Każdego roku, na dwa dni przed Świętem Bożego Ciała urocze, zaciszne miejsce nad Jeziorem Strzeszyńskim prócz śpiewu ptaków - nasyca się najpiękniejszą muzyką jazzowych instrumentalistów. Zielony las w głębokim murmurando zapraszającym gestem szykuje miejsce - w samym środku natury - dla najróżniejszych głosów i instrumentów, którym najwdzięczniej, jak to tylko możliwe - wtórują nieprzerwanie ptaki. Letni Festiwal Jazzowy - Enter Enea już po raz szósty, pod okiem Dyrektora Artystycznego - Leszka Możdżera, podjął na swojej przestronnej scenie znakomitych wykonawców z muzycznych wyżyn.
Dzień pierwszy, 24.05.2016 rozpoczął się występem młodych polskich wykonawców, którzy w ostatnim czasie szybkim krokiem zaczęli piąć się po drabinie muzycznych doskonałości - na scenie pojawił się młody pianista, Kuba Płużek, ze swoim kwartetem. Kuba zaprezentował swoje najnowsze kompozycje, pisane pod nową, trzecią już płytę, która - mamy nadzieje - ukaże się już niedługo. Tak rozpoczęły się muzyczne czary, które po chwili wybuchnąć miały prawdziwym żarem... Oto po krótkiej przerwie na scenę wrócił - tym razem w roli muzyka, nie dyrektora - Leszek Możdżer, ze swoim fantastycznym, muzycznym programem, poświęconym wielkim pianistom jazzowym. Przy kontrabasie - niezwykle lirycznym, ciepłym i pełnym emocji, które wyrzucał z siebie jednym tchem, w szeroki świat, w zieleń drzew i w zasłuchanych odbiorców - Dieter Ilg, za perkusją zaś zasiadł wspaniały, cudownie dziki w swojej pasji - Eric Allen.
Był to wybitnie udany koncert. Przyznam, że odkąd - od trzech lat - mam przyjemność bywać na Festiwalu Enter Enea, był to naprawdę najpiękniejszy, najbardziej porywający koncert Leszka Możdżera, jaki miałam okazję usłyszeć. Mało tego - choć program tegorocznego wydarzenia zapowiadał się naprawdę ciekawie, to - podczas tego koncertu, który minął mi w mgnieniu oka - zyskałam całkowitą pewność, iż będzie to największy, najciekawszy i najcudowniejszy projekt tegorocznej edycji. Nic piękniejszego jednak nie można sobie wymarzyć podczas takiego Festiwalu, jak... małą pomyłkę w tej kwestii. Możdżer - wspaniały! Ale... już po chwili, kiedy rozpoczął się ostatni przewidziany na ten wieczór koncert, wiedziałam, że TO właśnie jest NUMER JEDEN! ZOHAR FRESCO QUARTET!!!
Izraelski Czarodziej Bębnów Ramowych już niejednokrotnie skradł moje serce podczas poznańskich koncertów, na jakich miałam okazję usłyszeć go i zobaczyć na żywo, jak dokonuje swoich magicznych, dźwiękowych zaklęć, wysyłając w świat nie tylko doskonałą w treści muzykę, ale również, jakby - przy okazji - niespotykane pokłady ciepła, dobra i wspaniałej energii, której nie straszne żadne granice. W kwartecie Zohara usłyszeliśmy: przy fortepianie - Tomera Bara, przy fletach - Stratisa Paradelisa, za zestawem perkusyjnym zasiadł natomiast Mark Moshayev. Muzyka - głęboko etniczna o bliskowschodnim rodowodzie, obfitowała w cudownie natchnione, dźwiękowe zaklęcia, wplecione w niesamowicie liryczny, poetycki nastrój emanujący z rozgrzanej sceny. Nie brakowało również wspaniałych jazzowych improwizacji... Po prostu, krótko i zwięźle: była to mieszanka doskonała dźwiękowego piękna, takiego, które bez trudu dociera prosto do duszy, ogrzewając od środka i napawając dobrem, optymizmem i niesamowitą radością.
Nic więc dziwnego, iż pierwszy dzień tegorocznej edycji Enter Enea Festival zakończył się... wielokrotnymi bisami Zohara ze swoim wspaniałym kwartetem, którego najnowszy album, opublikowany przed kilkoma miesiącami - rozszedł się w kilkanaście minut wśród "enterowej publiczności". Na szczęście, następnego dnia Artyście udało się dostarczyć jeszcze kilka sztuk... o czym więcej - za moment.
Drugiego dnia Enter Enea Festival 2016 rozpoczął się ... orkiestrowo! Scenę, specjalnie w tym celu rozszerzoną w tym roku o 20 m2, wypełniło 23 muzyków... i to nie byle jakich! Pierwszym występem tego dnia był projekt Nikola Kołodziejczyk Orchestra - Barok Progresywny, za który pianista niedawno odebrał Fryderyka w kategorii "Album Roku - Muzyka Jazzowa". Wspomnieć należy, iż również w ubiegłym roku Nikola Kołodzieczyk Orchestra otrzymała Fryderyka w kategorii "Fonograficzny Debiut Roku - Muzyka Jazzowa". O projekcie Chord Nation sam Nikola wypowiada się następująco: "Suita koncertowa (...) powstała głównie dzięki naiwności, odwadze i braku perspektywicznego myślenia. Było coś prawdziwego w tworzeniu bez oglądania się na ograniczenia (...). A jako że społeczności zyskują na wewnętrznym zróżnicowaniu pozwoliłem sobie zaprosić muzyków z 3 różnych krajów, o trzech różnych spojrzeniach na muzykę - klasycznym, mainstreamowym, oraz free-jezzowym. Dlatego suita nazywa się Chord Nation". Cóż można dodać więcej...? Usiąść i słuchać. Nic poza tym nie trzeba.
Po wielkim, orkiestrowym projekcie, na scenie pojawić miało się trio: Iva Bittová (śpiew, skrzypce), Oskar Török (trąbka) oraz Leszek Możdżer (fortepian). Gościem specjalnym, ku radości wielkiej, miał być Zohar Fresco - największa gwiazda tegorocznej edycji, którego album "Tof Miriam" - dowieziony przez Artystę po tym, jak szybko rozszedł się dnia ubiegłego - otrzymałam od Męża - uradowana, ogromnie, - jeszcze przed rozpoczęciem koncertów.
Nim jeszcze Zohar pojawił się na scenie, którą początkowo rozgrzało trio - hulający wiatr - jakby siłą myśli perkusjonalisty - poruszał jego magicznymi instrumentami, dając doprawdy znakomity efekt. Wspaniała gra Możdżera i Töröka tworzyła dźwiękową przestrzeń jakby specjalnie przygotowaną dla skrzypiec oraz wokaliz Bittowej, pozwalając znów poczuć się niczym w lekkim transie. Gdy jednak na scenę wkroczył Zohar Fresco, Zaczarowany Las rozszumiał się silniej, niosąc potęgę marzeń zaklętych w dźwiękach naprawdę wysoko, szeroko, ponad wszystko to, co dotknąć może ziemi. Jednakże, mimo tych czarów, przedziwnych, mimo oczarowania postacią Fresco, - nic nie zdołało umniejszyć doznań, jakimi obdarowali nas ostatni już artyści tegorocznego Festiwalu Enetr Enea.
Koncertem zamykającym tegoroczną edycję był Radio.String.Quartett, na co dzień występujący w składzie: Bernie Mallinger - skrzypce, Igmar Jenner - skrzypce, Cynthia Liao - altówka oraz znana już z poznańskich występów Asja Valcic - wiolonczela.
W ostatniej chwili jednak, wiolonczelistka z przyczyn zdrowotnych zmuszona była odwołać przyjazd, - w jej miejsce pojawił się kontrabasista, Georg Breienschmid. Zastępstwo, chociaż czynione na ostatnią chwilę, okazało się... nader udane! Muzyka wiedeńskiego kwartetu, plasująca między muzyką klasyczną a jazzem, chwilami ocierając się również o muzykę popularną, płynęła wspaniałą wirtuozerią, niespotykanym zgraniem, porozumieniem oraz cudowną kreatywnością. Koncert wypadł naprawdę znakomicie, co w mierze naprawdę ogromnej zawdzięczamy właśnie kontrabasiście... Aż sama jestem ciekawa, o ile inaczej wyglądałby, gdyby nie nieszczęśliwy wypadek Asji...
Wszystko co dobre - szybko się kończy... niespodziewanie szybko więc VI Enter Enea Festival przeszedł - do historii... choć mógłby trwać wiecznie. Pewnym jest, że w głowie i sercu zostanie jeszcze przed wiele miesięcy... aż do następnej wiosny nad Jeziorem Strzeszyńskim. Została też - muzyka, wspomnienia i moc niezapomnianych wrażeń. Wśród nich, z tego roku - przede wszystkim Zohar Fresco i jego projekt: "Tof Miriam", który szczęśliwie, zabrałam do domu na płycie CD, podpisanej przez Artystę.
Marta Ratajczak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz