piątek, 10 lipca 2015

Wojciech Staroniewicz: A'Freak-Komeda Project (Allegro Records, 2015)





Komeda na cztery saksofony, wibrafon i sekcję rytmiczną...? Jeśli tak, to jedynie w aranżacji Wojciecha Staroniewicza, jednego z najdoskonalszych polskich saksofonistów, który w czerwcu 2015 roku opublikował swój kolejny świetny album autorski, poświęcony w większości utworom Krzysztofa Komedy, stanowiący jednak jednocześnie kontynuację "A'FreAk - aN Project" z 2011 roku!!!

Obserwując uważnie poczynania Wojtka, niełatwo zauważyć, iż - czegokolwiek się on nie chwyci, priorytetem od razu staje się to, by wykonać zadanie najdoskonalej, jak to tylko możliwe, bez kompromisów i "przymykania oka". Również "A'FreAk-KomEdA Project" - album wypieszczony, przygotowany z niezwykłą starannością i oddaniem potwierdza tą niezaprzeczalną tezę.


Płytę wypełnia sześć utworów (z czego dwa to autorskie, zupełnie nowe kompozycje Staroniewicza, a pozostałe cztery stanowią kompozycje Krzysztofa Komedy w aranżacji lidera składu):

1. "Oyi" (Friendship) - Wojciech Staroniewicz

2. "Crazy Girl" - Krzysztof Komeda

3. "Moja Ballada" - Krzysztof Komeda

4. "Ifunanya" (Love) - Wojciech Staroniewicz

5. "Kattorna" - Krzysztof Komeda

6. "Cherry" - Krzysztof Komeda

Wierny zasadzie głoszącej, że - jeśli coś robić, to naprawdę dobrze; saksofonista rozpisał swoją cudowną dźwiękową opowieść na osiem, jakże wybitnych, głosów:

Wojciech Staroniewicz - saksofon tenorowy, Przemek Dyakowski - saksofon tenorowy, Darek Herbasz - saksofon barytonowy, Marcin Janek - saksofon sopranowy, Dominik Bukowski - marimba, wibrafon, xylosynth, Janusz Mackiewicz - gitara basowa, Roman Ślefarski - perkusja, Larry Okey Ugwu - afrykańskie perkusjonalia, drewniany flet.

Album otwiera - czyniąc honory "pana domu" - pierwsza z dwóch kompozycji Staroniewicza, a z nią... prawdziwy, najwspanialszy atak saksofonów, które zaczepnie i zawadiacko - odzywają się z najróżniejszych zakątków muzycznego terytorium, określając przestrzeń, w jakiej rozgrywać się będzie ta egzotyczna podróż. Kiedy już główne linie, kontury i kolory zostają nakreślone, dołącza do nich sekcja rytmiczna wraz z dyskretnymi dźwiękami dobiegającymi spod pałeczek w ręku Dominika Bukowskiego. Saksofony spotykają się przelotnie w krótkich, ulotnie pięknych unisonowych partiach, ledwie stykając się na chwile krótsze nawet od marzenia, zaczynającego nagle rodzić się z nieposkromioną siłą pod przymkniętymi powiekami. Dominik tymczasem czaruje nieprzerwanie na tle gorącej sekcji rytmicznej, szumiącej w egzotycznej, ciepłej krainie wyszukanych smaków afrykańskimi perkusjonaliami pod wodzą Larry'ego. Instrumenty perkusyjne zawiłymi czarami wprowadzają słuchacza w Komedowską "Crazy Girl", rzucając przelotne, zaczepne spojrzenia sekcji dętej, która od razu pręży się dumnie, podejmując polemikę w najpiękniejszy z możliwych sposobów. Spośród czworga saksofonistów, nietrudno wyłapać niezwykle czarujący i uwodzicielski tembr saksofonu Staroniewicza, okraszony niepowtarzalną, charakterystyczną dla niego zmysłową chrypką. Ciepły, przyjemny niezwykle dla ucha bas Janusza Mackiewicza najwspanialej wypada tu w roli wsparcia dla wysokiej barwy sopranowego saksofonu Marcina Janka; wspaniale brzmi również ciemny, solidny, fantastycznie ciężki i solidny baryton Darka Herbasza. Skomplikowana struktura utworu pozwala sekcji dętej na wiele kontrolowanych zawirowań, wspólnych "zabaw dźwiękiem", przypominających niezwykle kolorowy, szaleńczo pozytywny, energiczny, egzotyczny taniec radości. Równie radośnie i kolorowo rozpoczyna się "na dętą nutę" utwór "Moja Ballada", w którym w unisonowe partie saksofonów wkrada się w fantastyczny sposób "Mackowa" gitara basowa, będąca cudnym spoiwem, z którego - niczym z najżyźniejszej gleby - wyrastają nagle "ku słońcu" delikatne dźwięki wibrafonu. Niesamowite, jak rozbawione, roztańczone saksofony potrafią nagle wyciszyć się, pozwalając liderowi na solową, malowniczą opowieść snutą pośród dyskretnej, jednakże niezwykle ciepłej i barwnej przestrzeni tworzonej przez wibrafonowe kryształki piękna pod wodzą Dominika, wraz z sekcją rytmiczną (wspaniała perkusja pod pałeczkami Romana Ślefarskiego!). Cudo!

Kolejne niespełna 6,5 minuty to najwspanialsza opowieść pisana w całości piórem Wojciecha Staroniewicza; tak niecodzienna, tak piękna i pachnąca nowością, a jednocześnie - fantazyjnie nawiązująca do stylu saksofonisty, pełna wszystkich charakteryzujących go cech. Po brzegi wypełniona subtelnym pięknem (nie potrafię pojąć, w jaki sposób można stworzyć coś tak cudownie kruchego i delikatnego, na swój sposób - kameralnego, rozpisanego na tak dużą orkiestrę... Ogromny szacunek!) Balladowego, impresyjnego klimatu kompozycji dodaje Dominik, wyglądający ukradkiem zza cienkiej zasłonki Krainy Czarów. Staroniewicz, sięgając po twórczość Krzysztofa Komedy, nie zapomniał również o jednym z jego najważniejszych dzieł, jakim jest "Kattorna" - jednakże ... w taki sposób zapewne nikt jeszcze jej nie przedstawił! Wojtek odważnie zaprosił ten nieśmiertelny utwór na dziką podróż, po najgorętszych, najbardziej egzotycznych krainach spoza świata rzeczywistego, ubarwiając go niesamowitym pięknem tajemniczych, zapomnianych miejsc, w których... możliwe jest wszystko. Wspaniałe popisy sekcji dętej budujące niezwykłość krajobrazu, połyskujące delikatnymi kropelkami wyczarowywanej przez Dominika rosy, (... odbijającej w swojej niewinnej postaci cudowne promyki saksofonowego słońca snującego się po dźwiękowym niebie...) w najdoskonalszy sposób wkomponowują się w przestrzeń nakreślaną przez niezrównaną sekcję rytmiczną. Ostatni z utworów, "Cherry", stanowi swoiste wyciszenie, spowolnienie akcji (jednakże - bez obniżania temperatury w tych egzotycznych, gorących krainach); utwór kameralny, melodyjny, ... rozmarzony. Za sprawą marimby Bukowski buduje przepiękny, rozkołysany pomost, na którym spotykają się dwie wspaniałe sekcje, dobierając się w cudne pary i ruszając dostojnym krokiem w zmysłowy taniec. Ostatni utwór to również wspaniale wyeksponowany, przepiękny bas Mackiewicza, - cudowna baśń, nieopisany solowy poemat; a także... czarujący Larry Ugwu.

Energia, moc, siła; egzotyka barw, dźwięków, emocji oraz niezwykła siła przekazu - oto właśnie Komeda w aranżacji Staroniewicza. Propozycja niesamowicie ciekawa i fascynująca, - smaczna, soczysta... jednakże - ostrzegam:  z każdym kolejnym "zażyciem" - uzależnia coraz bardziej! Świetna pozycja, kolejna zresztą, w katalogu wytwórni Allegro Records.

Marta Ratajczak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz