Lubię, kiedy na rynku pojawia się album, do którego muszę po swojemu, zwyczajnie dojrzeć. Sięgam wtedy po taki w swoim, niewymuszonym czasie, kiedy naprawdę najmocniej go pragnę poznać i - przepadam, na długie, piękne chwile, w zupełnie inną czasoprzestrzeń! Album, o którym dziś porozmawiamy, czekał na mnie aż sześć lat, leżał na półkach, mijany przeze mnie obojętnym wzrokiem, aż nagle nastał dzień, kiedy pędem rzuciłam się do sklepu, by zaopatrzyć się w ten wymarzony winyl! Tak, dziś będzie Stanisław Soyka i poświęcona twórczości Czesława Niemena płyta zatytułowana "W Hołdzie Mistrzowi". Płyta, której zapragnęłam nagle po tym, jak zostałam oczarowana dźwiękami gitary muzyka zespołu Soyki - Przemka Gregera!
Zapragnęłam i ... wciąż nie potrafię tego pragnienia ugasić, wciąż tępię na niej igłę, wsłuchując się wnikliwie, pragnąc dostać się do samego środka, do samej istoty; pochłonąć z niej wszystko, co tylko wychwycić z płyt można. I repertuar jest bowiem wspaniały i zespół, jaki zgromadził wokół siebie Artysta. Znamiennym jest, że Panowie z samym Soyką grają już od dobrych kilkunastu lat; jednakże część z nich już wiele lat przed wstąpieniem do zespołu Pana Stanisława stworzyła piękną społeczność fantastycznych ludzi, walczących o rzeczy w życiu najistotniejsze, a tak często spychane na drugi plan lub zamiatane pod dywan. Stanisław Soyka (śpiew, fortepian) od lat znany jest nie tylko z niepodważalnego dobra, jakie ofiaruje ludziom za sprawą urokliwych dźwięków, ale także z oddania idei i codziennej, nieustannej walki o to, by dobro zawsze zwyciężyło, na każdym planie życia. Na każdym kroku przekazuje ("czynsz płacąc światu...") swoimi czynami, że jak mało kto rozumie rozpowszechnianą przez siebie prawdę, iż "aby żyć siebie samego trzeba dać". Nic więc dziwnego, że stworzył zespół marzeń, otaczając się ludźmi, którzy nie są i nigdy nie będą obojętnymi na los najmniejszych okruchów życia w najmniejszym organizmie świata. Jednym z nich jest doskonały trębacz, Antoni "Ziut" Gralak (Plastic Bag, Tie Break, Graal, Yeshe). Wielki wojownik - aktywista, który - gdy trzeba stanąć do walki - potrafi chwycić nie tylko za instrument... Instrument, na którym wyczarowuje dźwięki tak piękne, że - tak myślę sobie, że gdyby ludzi siłą usadowić, nakazać wszystko porzucić i po prostu: słuchać - całe zło, gdzieś tam z tyłu pozostawione za nami, daleko, z braku zainteresowania by znikło... Antoni i Przemek Greger (gitara elektryczna i akustyczna dwunastostrunowa) - tych dwoje łączy wiele, wiele wspólnych projektów, walk o dobro świata i wiele cudnych dźwięków... Oboje grali wspólnie w słynnej grupie Plastic Bag, oboje - w Przemkowym (super!)-projekcie Hot Asterix, z którym wystąpili także na zorganizowanej przez siebie akcji "Muzycy na Dachu Świata", walcząc w latach 90-tych o Wolny Tybet. Hot Asterix ewoluował i dziś, ćwierć wieku od założenia, zespół występuje pod szyldem Greger Garage (w którym za perkusją zasiada Kuba Sojka). Kolejne piękne postaci w kolektywie Soyki to Zbigniew "Uhuru" Brysiak (perkusjonalia), czy też grający na saksofonie, flecie i klarnecie basowym Alek Korecki (własny projekt: Z Całym Szacunkiem Dzika Świnia). Zespół uzupełnia (i to jak!) doskonały kontrabasista, grający wcześniej w projektach Jarka Śmietany, obecnie lider Coherence Quartet - Marcin Lamch, Kuba Sojka (perkusja + śpiew w utworach nr 5 i 8) oraz Antoni Sojka (moog, keyboard, loops). Gościem specjalnym (utwory nr 3 i 10) jest gitarzysta Czesława Niemena, Tomasz Jaśkiewicz.
Prawdziwy Dream Team! Nim przejdę do zachwytów, jakim nietrudno się poddać obcując z tym dziełem, takie minimum narzekania też muszę od siebie dodać. Otóż, gdy już dojrzałam do potrzeby posiadania tego albumu w swojej kolekcji, ruszyłam pędem do sklepu po album winylowy, by mieć wszystko, co najlepsze, w najlepszym wydaniu... tu jednak, co zrozumiałe, patrząc z drugiej strony na rynek fonograficzny - czekało mnie małe rozczarowanie, gdyż... W winylowej edycji zabrakło choćby jednego zdjęcia wykonawców, w przeciwieństwie do pięknej, bogato wydanej książeczki dołączonej do płyty CD.
Tu narzekanie kończymy, przejdźmy do listy utworów z muzyką skomponowaną przez Czesława Niemena, jakie na albumie znajdziemy:
1. "Czas jak rzeka"
2."Jednego serca" (Asnyk)
3."Wiem, że nie wrócisz" (Grań)
4."Dziwny jest ten świat" (Niemen)
5."Sukces" (Niemen)
6."Jeszcze sen" (Bellan)
7."Stoję w oknie" (Fiszer)
8."Nim przyjdzie wiosna" (Iwaszkiewicz)
9. "Sen o Warszawie" (Gaszyński)
10. "Moja Ojczyzna" (Norwid)
Otwarcie płyty następuje w sposób cudownie kameralny, doniosły, budzący zaufanie odbiorcy - nakazujący mu zapomnieć o wszystkim i oddać się gładko w ręce doświadczonych instrumentalistów, aby wraz z nimi odkrywać światy dotąd niedostępne. Fenomenalny wokal lidera, otaczający odbiorcę cudownie lekkim baldachimem dźwięków, rysuje nowe niebo, wraz z klawiszami fortepianu nabierającymi najróżniejszych odcieni z całej gamy barw, jakie tylko zdołamy sobie wyobrazić, oraz niezwykłą delikatnością i głębią gitary. Gitary zawadiackiej, cudownie "łobuzerskiej", jednakże nadzwyczaj dojrzałej, prowadzącej wspaniały dialog z wokalem lidera, który - tuż po ustaniu głosu - jakby rysowała w powietrzu najpiękniejszymi pastelami świata, rozwijając wcześniej rzucone lekko frazy, dodając im piękne, iście baśniowe zakończenie debaty. Utwór czaruje także wyśmienitymi partiami unisono instrumentów dętych, którym dodatkowej magii nadają perkusjonalia dzierżone z oddaniem przez Zbigniewa Brysiaka. "Czas jak rzeka" w wykonaniu kolektywu Soyki to delikatność i głębia barw niesamowita, którą spowija magia szumu perkusji zarysowującej granice sceny. Granice przestają jednak istnieć, gdy spojrzymy w górę, wiedzeni dźwiękami instrumentów dętych (aranżacja we wszystkich utworach: Antoni Gralak), kierując wzrok ku niebu, ptactwu i otwierającej się nagle, niczym nieograniczonej przestrzeni...
Co rzuca się mocno w uszy w drugim utworze, to niesamowita umiejętność zespołu udawania, że są tu jedynie po to, by stworzyć cudne, wielobarwne tło dla głosu Soyki. Czyli, innymi słowy - pełna demokracja grania, świadcząca o wieloletnim doświadczeniu we wspólnej pracy i wieloletniej ... przyjaźni, umiejętności wsłuchiwania się w siebie nawzajem oraz pewności co do wspólnie obranego celu. Z tej niepospolitej jedności, jedną nakreślonej ręką, przebija się gdzieś na kolorowym niebie dźwięków piękny, po brzegi wypełniony najwspanialszymi emocjami świata, dźwięk gitary, echem instrumentów dętych niesiony na coraz większe wyżyny... W kolejnym utworze - "Wiem, że nie wrócisz" - za gitarę chwyta gitarzysta Czesława Niemena, Tomasz Jaśkiewicz, fundując słuchaczom urokliwe solo. Tu również nie sposób nie zachwycić się kontrabasem Marcina Lamcha - jego wspaniałą barwą i niezliczonymi odcieniami ciepła. Z kolei w "Dziwny jest ten świat" odnoszę wrażenie, jakby Panowie najcudniej jak tylko potrafią - postanowili się wreszcie przedstawić, przedłożyć swoje intencje i cele, które wzbijają się jednym mocnym głosem ku najwznioślejszym ideom. Tu następują doprawdy niezwykłe "Przemkowe czary", z których gitara wtapia się jakby momentami w sekcję rytmiczną, by tuż po chwili wyfrunąć z niej na szerokie nieba, wzlecieć najwyżej i rozlać nad nami "tęczę blasków promienistą". Stronę A zamyka mój ulubiony utwór, o nadzwyczajnej treści, porywający zarówno wokalem nie do przecenienia, jak i całą oszałamiającą otoczką. Jest na tej płycie "jak cudowny kwiat wśród pachnących łąk". Zjawiskowy tekst autorstwa Czesława Niemena, z potęgą i oddaniem wyśpiewany przez Soykę pomiędzy wierszami jest delikatnie wygładzany anielską gitarą, która wplata pomiędzy poszczególne słowa jakby malutkie skrzydełka, okrasza barwami i wnosi ku szczytom marzeń. Cudownym, zbitym szeregiem uderzają także instrumenty dęte, sekcja rytmiczna galopuje z mocą, jaką możemy spotkać w uczuciach największych, najprawdziwszych, szczerych, tworząc gorące powietrze, gęste od miłości i od pragnienia dobra. Instrumenty dęte sprawiają wrażenie, jakby oto śpiewały wielki hymn miłości... Cud, nie z tego świata!
Drugą stronę świetnie wytłoczonej płyty otwiera "Jeszcze sen", w którym kolektyw buduje urokliwą scenerię, z której to nagle wyłania się fenomenalny bas Marcina Lamcha. Perkusjonalia nadają całości specyficznej delikatności, a instrumenty dęte wzlatują wysoko niezrównanym czarem, niczym egzotyczne ptactwo. Gitara współgra z wokalem lidera, poruszając się w tworzonej na żywo przebogatej kolorystyce emocji w dźwięki zgrabnie zamienianych. W utworze jest także fenomenalny moment, gdy perkusja jak gdyby sztyletem odcina dźwięki na ułamki sekund.
Następny utwór pełen jest drobnych niuansów, początkowo może niełatwych do odkrycia, jednakże z każdym kolejnym odsłuchaniem stających się zabawnie czytelnymi, jak choćby sposób pociągnięcia strun w kontrabasie. Z wspólnego śpiewu instrumentów dętych wzlatuje cudnie saksofon i lewituje, fruwa... wśród cichuteńkich czarów Zbigniewa Brysiaka. Przechodząc do omawiania kompozycji nr 8, zajrzałam do swoich wcześniejszych notatek, a tam - jedno zdanie: "za tą gitarę można się dać pociąć!". Fakt, podtrzymuję, w ogromnym zachwycie. Dodać jednak trzeba, że bas Marcina rozbrajająco pieści tę delikatność gitarowych dźwięków, podczas gdy słowa wypływające z ust lidera narzucają na nią jakby kołderkę rzeczywistej wrażliwości. Głos Soyki brzmi wyjątkowo, - nawet, jak na niego, tak, że można w zasadzie zapomnieć nawet o tych zjawiskowych słowach i chłeptać tylko ciepło i emocje, jak gdyby echo słów, które szaleńczo piękną estetyką dźwięków nadaje im dopiero właściwego sensu. Po zasłuchaniu, pojawia się nieodparta potrzeba zerwania płyty z talerza, chwycenia w objęcia, tak, by ją można chłonąć całym sobą. Wyciszenie i swoisty spokój ducha odzyskujemy w kameralnie nagranym przedostatnim utworze, "Sen o Warszawie". Po nim - zespół powraca w pełni swoich mocy w zamykającym płytę utworze "Moja Ojczyzna", w którym znów za gitarę chwyta Tomasz Jaśkiewicz.
Następny utwór pełen jest drobnych niuansów, początkowo może niełatwych do odkrycia, jednakże z każdym kolejnym odsłuchaniem stających się zabawnie czytelnymi, jak choćby sposób pociągnięcia strun w kontrabasie. Z wspólnego śpiewu instrumentów dętych wzlatuje cudnie saksofon i lewituje, fruwa... wśród cichuteńkich czarów Zbigniewa Brysiaka. Przechodząc do omawiania kompozycji nr 8, zajrzałam do swoich wcześniejszych notatek, a tam - jedno zdanie: "za tą gitarę można się dać pociąć!". Fakt, podtrzymuję, w ogromnym zachwycie. Dodać jednak trzeba, że bas Marcina rozbrajająco pieści tę delikatność gitarowych dźwięków, podczas gdy słowa wypływające z ust lidera narzucają na nią jakby kołderkę rzeczywistej wrażliwości. Głos Soyki brzmi wyjątkowo, - nawet, jak na niego, tak, że można w zasadzie zapomnieć nawet o tych zjawiskowych słowach i chłeptać tylko ciepło i emocje, jak gdyby echo słów, które szaleńczo piękną estetyką dźwięków nadaje im dopiero właściwego sensu. Po zasłuchaniu, pojawia się nieodparta potrzeba zerwania płyty z talerza, chwycenia w objęcia, tak, by ją można chłonąć całym sobą. Wyciszenie i swoisty spokój ducha odzyskujemy w kameralnie nagranym przedostatnim utworze, "Sen o Warszawie". Po nim - zespół powraca w pełni swoich mocy w zamykającym płytę utworze "Moja Ojczyzna", w którym znów za gitarę chwyta Tomasz Jaśkiewicz.
Piękna płyta, piękni ludzie, to i emocje piękne obudzić muszą. Wygładzić fałdy poranka, szarość na biel zmienić, otworzyć z wdziękiem kwiaty i objawić światu wielkość słońca, nawet, jeżeli chwilowo się skryło gdzieś za jakimiś chmurami.
Dziękuję, że jesteście!
A dla mieszkańców Poznania mam wspaniałą wiadomość - oto już za niecałe dwa miesiące będziemy mogli usłyszeć Panów na żywo. Koncert odbędzie się w Centrum Kultury Zamek w Poznaniu 29.11.2018 roku o godzinie 20:00
Polecam gorąco, zapraszam najserdeczniej i ... do zobaczenia!
Marta Ratajczak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz