W 2013 roku nakładem poznańskiej wytwórni Multikulti ukazał się album duetu Mełech/ Lichota zatytułowany "Lost Level". Płyta ta pojawiła się w limitowanej edycji 500 egzemplarzy, z których mój własny - jedyny i niepowtarzalny - nosi numer 239/500/2013. W przypadku Dzieł takich jak to, tak podczas słuchania, jak i jakiejkolwiek formy obcowania z taką płytą (od przeglądania z pełnego namaszczenia dotykaniem począwszy, skończywszy na wnikliwym zasłuchaniu się), nieodmiennie czuję, jak budzi się we mnie dziecko. Nieskrępowane, z nieograniczoną ciekawością i gotowością chłonięcia całym sobą niesamowicie fascynującego świata, nieskażonego ciężkimi butami tłumu zmierzającego donikąd, byle najłatwiejszą drogą.
"Lost Level" z całą pewnością nie jest tym, co można by określić mianem łatwego, możliwego do przyjęcia bez głębszego zasłuchania i poświęcenia odpowiedniej ilości czasu. Jest to muzyka, która rodzi w odbiorcy palącą, egoistyczną wręcz potrzebę zamknięcia się z nią "sam na sam" i pozwolenia sobie na cudowną chwilę zapomnienia. Siedem utworów improwizowanych zapisanych na płycie nazwano kolejno od "Layer 1" do "Layer 7". Słuchając płyty, trudno uwierzyć, iż za niesamowicie szerokim spektrum generowanych dźwięków stoi jedynie dwoje - ale za to jakich! - instrumentalistów: niezastąpiony na scenie improwizowanej klarnecista - Piotr Mełech oraz kompozytor z rejonów muzyki ilustracyjnej - Patryk Lichota (elektronika). Efekt jest wprost porażający - zamykając się z tworzoną przez nich muzyką, wyłączając się całkowicie ze świata zewnętrznego, uczestniczymy w transowej opowieści przemierzając ścieżki innego stanu świadomości, otwierając się na piękno codziennych, małych, tak rzadko dostrzeganych cudów. Obok niesamowitej harmonii i ogromnego porozumienia pomiędzy dwojgiem Muzyków, zadziwia również niezwykle dynamiczne poruszanie się Muzyków pomiędzy jakże skrajnymi emocjami bez wychodzenia jednak poza ramy budowanego przez nich na żywo środowiska dźwiękowego.
Panowie poruszają się na gruncie wspaniale przyprawionej muzyki eksperymentalnej, utrzymując odbiorcę w stanie delikatnej hipnozy, chętnego i gotowego do całkowitego oddania się pięknym dźwiękom. A każdy z nich jest tak zachłannie wyłapywany poprzez zauroczone nimi ucho, opętane wręcz obsesyjną chęcią by posiąść w pełni każdą najmniejszą nutę zapisaną na płycie. Wśród imitujących dźwięki nieokiełzanej przyrody partii przetworzonych elektronicznie rodzi się piękny, czysty klarnet, otwierając czasoprzestrzenny tunel przenoszący odbiorcę na inny poziom świadomości. "Lost Level" to dzikość natury, piękno niedostrzeganych na co dzień cudów, przeciwstawienie sobie wszelkich życiowych kontrastów takich jak pustka i przepych, ciemność i blask czy niepokój przeciwstawiony spokojowi ducha. Dwóch ważnych sił z najodleglejszych biegunów, współtworzących ludzką codzienność. Album prowadzi nas cudnie zawirowanymi dźwiękami sięgającymi niekiedy kosmicznych ścieżek; to wzmagając niepokój, to znów wywołując stan najwyższego upojenia pięknem wśród kolorowych baniek z zaklętymi wewnątrz pięknymi ilustracjami, rodzącymi się podczas "Layer 3". Nieodmiennie jednak odwołuje się on do pierwotnych uczuć i lęków, zmuszając do kontaktu z pełną mocy naturą oraz - tym samym - samym sobą, przyspieszając bicie serca i stając się sensem życia. Pośród psychodelicznych niemal momentami nagłych zmian muzycznego krajobrazu, ożywczą, niezwykle pozytywną rolę odgrywa przepiękny klarnet Mełecha, wypływając z gęstniejącej chmary groźnych dźwięków nieskazitelną czystością źródlanej wody wydobytej z samego dna serca. Lost Level" to album bardzo osobisty, emocjonalny, będący mozaiką najpiękniejszych dźwięków, o których istnieniu nie mieliśmy nawet pojęcia, a które - ułożone odpowiednio przez Mistrzów - potrafią zdziałać prawdziwe cuda! Wspaniały kąsek dla poszukujących wyjątkowego, niepowtarzalnego piękna muzyki wybrzmiewającej wprost z serca utalentowanych instrumentalistów.
Marta Ratajczak
Marta Ratajczak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz