Sobotnie, leniwe popołudnie. W tydzień czasu po koncercie Prowizorki JB w gnieźnieńskim hotelu, który zachwycił mnie i porwał bez reszty. Siódmy dzień z rzędu, kiedy w kółko słucham otrzymanej wówczas płyty "To Hear The Music".
Płytę tę otwiera utwór kompozycji Stanisława Piotrowskiego i Lecha Popławskiego - "All About You". Jak to określił niegdyś Jacek Korohoda), jest to muzyka typu "happy jazz", napawająca szczęściem i radością. Jak śpiewa Lech Popławski (bardzo przyjemnie modulując głos) w utworze - all the word is upside down. Muzyka zaczepia i prowokuje słuchacza do wspólnej zabawy, nie pozwalając ani na chwilę o sobie zapomnieć. Drugim utworem jest promujący płytę - "To Hear The Music. Utwór ten z początku przybiera wolniejsze tempo, wchodząc trochę, w moim przynajmniej odczuciu, w bluesowy klimat, by później radośnie przyspieszyć. Warto też zwrócić uwagę na wprowadzającą w ten nastrój wyciszenia i oczekiwania na coś ważnego gitary basowej Stanisława Piotrowskiego. Co najbardziej wciąga w utworze? - Prowokujące pauzy, trwające kilkanaście milisekund, podczas których zamiera i wokal i instrumenty. A dusza słuchacza aż krzyczy w środku: no dalej, grajcie! Właśnie dzięki tym krótkim chwilom przerwy można sobie uświadomić, jak dobrze słucha się tej płyty i jak bardzo nie chce się przestać tego robić. A jak pięknie w tym utworze brzmi gitara Jacka Korohody!!! I zawodzący bluesowo głos Lecha Popławskiego, gdy śpiewa "I didn't mean to bore you". "Dark Tales", kolejna kompozycja dueatu Piotrowski/Popławski (którzy skomponowali cztery pierwsze utwory tej płyty), jest kawałkiem spokojniejszym, bardziej uderzającym w bluesowe rytmy. Słuchając tego utworu nie można powstrzymać się od zamknięcia oczu, dla lepszego chłonięcia Muzyki. I przepięknych solówek gitarowych... Utwór wprowadza jakby niepokój, jednak w pozytywnym tego slowa znaczeniu, co nazwałabym raczej "niepokojem kontrolowanym" - bo to niepokój niosący z sobą obietnicę, że za chwilę smutek pryśnie, a za oknem ujrzymy tęczę. I spełnieniem tej właśnie obietnicy jest kolejny utwór - "The Things", który "changes our point of view" . I w którym, podobnie jak w "to hear the music" stosowane są pauzy, choć o wiele krótsze, jednak równie kuszące i pozwalające na rozpoznanie uzależnienia u słuchacza od tej Muzyki . W tych radosnych podrygiwaniach udajemy się do zamykającej płytę kompozycji Jacka Korohody - "Boś Mój Narkotyk i Wróżka". Wspominałam coś wcześniej o uzależnieniu? . Tak, w tym utworze nie tylko w tytule mamy środek odurzająco - uzależniający. Przez te siedem dni, od kiedy słucham tej płyty nauczyłam się już jednego - nie kończyć nigdy słuchania jej tą kompozycją bezpośrednio przed zaśniecięm, inaczej - nici ze snu . Utwór w jak najbardziej pozytywnym znaczeniu pcha się z całych sił na usta i w myśli, wpadając w ucho i nie chcąc za żadne skarby wypaść drugim . Wystarczy posłuchać go rano, przed wyjściem do pracy, a już towarzyszy w myślach przez cały dzień, wywołując stały uśmiech na twarzy i rozświetlając duszę nawet w największą niepogodę .
Do płyty dołączony jest też bonus - rejestracja audiowizualna z nagrania "to hear the music", którą rozpoczyna piękna perkusja sterowana rękoma i nogami Łukasza Sobczyka, towarzysząca też w późniejszych wspaniałych wyczynach Leszka Nowotarskiego na saksofonie. Wspaniale jest oglądać "gitarowy podział" dwóch niesamowitych gitarzystów - Jana Kalinowskiego i Jacka Korohody, zwłaszcza podczas jego doskonałej wręcz solówki. Na nagraniu nie brak też rejestracji skupienia na twarzy podczas pięknej gry na gitarze basowej o prawdziwie kontrabasowym brzmieniu Stanisława Piotrowskiego oraz wokalisty - Lecha Popławskiego. Widać przyjaźń pomiędzy Muzykami, prawdziwe zgranie i radość z tworzenia. Jednym słowem - kto jeszcze nie ma tej płyty, niech kupuje najszybciej jak się da, a na pewno nie pożałuje!
Marta Ratajczak, 18.08.2012
Inną płytą zespołu Prowizorka Jazz Band, jaką mam w swojej kolekcji, jest "Prowizorka No 4".
Mimo mojego całkowitego zaślepienia i uwielbienia dla Jacka Korohody, zarówno jako kompozytora dwóch wspaniałych płyt ("If It Happens" oraz "Window To The Backyard") oraz jako gitarzysty, płytę "Prowizorka No 4" z 1992 roku uważam, całkiem obiektywnie, za ... doskonałą! Płytę otwiera wielki przebój "Happy Together", wykonany, moim zdaniem, o wiele lepiej od oryginału. Prowizorka Jazz Band "porwała się" na tej płycie na wiele bardzo znanych i naprawdę wspaniałych utworów, każdy z nich wykonując naprawdę wspaniale, w swoim stylu, ale z olbrzymim szacunkiem dla pierwowzoru. Całość wykonana w tak charakterystycznej dla grupy koncepcji "happy jazzu" pełna jest optymizmu i radości. Lekka i radosna "deszczowa piosenka" ("Walk Between Raindrops") czy budująca nastrój "Sunny Afternoon", a także "Can't Buy Me Love" wprawiają w nastrój błogiej sielanki, niedzielnego popołudnia wśród słońca i zielonej trawy. Niedawno miałam okazję wysłuchać innego zespolu, właściwie duetu (Friend'n'Fellow), który na moich uszach zbeszcześcił cudowny utwór "What A Wonderful World" Louisa Armstronga. Pomyślałam wówczas, że pewnych świętości nie powinno się ruszać. Prowizorka Jazz Band na płycie "Prowizorka No 4" nagrała aż trzy utwory Louisa Armstronga: "What A Wonderful World", "Someday You'll Be Sorry" oraz "When You're Smiling"). I wszystkie trzy brzmią naprawdę doskonale i są prawdziwym ukłonem w kierunku geniuszu Artysty, zagrane i zaśpiewane z ogromnym szacunkiem i umiejętnościami. Najbardziej rozgrzewającym utworem tej płyty jest "Antiqua" z "gębofoem" Tomasza Sachy oraz banjo Pawła Tarantusa na pierwszym planie. Zespół przenosi nas następnie w świat bajek utworem "Mr Sandman". Nastrój płyty zmienia się z utworem "California Dreamin'", gdzie czuć tęsknotę i niepokój pośród tych wszystkich brązowych liści, pod szarym niebem... W "Someday You'll Be Sorry", oprócz wspaniałego nastroju rzuca się od razu w uszy, podobnie jak w "What A Wonderful World", wspaniałe naśladowanie zachrypniętego głosu Louisa przez Tomasza Sachę. Prowizorkowy "happy jazz" wraz z wspaniałą gitarą Jacka Korohody (której mogłoby być trochę więcej na tej płycie - to moje jedyne zastrzeżenie :)) słychać znowu w "Downtown Cafe Boogie". Kolejny utwór to "Here There And Everywhere" - przepiękna ballada w przepięknym wykonaniu, w której ponownie możemy chwilami zasłuchać się w pięknej grze Jackowej gitary. Balladą tą przechodzimy w zupełnie odmienny nastrój "Tico - Tico" - od zawsze kojarzący mi się z Prowizorką Jazz Band. Nawiązanie do tego utworu znaleźć można we wspaniałym "PJB 2010" Jacka Korohody na płycie "Window To The Backyard", którego słowa tworzą tytuły utworów Prowizorki JB. Przedostatni utwór na płycie, pełen smutku "Dead End Street" opowiada o problemach zwykłego człowieka, złapanego w pułapkę ślepej uliczki życia. Z tego pięknego, co prawda, smutku i tęsknoty, Prowizorka wyprowadza nas radosnym i pełnym życia utworem "When You're Smiling". I jak tu się nie uśmiechać, gdy cała dusza tańczy w rytm utworów wspaniałej płyty "Prowizorka No 4"!
Marta Ratajczak, 05.05.2013
Starszych nagrań zespołu Prowizorka Jazz Band posłuchać można na płycie "Hello Louis! 30 lat Złotej Tarki".
Piękną płytą członka Prowizorki JB - Lecha Popławskiego, na której można usłyszeć również Jacka, jest "System Subtelny":
Jest to piękna, klimatyczna płyta, zawierająca kompozycje multiinstrumentalisty - Lecha Popławskiego oraz gitarzysty - Pawła Stachowiaka. Panowie wspaniale budują klimat płyty nie tylko cudownymi dźwiękami instrumentów, lecz również niezwykłym wokalem, zwłaszcza Lecha Popławskiego. Moje numery jeden z tej płyty to zdecydowanie otwierający płytę "Każdy Dzień To Dar" Pawła Stachowiaka oraz wspaniały "I Fly Away" Lecha Popławskiego, z doskonałym wokalem oraz cudownymi dźwiękami gitary Jacka Korohody. Ogromna szkoda, że zespół już nie istnieje, jednak pokładam nadzieję w niezwykle płodnym i energicznym Artyście - Lechu Popławskim, członku legendarnej Prowizorki JB, czekając na jego kolejne nagrania...
Marta Ratajczak, 05.05.2013
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz