Skrzypek, kompozytor, pedagog, etnolog pochodzący z Koszyc, będący nieocenionym propagatorem słowackiego folkloru, w ramach własnej grupy - Michal Noga Band (Jakub Liska - drugie skrzypce, Jan Tej - altówka, Tomek Copik - kontrabas, Marek Neumahr - cymbały) zaprezentował wspaniały występ, pełen wielobarwnego folkloru (nawiązania do muzyki węgierskiej, romskiej, polskiej czy ukraińskiej), dając fantastyczny popis nie tylko umiejętności technicznej, ale i specyficznego humoru, który od razu przypadł do gustu zgromadzonej licznie publiczności. Już na wstępie, przed rozpoczęciem koncertu, przyznając się do problemów z językiem angielskim, skrzypek zapytał publiczność, czy może rozmawiać z nami w swoim ojczystym języku... Na Ethno Port, wiadomo, odpowiedź mogła być tylko jedna! Tu - wszyscy, zawsze, wspólnym językiem myślą, mówią, czują! Nic więc dziwnego, że - nawet przy takim programie, publiczność bardzo szybko rzuciła się do tańca...!
Tego dnia, koncertowy program zamykał występ międzynarodowej formacji - Fanfara Station, w skład którego wchodzą: Marzouk Mejri (wokal, perkusja - Tunezja), Charles Ferris (puzon, trąbka - USA) oraz włoski producent dźwięku - Ghiaccioli & Branzini. To, czym zachwycili publiczność (mnie, osobiście, nie udało się już dotrzeć) była muzyka Bliskiego Wschodu, Maghrebu i Bałkanów ze zdobyczami współczesnej muzyki tanecznej i elektronicznej.
Sobotnią część koncertową otworzył występ grupy wspomnianej już Rashidy Sayed (Egipt). Egipska społeczność Domów, określana mianem Niewidzialnych. Mniejszość etniczna pochodząca z okolic Delty Nilu, w pięknie ich wyjątkowej muzyki potrafią utkać skrzętnie fantastyczne historie, opowieści, emocje, które - z niebywałą fantazją i oddaniem przekazała nam Rashida Sayed wraz ze swoją grupą, uzbrojoną w następujące instrumenty: smyczkowy rebab, stroikowy aerofon arghul i instrumenty perkusyjne. Tuż po znakomitym występie, przenieśliśmy się na Dziedziniec Zamkowy wysłuchać ukraińskiej formacji Drewo, która zaprezentowała nam w finezyjny sposób pieśni śpiewane zarówno wielogłosem, jak i solowe, prezentując ocalony przez nich repertuar pochodzących jeszcze z przed chrześcijańskich czasów pieśni obrzędowych, kolęd zawierających magiczne zaklinania czy też wiosenne pieśni życzeniowe.
Koncert wypadł naprawdę wspaniale. Jednak największy gwóźdź programu tegorocznego Festiwalu miał dopiero nadejść - oto, w Sali Wielkiej CK Zamek, wystąpił kwartet Anouara Brahema! Nagrywający dla prestiżowej wytwórni ECM, jeden z najwybitniejszych tunezyjskich wirtuozów oud, kompozytor, aranżer i niesamowicie wrażliwy i czujny artysta, pojawił się w wypchanej publicznością po brzegi sali wraz z niemieckim saksofonistą i klarnecistą, Klausem Gesingiem, szwedzkim basistą, Björnem Meyerem i wyśmienitym libańskim pekusjonalistą Khaledem Yassine, najbardziej znanym dzięki współpracy z Alem Di Meolą.
Był to, zdecydowanie, koncert z gatunku tych, które potrafią wywrócić wszystko do góry nogami, uwolnić człowieka od wszelkich balastów świata materialnego, sprawić, by wsłuchał się sam w siebie i wyłuskał to, co głęboko skrywane, a jednocześnie stanowi epicentrum jego własnego człowieczeństwa! Niezwykle kameralny, intymny wręcz koncert, gdzie każde struny tknięcie, każdy niemal oddech miał niebywałą wagę, zaczarowywał świat, wessał nad w sam środek uniwersum, pozwalając w pełni rozkoszować się każdym uzdrawiającym - tak ciało, jak i duszę - dźwiękiem. Muzyka pozwalała na prawdziwie transowe przeżycia, transcedentalne obcowanie z jej nieopisanym pięknem i magią, otwierając na nią każdą kolejną komórkę swojego ciała i ... duszy.
Koncertem zamykającym ten wspaniały, drugi dzień Festiwalu, był występ Warszawsko - Lubelskiej Orkiestry Dętej, częstującej publikę przeróżnymi formami tanecznymi, takimi jak: oberki, poleczki, wiejskie walce, tanga i fokstroty, co okazało się genialną propozycją, by znów poderwać do tańca!
Trzeci, ostatni dzień Festiwalu, podobnie jak pozostałe, obfitował w niesamowitą ilość i różnorodność gatunków i form muzycznych pochodzących z nieprzebranego oceanu gatunku world music. Niestety, tego dnia nie udało mi się dotrzeć na Festiwal, przybliżmy więc może, według programu, czym uraczona została ethnoportowa publiczność:
Otóż, dzień trzeci rozpoczęła polska grupa, Dziczka, założona przez Ukrainkę, Tetianę Sopiłkę. W repertuarze zespołu znajdują się przede wszystkim wielogłosowe pieśni, które charakteryzują się swobodnymi przejściami od głosu do głosu, wzajemnym wsłuchiwaniem się w siebie oraz poszukiwaniem przestrzeni do wypełnienia swoją muzyką, dotykającą sfery emocjonalnego sacrum. Tuż po występie Dziczki, pojawił się ukraiński zespół Hudaki Village Band - dziewięcioosobowy kolektyw, który zaprezentował interesujące intrumentarium: ütőgardon, przypominjaący połączenie polskich basów i diabelskich skrzypiec, czy podobny do klarnetuaerofon, czyli taragot - instrument o bardzo przyjemnym, ciepłym brzmieniu. Pełne radości i światła formy, jakie prezentuje obecny od niemal dwudziestu lat na scenie zespół, w sposób oczywisty nawiązują do krajobrazu Maramureszu, skąd wywodzi się ukrainska formacja.
Innego rodzaju muzyczną formą była następująca po tym występie "Karaimska mapa muzyczna" Karoliny Cichej i Spółki. Polska artystka pionierskim projektem postanowiła przybliżyć krajobraz dźwiękowy najmniej licznej, karaimskiej mniejszości w Polsce. W zespole charakteryzującej się wspaniały wokalem Karoliny Cichej wystąpiła także Patrycja Betley (perkusja), Karolina Matuszkiewicz (kemancze) i Mateusz Szemraj (cymbały, lutnia arabska, sazu i mandolina).
Na zakończenie Festiwalu, każdego roku Organizatorzy wybierają najbardziej klimatyczny zespół, aby pożegnał publiczność na senny, rozmarzonym Zamkowym Dziedzińcu. W tym roku, honory czynił palestyńsko/ irańsko/ francuski kwartet Atine ("ponowne zjednoczenie"), którego twórczość, głęboko zakorzeniona w poezji i muzyce czasów Kadżarów, stanowi szczerą i pełną nieziemskiego piękna opowieść o tym, co dziś znaczy bycie perską kobietą.
Malowniczo, pięknie, cudownie Organizatorzy rozlali cały ocean barw i emocji nad ethnoportową publicznością. We wszechobecnej radości, poczuciu jedności i szacunku dla inności i kultury drugiego człowieka, myśli nasze, na szczęście (i - dzięki głębokiemu uświadamianiu i akcentowaniu niełatwych, a istotnych spraw przez cały czas trwania Festiwalu) nie pozostały ani na chwilę beztroskimi. Ani na moment nie zapomnieliśmy o koszmarze i tragedii toczącej się obok wojny, ucząc się jeszcze większej wrażliwości, otwartości oraz sposobów czynnego wspierania działań, mających na celu realną pomoc ludności Ukrainy. W trakcie trwania Festiwalu, można również było (do czego pięknie zachęcali Organizatorzy) wesprzeć dziecięcy szpital w Charkowie.
W wielkiej wdzięczności za kolejne piękne wydarzenie i mnóstwo fantastycznych emocji, pozostaję w nadziei, że w przyszłym roku spotkamy się znów, w o wiele innej, jaśniejszej rzeczywistości.
Ethno Port 2022 odbył się pod patronatem portalu
LongPlay.
Marta Ratajczak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz