Chociaż powoli lato dobiega już końca, dla wielu właśnie wrzesień jest wymarzonym miesiącem na wakacyjny wyjazd. Słońce powoli odkłada się na coraz bardziej barwnych liściach, jeziora przeobrażają się w cudowne zwierciadła, zaczarowane pięknymi promieniami ... a na sklepowe półki trafiają wspaniałe wydawnictwa muzyczne, noszące ślady upalnego lata. Dla mnie, idealnym kierunkiem wakacyjnego urlopu jest... Fusionland! Najnowszy album wszechstronnego perkusisty, Tomasza Łosowskiego, który potrafi porwać w najodleglejsze zakamarki muzycznych światów, ukazując zawsze ich esencję - to, co najlepsze i najwłaściwsze.
"Fusionland" to w pełni autorska płyta perkusisty, który - prócz 10-ciu wyjątkowo udanych i fascynujących utworów, może pochwalić się również doskonałą grą na perkusji oraz instrumentach klawiszowych. Już sama okładka sugeruje, że podróż będzie niezwykle atrakcyjna i pełna wrażeń, a także, że do zwiedzenia będzie.... naprawdę wiele!
Album otwiera fantastycznie wciągająca i intrygująca "Czasoprzestrzeń", porywająca wysoko, do krainy marzeń. Doskonała "elektronika" porusza wyobraźnię słuchacza, który - od pierwszych już dźwięków - jest "kupiony" i z pewnością pozostanie wierny i utwierdzony w przekonaniu, iż podróż, na którą się zdecydował sięgając po płytę, jest z pewnością słusznym wyborem. Wspaniałego klimatu dodają wokalizy Zbyszka Fila, basem natomiast czaruje Łukasz Dudewicz. Nad wszystko jednak, tym, co najmocniej chwyta ze serce w "Czasoprzestrzeni", są dźwięki wzlatujące prosto z najgłębszych zakamarków duszy Tomasza. Cudo! Wysoko w przestworzach, bezpiecznie już usadowieni, z pełnym zaufaniem do muzycznego przewodnika, zatrzymujemy się na przystanku "Latin's Heart". Tu, otoczeni gorącym, latynoskim klimatem, dajemy się porwać uwodzicielskim dźwiękom syntezatorów (Janek Rejnowicz, Wojtek Olszak) przy południowym słońcu roziskrzonej, gorącej perkusji. Ze smakiem dojrzałej pomarańczy w głowie, ruszamy dalej ku "Funk Magic", gdzie pięknym syntezatorowym solo częstuje nas hojnie Tomasz Łosowski. W utworze tym, na basie słyszymy Karola Kozłowskiego, a dodatkowy smaczek stanowią fantazyjne wokalizy Agi Burcan. Wracając jednak do pełnego muzycznych ornamentów solo na syntezatorach - to unikatowa, pełna ekspresji i niebywałej dynamiki karuzela, oszałamiająca i pozostawiająca słuchacza "zachłyśniętego" i oszołomionego pięknem. Wytchnieniem w podróży jest cudowna perełka, tytułowy utwór albumu, w którym przy instrumentach klawiszowych znów pojawia się autor, na basie słyszymy Michała Grotta, na gitarze - Wiktora Tatarka, a do tego - świetne solo Wojtka Olszaka na piano Rhodes. Jak przyznaje na okładce albumu sam Tomasz Łosowski, "Komponując muzykę i dając ją ludziom w prezencie, oddaję im kawałek mego serca i czasu, poświęconego na zrealizowanie muzycznych pomysłów, które miałem w głowie. Efekt tej realizacji trzymasz w swoich rękach. Jest to mój sposób na okazanie wdzięczności"... Nie dość, że sposób i forma piękne, to jeszcze, do tego, co napisał autor, dodałabym coś jeszcze, co odnajduję najmocniej właśnie w tytułowej kompozycji - otóż Tomasz Łosowski sprawia, że tutaj dosłownie wnikamy w to, co nam prezentuje; pozwala nam współuczestniczyć, jakby - współtworzyć piękno, poprzez przyciąganie magią muzyki wszystkiego, co w nas, odbiorcach, najlepsze.
Fajnym, spokojnym klimatem płynie "Kaszubskie Lato" (bas - Łukasz Dudewicz, solo na fortepianie - Wojtek Olszak, gitara - Wiktor Tatarek), ocierając się lekko o polską muzykę ludową. Stąd docieramy do ważnego tematu, jakim jest "Łosowski's Family". Tu, pośród wszechogarniającej, fantastycznej perkusji Tomka "zagrzewającej do walki" i otwierającej bramy do serc odbiorców, pojawia się nie lada ozdoba w postaci świetnego solo na instrumentach klawiszowych... jego ojca, Sławomira Łosowskiego. Duet to niesłychany; niesamowita musi być też duma ojca - muzyka z tak niesłychanych osiągnięć własnego syna... cóż mogłoby połączyć bardziej, jeśli nie muzyka...? W 9/10 kompozycjach, instrumenty klawiszowe zaprogramował Tomasz Łosowski. Nadchodzący utwór będzie jednak odstępstwem od normy - otóż w "Don't Stop Now" syntezatorami "od A do Z" zaopiekował się Tomasz Świerk, raczący nas wspaniałym solo. Kolejnym utworem na albumie jest "Seven Girls" (solo na instrumentach klawiszowych - Tomasz Łosowski, bas - Karol Kozłowski, dodatkowe instrumenty klawiszowe - Wojtek Olszak), dedykowane, jak sądzę, swoim najbliższym. Wspaniałe dźwięki, tworzące krainę pełną bezpiecznego ciepła, utkaną z najdelikatniejszych muzycznych tkanin, wspartych jednak solidnymi perkusyjnymi filarami. Pełna emocji i wrażeń, niepowtarzalna podróż przez fuzje najróżniejszych muzycznych gatunków, w których spoiwem jest nieustannie wspaniały zmysł artystyczny Tomasza Łosowskiego, jego oddanie i serce, powoli dobiega końca. Na zakończenie pojawiają się dwie wspaniałe, impresyjne kompozycje: "Życie Jest wieczne" /bas - Michał Grott, instrumenty klawiszowe - Tomasz Łosowski/ oraz "Jeff And John" - ponownie z Tomkiem przy klawiszach, na basie jednak pojawia się Wojtek Pilichowski, a na gitarze - Wiktor Tatarek.
Osobnym tematem do omówienia stać się powinna rola perkusji oraz jej moc: to, co przez całą tę muzyczną podróż wyrabia z perkusją sam autor albumu - niesamowita dynamika, zapał i zaangażowanie sprawiają, że nie sposób postrzegać osobno: instrumentu i instrumentalisty. Oczyma wyobraźni widzimy ten nierozdzielny duet zrośnięty na stałe mocą oddania i zapamiętałej gry, prosto z serca.
Piękna, ambitna, tak osobista, czysta i ... delikatna podróż do "Fusionland" kończy się; statek kosmiczny z Tomaszem Łosowskim za sterami bezpiecznie ląduje na ziemi, jednak - już nie na tej samej.... To, co nam było dane zwiedzić, zobaczyć, poznać osobiście - na zawsze zostawiło w sercu coś, co wspaniałym pryzmatem rozłoży się na oczach, pomagając lepszym ujrzeć codzienny świat. Żal, kiedy album kończy swą karuzelę, wykonując ostatnie ruchy w odtwarzaczu. Na szczęście, prezent od Tomasza Łosowskiego, prezentem jest wiecznym - i z całą pewnością powiedzieć mogę, już dziś, że jeszcze niejednokrotnie sięgnę po niego, by znów nacieszyć nim wyobraźnię.
Marta Ratajczak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz