Choć do niezwykłej wyjątkowości i niesamowicie pozytywnego zaskoczenia przez duże "Z" przyzwyczaił nas już tak poznański Klub Blue Note, jak i trójmiejska grupa Orange Trane, to dziś miała miejsce prawdziwa mieszanka wybuchowa - Zespół Orange Trane (!!!) na żywo (!!!) w Blue Note (!!!).
Orange Trane to zbiór prawdziwie doskonałych Muzyków, w którym liderem jest kontrabasista i gitarzysta basowy - Piotr Lemańczyk, wibrafonista - Dominik Bukowski i perkusista - Tomasz Łosowski. Całe Trio sprawia wrażenie niezwykle zgranych przyjaciół, którzy komunikują się z sobą przy użyciu dźwięków, tworząc język tak wspaniały, że zachwyca słuchaczy już od pierwszych, nieśmiałych "sylab". Muzycy zagrali dziś materiał z najnowszej płyty zespołu - "FUGU", której premiera zapowiedziana jest na ósmego lutego.
Wspaniale oświetlona scena klubu Blue Note gościła po swojej lewej stronie obstawionego potężnym, dostojnym wibrafonem i xsylosynthem Dominika Bukowskiego, po prawej - chowającego się w rozlicznych, pięknych, kolorowych bębnach, talerzach perkusyjnych, zasiadającego przy stołku obok swojego kolejnego instrumentu - udu - Tomasza Łosowskiego, na środku zaś na przepięknym, solidnym, tętniącym życiem kontrabasie oraz gitarze basowej grał Piotr Lemańczyk. Panowie w nieziemski sposób oczarowali poznańską publiczność, która - pozostawiając ciała na krzesłach klubu - fruwała duchem w rytm granych utworów. Jedność, bliskość, wspólne cele i ogromne fascynacje graną Muzyką czuło się z każdego zakątka sali. Mając ogromne szczęście zasiadania w pierwszym rzędzie, czułam się totalnie oderwana od rzeczywistości, widząc i słysząc każdy ruch Muzyków i chłonąc emanującą z nich sporą dawkę pozytywnej energii. Był to tak fantastyczny koncert, że nie mogę odżałować tego, jak dziwnie człowiek jest skonstruowany - że albo nastawia się zmysły na obserwowanie i chłonięcie tego, co rysuje się na twarzach Muzyków oddających się w pełni swojej pasji, albo zrezygnować z tego, zamykając oczy i oddawać się całkowicie swoim emocjom, pozwalając Muzyce buszować po zakamarkach swojej duszy. Żeby móc w pełni skorzystać z obu możliwości, nie widzę innego wyjścia, jak uczestniczyć dwukrotnie w tym samym dokładnie koncercie ;). Jako, że jest to jednak absolutnie niemożliwe (każdy przecież koncert grających tak bardzo emocjonalnie Muzyków jest zupełnie inny), ja osobiście chłonę wszystko na raz po trochu, raz odpływając przy zamkniętych oczach, a innym razem, z oczami szeroko otwartymi, chłonąc wszystko, co dzieje się na scenie.
Panowie karmili nas dźwiękami naprawdę doskonałymi, przy użyciu niezwykle bogatego instrumentarium (zwłaszcza biorąc pod uwagę, że było to trio!), czarowali ze sceny pięknymi solówkami oraz niezwykle wyrównaną grą zespołową. Bardzo ciekawe, zapierające dech w piersiach były momenty, kiedy Dominik wraz z Piotrem droczyli się z Tomkiem, zaczepiając go swymi instrumentami i prowokując do coraz bardziej szaleńczej gry na perkusji, jak gdyby machali czerwoną płachtą, wzbudzając coraz to większe emocje, doprowadzając niemal do wrzenia. Niesamowite były również piękne solówki Piotra oraz porywające, pełne emocji dźwięki wypływające z wibrafonu Dominika.
W jednym z utworów Piotr Lemańczyk zamienił kontrabas na gitarę basową, ukazując publiczności swoje inne, lecz równie wspaniałe oblicze. Był to naprawdę przepiękny koncert, o którym trudno będzie zapomnieć i który zarazem spowodował we mnie rosnącą niecierpliwość w oczekiwaniu na nową płytę zespołu. Nie tylko zresztą we mnie - publiczność klubu Blue Note, choć przyzwyczajona do niezwykle pięknych i wyjątkowych koncertów w tym miejscu, rozkochała się w zespole Orange Trane tak bardzo, że nie chciała wypuścić Muzyków do domu. Zespół dwukrotnie bisował, a publiczności i tak wciąż jeszcze było mało...
Cóż, nie pozostaje nic innego, jak udać się powoli do łóżka, zamknąć oczy i raz jeszcze odpłynąć, wspominając lewitację duszy podczas dzisiejszego koncertu i marząc o tym, by Panowie jak najszybciej znów pojawili się na poznańskiej scenie. Przedtem jednak, jak tylko świat dzienny ujrzy tak bardzo oczekiwana płyta zespołu - "FUGU" - natychmiast trzeba będzie zaprosić ją do swojego domostwa :)
Marta Ratajczak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz