sobota, 4 stycznia 2014

Orange Trane: Obertas (Polonia Records, 1997). Historia Zespołu



W roku 1997 (czyli kiedy kończyłam siódmą klasę szkoły podstawowej, rozwijając dopiero kiełkującą we mnie miłość do Fizyki, która w latach późniejszych, trochę okrężną drogą, miała rozwinąć się w nieposkromioną miłość do Muzyki), na świat wyszła nowo narodzona na trójmiejskiej ziemi płyta "Obertas" zespołu Orange Trane. Płyta, która dziś stała się "białym krukiem", którego to, ku mojej ogromnej radości, dzięki nieocenionej pomocy pracowników łódzkiego sklepu "Ale Jazz" udało mi się pozyskać.
Zanim jednak przejdziemy do samej płyty, w obliczu nadchodzącego koncertu reaktywowanego po latach zespołu Orange Trane w poznańskim klubie Blue Note już za tydzień, pora zapoznać się choć trochę z jego historią. Bardzo pomocna w tym celu jest krótka przedmowa Leszka Dranickiego (który ubarwił gościnnie swoją gitarą drugą płytę zespołu, "My Personal Friend", powstałą w rok po "Obertasie"), zamieszczona w książeczce dołączonej do płyty.

Zespół Orange Trane powstał w Kartuzach w roku 1994, kiedy to Muzycy mieli okazję zagrać swój pierwszy koncert w rodzinnym mieście, by już po roku zdobyć II Nagrodę na festiwalu Jazz Juniors w Krakowie. W latach tych nie brakowało również nagród indywidualnych dla członków zespołu, jak nagroda za kompozycję i jako najlepszy gitarzysta i elektroniczny basista festiwalu dla Piotra Lemańczyka, czy nagroda indywidualna dla Darka Herbasza. W kolejnym roku Piotr Lemańczyk zostaje nagrodzony za "Kopciuszka" (szósta kompozycja na płycie "Obertas") podczas festiwalu Jazz nad Odrą we Wrocławiu; w tym samym też roku Orange Trane otrzymuje Złoty Klucz do Kariery podczas Pomorskiej Jesieni Jazzowej. W rok później zespół wydaje na świat swoją pierwszą płytę, "Obertas" i odtąd krystalizuje się skład zespołu z liderem -  Piotrem Lemańczykiem na gitarze basowej, Sławkiem Jaskułke na instrumentach klawiszowych (choć na "Obertasie" przy klawiszach słyszymy Tomasza Szwelnika i Marcina Maseckiego), Darkiem Herbaszem na saksofonach (tenorowym i sopranowym) oraz Tomkiem Łosowskim przy perkusji. Na wydanej w rok po "Obertasie" płycie "My Personal Friend" oprócz wymienionego składu zespołu gościnnie śpiewa też Mieczysław Szcześniak oraz grają: Maciej Sikała, Leszek Dranicki i Cezary Paciorek, ale temat tej płyty odłóżmy na kolejny wpis. Muzycy tworzący Orange Trane zalśnili tak wielkim blaskiem, że zaczęto ich rozchwytywać i po jakimś czasie każdy z nich podążył trochę innym torem. W 2011 roku jednak zdarzył się cud i za sprawą Piotra Lemańczyka oraz Tomka Łosowskiego zespół reaktywował się, zapraszając do swojego składu wspaniałego wibrafonistę - Dominika Bukowskiego. W takim to składzie Panowie w 2012 roku wydali płytę "Orange Trane Acoustic Trio", na której ogłaszają dumnie kompozycją Piotra Lemańczyka - "We Are Back"! W chwili obecnej zespół zakończył nagrania do kolejnej płyty, "FUGU", której oficjalna premiera zapowiadana jest na ósmego lutego 2014 w gdańskim klubie "Żak". Z tym też materiałem Panowie już za tydzień odwiedzą Poznań, na co czekam z ogromną niecierpliwością. Ciekawostką jest fakt, iż lider zespołu, Piotr Lemańczyk, choć na dwóch pierwszych płytach grał na gitarze basowej, szybko przerzucił się jednak na kontrabas. Na najnowszej płycie jednak, z tego, co wiem, basista znów sięga po gitarę...

Dotychczas miałam okazję słyszeć Piotra jako gitarzystę basowego na płycie Tria Macieja Sikały - "The Sheep Is Found" (2001) oraz w niektórych utworach na albumie "Cuda Ogłaszają" Krystyny Stańko (2010).

Płyta "Obertas", wydana przez nieistniejące już wydawnictwo Polonia Records w roku 1997, choć dziś może brzmieć troszkę przestarzale, otoczona jest aurą nowości, świeżości, jaką wnosiła w polski jazz pod koniec lat dziewięćdziesiątych. Kompozytorem siedmiu z ośmiu kompozycji na płycie jest Piotr Lemańczyk, wyjątek stanowi utwór pierwszy, "Dzika małża", skomponowany przez W. Leszkowskiego i Dariusza Herbasza. Skład Lemańczyk/Herbasz/Łosowski wsparty jest instrumentami klawiszowymi Tomasza Szwelnika oraz Marcina Maseckiego (w utworze piątym i szóstym).

W "Dzikiej małży" to właśnie Dariusz Herbasz snuje swoją niezwykle ciekawą opowieść, przy wtórującej mu perkusji i zaglądającej ciekawie z różnych zakątków ciepłej i "pełnej" gitarze basowej, stanowiąc jakby kurtynę rozsuwającą się przed wspaniałą, pasjonującą solówką basisty. Cały utwór jest jakby wprowadzeniem do płyty, niczym doskonała muzyka filmowa otwierająca projekcję intrygując i powodując narastającą chęć obejrzenia spektaklu.
Bardzo tęskna, "śpiewana" wysokim sopranem Herbasza "Zimowita" odkrywa piękno instrumentów klawiszowych pod palcami nieznanego mi dotąd Tomasza Szwelnika, będących jakby elementem spajającym dyskretnie wszystkie instrumenty. Bardzo wysoko zagrana ballada sprowadzana jest na ziemię pięknymi, ciepłymi dźwiękami gitary basowej oraz ciemno zabarwionej perkusji. Bardzo radosnym, tanecznym utworem, niezwykle przyjemnym dla ucha jest "Obertas - Boryna Dance", w którym siły instrumentów równoważą się, tworząc łagodny pejzaż pełen różnorakich barw przechodzących niezauważalnie w siebie nawzajem. Kończy się on cudną solówką rozhuśtanej perkusji Tomka Łosowskiego przy subtelnym akompaniamencie instrumentów klawiszowych oraz saksofonem Herbasza, schodzącym ze sceny jako ostatni.
"I'll Never Forget You", kolejna kompozycja Piotra, jest kompozycyjnym cudem powstałym z mieszanki ciepłych, tęsknych uczuć oraz niesamowitej energii wypełniających młodych Muzyków po brzegi. Piękna gitara basowa zdaje się ożywać w rękach lidera, który zespala się z instrumentem, dzieląc się z nim duszą. Nowo powstałe Życie rozrasta się w gigantycznym tempie, jednocząc się  z saksofonem tenorowym Dariusza, kontynuującym opowieść rozpoczętą przez basistę. Opowieść, której kolorów nadają ciepła, wszechobecna perkusja oraz zaznaczające delikatnie swoją obecność instrumenty klawiszowe.
W kolejnych dwóch kompozycjach, "Ministryńczyni" i "Kopciuszek", za klawiszami zasiada Marcin Masecki. "Ministryńczyni" to elektryzujący pokaz olbrzymich pokładów energii Muzyków udoskonalony solową grą Marcina Maseckiego. Tu każdy z Muzyków ma swoją chwilę, w której prezentuje słuchaczowi niesłychane piękno płynące z jego wyjątkowego instrumentu. "Kopciuszek" natomiast, piękna kompozycja nagrodzona podczas "Jazzu nad Odrą", porywa nas na najprawdziwszy bal, tworząc cudowną, baśniową krainę, w której zewsząd dotyka nas magia. Utwór tak bardzo wkrada się do serca, że ufne ręce niemal wyciągają się do przodu, próbując po omacku zagarnąć odrobinę tej magii i ciepła dla siebie. 
W utworze "Pilema" przed klawisze powraca Tomasz Szwelnik. Ta wspaniała kompozycja, choć jest przedostatnia na płycie, sprawia - w moim odczuciu -  wrażenie, jakby nawiązywała do otwierającej płytę "Dzikiej małży", stanowiąc pewne zamknięcie, podsumowanie albumu. Zakończeniem albumu jest jednak ósmy utwór - "Trzy kobiety" z pięknym, prowadzącym saksofonem, przecudną, rozbudowaną solówką basową Piotra podaną na wspaniałym, ciepłym tle instrumentów klawiszowych oraz z fantasycznie energetyzującą perkusją.

Tak kończy się pierwsza płyta zespołu Orange Trane, nagrana w listopadzie 1996 roku. Płyta, której  - aby potrafić docenić pełne piękno, należy uświadomić sobie, kiedy powstała i jak niezwykła była na tamte czasy. I jednocześnie płyta, która otwiera nowego słuchacza na "coś nowego", jakby nie miało znaczenia to, że - z perspektywy dnia dzisiejszego - tamto "nowe" już dawno minęło...

Tymczasem, wszystkich miłośników zespołu Orange Trane zapraszamy do poznańskiego klubu Blue Note w sobotę, 11 stycznia 2014, na godzinę 20:00.

Marta Ratajczak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz