Trójmiasto... zaskakuje, zawsze. Zakochana od lat w twórczości artystów dotkniętych pięknem i niesamowitą atmosferą najwspanialszego regionu geograficznego Polski, z ciekawością przyglądam się zawsze wszelkim propozycjom stamtąd pochodzącym. Dziś przyjrzymy się - a raczej: zasłuchamy, w to, co ma do przekazania grupa młodych, trójmiejskich muzyków: Critical Level.
Critical Level to założony przez kontrabasistę - Piotra Kułakowskiego, kwartet jazzowy o specyficznym, własnym brzmieniu, zbudowanym - bez wątpienia - na wspólnej pasji, wspólnym pojmowaniu rzeczywistości, a także... wspólnym wzbijaniu się ponad nią. W skład formacji, prócz absolwenta Uniwersytetu Muzycznego w Katowicach, Piotra Kułakowskiego (kontrabas), wchodzą: pianista - Artur Jurek, znany chociażby z formacji Piotra Lemańczyka trębacz - Emil Miszk, oraz perkusista - Roman Ślefarski.
Projekt, jakim grupa postanowiła przedstawić się na jazzowej scenie muzycznej, nosi nazwę "Golden Goal" i składa się głównie z kompozycji lidera. Pośród sześciu zróżnicowanych utworów, na płycie znajdziemy także kompozycję Roberta Haasa, Leszka Kułakowskiego oraz melodię ludową. Album zaopatrzono w nietuzinkową okładkę (projekt rysownika: Daniela Pomierskiego) oraz wnętrze:
Spis utworów:
1. "Golden Goal" (Piotr Kułakowski)
2. "Zapach Śniegu" (Robert Haas)
3. "Reinkarnacja" (Leszek Kułakowski)
4. "Gęsi Pasturk" (melodia ludowa)
5. "Poziom Siódmy" (Piotr Kułakowski)
6. "Zejście" (Piotr Kułakowski)
Otwierający płytę utwór tytułowy z miejsca uderza niesamowicie ogromnym, nieposkromionym ładunkiem pozytywnej energii, jaką Panowie na próżno próbują utrzymać w ryzach. Muzyka, którą tworzą, to niezaprzeczalnie wybuchowa dawka energii krążącej w żyłach każdego z członków kwartetu, zbierającej wszelkie odcienie emocji, pasji i młodzieńczej werwy, nim znajdzie ujście we wspólnie namalowanym szerokim pędzlem najróżniejszych dźwięków pejzażu o kuszących, jaskrawych barwach, ogromnej sile przekazu i mocy zaklętej w niepowstrzymanej, nieokiełznanej energii i pewności każdego kolejnego kroku, jaki pragną postawić na swojej wspólnej muzycznej ścieżce. Siłą napędową utworu "Golden Goal" jest bezsprzecznie sekcja rytmiczna dbająca nieustannie o to, by odbiorca nie mógł ot tak usiąść spokojnie, by ledwie posłuchać, ukradkiem, prezentowanych emocji i dźwięków - tu trzeba... uczestniczyć, samemu, albo - nie sięgać po album wcale, póki nie będziemy gotowi oddać mu się całkiem. Wytchnienie po tym muzycznym szale przychodzi z utworem drugim - piękną, refleksyjną kompozycją Roberta Haasa, który wycisza nagle szaleństwo zmysłów, zapraszając odbiorcę do dojrzenia - pomiędzy podaną jaskrawością - połaci fantastycznych muzycznych pasteli, połyskujących nieśmiało odcieniami subtelnego piękna. To "Zapach Śniegu" - zjawisko zarezerwowane dla wrażliwych odbiorców, którzy pragną stać się - za sprawą muzyki - poszukiwaczami swoich własnych skarbów - tego, co dla nich najważniejsze i najpiękniejsze, na swojej własnej życiowej ścieżce. Subtelność i ciepło kontrabasu, niesamowita siła przekazu trąbki, którą płyną najprawdziwsze, najdelikatniejsze emocje, do tego - zjawiskowe dźwięki instrumentów klawiszowych i pełna tajemniczej przestrzeni perkusja to jedynie kilka aspektów utworu świadczących o jego zjawiskowości. Resztę należy odnaleźć w sobie samym, po wyciszeniu się i zasłuchaniu... w siebie. W podobnym tonie utrzymana jest również wspaniała kompozycja Leszka Kułakowskiego - "Reinkarnacja", w której dochodzi jednak sugestywna sceneria, ustanawiana głównie przez świetną sekcję rytmiczną.
Po tych cudownych duchowych podróżach odbiorca zostaje dyskretnie i powoli sprowadzony na ziemię lekką, lecz wypełnioną świetnymi improwizacjami melodią ludową, prowadzącą w poczuciu fantastycznej beztroski i otwarcia na nowe do kolejnego autorskiego utworu lidera. "Poziom Siódmy" to ponowne spotkanie tego wszystkiego, co kwartet jednoczy, wzbija ponad przeciętność, powodując, że na naszych oczach z czworga rozimprowizowanych, mających sporo do przekazania instrumentalistów, jako odbiorcy - uderzeni jesteśmy jednym wspólnym wołaniem: czworgiem głosów, wzbijających się w jeden, wędrujący wprost do otwartego na propozycję formacji słuchacza i w jego głowie czyniący piękno zamętu. Album zamyka "Zejście" - ostatnia kompozycja kontrabasisty, będąca niespodziewanym spoiwem każdego z poprzednich utworów. To tak, jakby czytać wielowątkową powieść, która - na koniec - łączy wszystkie wątki zaskakującym, wspólnym "happy endem", rozjaśniając wszelkie cienie, tłumacząc niezrozumiałe wcześniej fragmenty i jednocześnie stanowiąc o dodatkowej sile każdego z nich. Tym samym powoduje ona chęć, by - po odsłuchaniu całego albumu - sięgnąć po niego raz jeszcze, z rozjaśnionym umysłem i znaleźć dotąd niezauważone okruchy piękna, tak wiele wnoszące do całości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz