchanie i poddanie chwili. A aranżacje, w jakich pojawiły się trzy jego doskonałe utwory pełne są tego, co najlepsze w Soyce, wraz z tym, co najlepszym jest w Juniors Band Starachowice! Prawdziwy majstersztyk!
Orkiestra jako całość rysuje prawdziwie idylliczne bogactwo dźwięków, składających się w całe rozdziały różnobarwnych baśni o kolorystyce sięgającej daleko poza ludzkie możliwości poznania. Tak. To jest właśnie to, co zadziwia mnie najbardziej w stworzonej przez Mirosława Gęborka grupie młodych ludzi - że, mimo iż piękno tego, co dźwiękami rysują po naszym własnym niebie sięgać potrafi szczytów naprawdę wysokich, wciąż jednak pozostaje uczucie... niedosytu. Nie można, ot tak, płyty odłożyć po wysłuchaniu na półkę, gdyż ciągle w środku tkwi taka wewnętrzna pewność, że ... jest tam coś jeszcze. Coś głęboko skrytego, czego nie dostrzeżemy pewnie gołym okiem, a jednak - co spowija piękno orkiestrowych dźwięków, chroni je, strumieniuje, składa w wiązkę światła, która delikatnością w każde serce trafi, w każdym się rozkołysze, rozsiądzie, zostanie. Wiązkę, która - gdy trafi już do pryzmatu serca, ulega rozszczepieniu i pozwala świecić, blaskiem radości i szczęścia, dla całego świata.
Tak cudnie i misternie złożona w piękną całość muzyka - nie nadaje się do rozkładania na czynniki pierwsze, rozerwania, aby oglądać wszystkie po kawałku, poddawać analizie każdy jeden szczegół. Gdybym tak zrobiła - czułabym, że poddaję album profanacji.
Dlatego, zamiast jakiejś wnikliwej recenzji, pragnę powiedzieć krótko: Jaki piękny jest świat!!! I wiem, że taki będzie tak długo, jak będzie istnieć Juniors Band Starachowice pod dyrekcją Mirosława Gęborka!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz