sobota, 7 listopada 2015

Critical Level - Golden Goal (Soliton, 2015)





Trójmiasto... zaskakuje, zawsze. Zakochana od lat w twórczości artystów dotkniętych pięknem i niesamowitą atmosferą najwspanialszego regionu geograficznego Polski, z ciekawością przyglądam się zawsze wszelkim propozycjom stamtąd pochodzącym. Dziś przyjrzymy się - a raczej: zasłuchamy, w to, co ma do przekazania grupa młodych, trójmiejskich muzyków: Critical Level.

Critical Level to założony przez kontrabasistę - Piotra Kułakowskiego, kwartet jazzowy o specyficznym, własnym brzmieniu, zbudowanym - bez wątpienia  - na wspólnej pasji, wspólnym pojmowaniu rzeczywistości, a także... wspólnym wzbijaniu się ponad nią. W skład formacji, prócz absolwenta Uniwersytetu Muzycznego w Katowicach, Piotra Kułakowskiego (kontrabas), wchodzą: pianista - Artur Jurek, znany chociażby z formacji Piotra Lemańczyka trębacz - Emil Miszk, oraz perkusista - Roman Ślefarski

Projekt, jakim grupa postanowiła przedstawić się na jazzowej scenie muzycznej, nosi nazwę "Golden Goal" i składa się głównie z kompozycji lidera. Pośród sześciu zróżnicowanych utworów, na płycie znajdziemy także kompozycję Roberta Haasa, Leszka Kułakowskiego oraz melodię ludową. Album zaopatrzono w nietuzinkową okładkę (projekt rysownika: Daniela Pomierskiego) oraz wnętrze:


Spis utworów:

1. "Golden Goal" (Piotr Kułakowski)

2. "Zapach Śniegu" (Robert Haas)

3. "Reinkarnacja" (Leszek Kułakowski)

4. "Gęsi Pasturk" (melodia ludowa)

5. "Poziom Siódmy" (Piotr Kułakowski)

6. "Zejście(Piotr Kułakowski)





Otwierający płytę utwór tytułowy z miejsca uderza niesamowicie ogromnym, nieposkromionym ładunkiem pozytywnej energii, jaką Panowie na próżno próbują utrzymać w ryzach. Muzyka, którą tworzą, to niezaprzeczalnie wybuchowa dawka energii krążącej w żyłach każdego z członków kwartetu, zbierającej wszelkie odcienie emocji, pasji i młodzieńczej werwy, nim znajdzie ujście we wspólnie namalowanym szerokim pędzlem najróżniejszych dźwięków pejzażu o kuszących, jaskrawych barwach, ogromnej sile przekazu i mocy zaklętej w niepowstrzymanej, nieokiełznanej energii i pewności każdego kolejnego kroku, jaki pragną postawić na swojej wspólnej muzycznej ścieżce. Siłą napędową utworu "Golden Goal" jest bezsprzecznie sekcja rytmiczna dbająca nieustannie o to, by odbiorca nie mógł ot tak usiąść spokojnie, by ledwie posłuchać, ukradkiem, prezentowanych emocji i dźwięków - tu trzeba... uczestniczyć, samemu, albo - nie sięgać po album wcale, póki nie będziemy gotowi oddać mu się całkiem. Wytchnienie po tym muzycznym szale przychodzi z utworem drugim - piękną, refleksyjną kompozycją Roberta Haasa,  który wycisza nagle szaleństwo zmysłów, zapraszając odbiorcę do dojrzenia - pomiędzy podaną jaskrawością - połaci fantastycznych muzycznych pasteli, połyskujących nieśmiało odcieniami subtelnego piękna. To "Zapach Śniegu" - zjawisko zarezerwowane dla wrażliwych odbiorców, którzy pragną stać się - za sprawą muzyki - poszukiwaczami swoich własnych skarbów - tego, co dla nich najważniejsze i najpiękniejsze, na swojej własnej życiowej ścieżce. Subtelność i ciepło kontrabasu, niesamowita siła przekazu trąbki, którą płyną najprawdziwsze, najdelikatniejsze emocje, do tego - zjawiskowe dźwięki instrumentów klawiszowych i pełna tajemniczej przestrzeni perkusja to jedynie kilka aspektów utworu świadczących o jego zjawiskowości. Resztę należy odnaleźć w sobie samym, po wyciszeniu się i zasłuchaniu... w siebie. W podobnym tonie utrzymana jest również wspaniała kompozycja Leszka Kułakowskiego - "Reinkarnacja", w której dochodzi jednak sugestywna sceneria, ustanawiana głównie przez świetną sekcję rytmiczną.

Po tych cudownych duchowych podróżach odbiorca zostaje dyskretnie i powoli sprowadzony na ziemię lekką, lecz wypełnioną świetnymi improwizacjami melodią ludową, prowadzącą w poczuciu fantastycznej beztroski i otwarcia na nowe do kolejnego autorskiego utworu lidera. "Poziom Siódmy" to ponowne spotkanie tego wszystkiego, co kwartet jednoczy, wzbija ponad przeciętność, powodując, że na naszych oczach z czworga rozimprowizowanych, mających sporo do przekazania instrumentalistów, jako odbiorcy - uderzeni jesteśmy jednym wspólnym wołaniem: czworgiem głosów, wzbijających się w jeden, wędrujący wprost do otwartego na propozycję formacji słuchacza i w jego głowie czyniący piękno zamętu. Album zamyka "Zejście" - ostatnia kompozycja kontrabasisty, będąca niespodziewanym spoiwem każdego z poprzednich utworów. To tak, jakby czytać wielowątkową powieść, która - na koniec - łączy wszystkie wątki zaskakującym, wspólnym "happy endem", rozjaśniając wszelkie cienie, tłumacząc niezrozumiałe wcześniej fragmenty i jednocześnie stanowiąc o dodatkowej sile każdego z nich. Tym samym powoduje ona chęć, by - po odsłuchaniu całego albumu - sięgnąć po niego raz jeszcze, z rozjaśnionym umysłem i znaleźć dotąd niezauważone okruchy piękna, tak wiele wnoszące do całości.

Marta Ratajczak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz