niedziela, 25 kwietnia 2021

OTOOTO: "This love is for you" (April Records, 21.05.2021)


21 maja 2021 roku nakładem uznanej duńskiej April Records ukaże się debiutancki album młodej skandynawskiej grupy OTOOTO. Album "This love is for you", nagrany w listopadzie 2020 roku w kopenhaskim Voodoo Bug Studios, utrzymany jest w konwencji indie-jazzu, przeplatanego elementami neo-soulu i jazzu, prezentując podejście oparte na wyrazistym groovie.




Powstała w 2019 grupa OTOOTO to kwintet jazzowy, w którego skład wchodzą: Oilly Wallace - saksofon, Jonas Due - trąbka, Calle Brickman - instrumenty klawiszowe, Matthias Petri - bas oraz Andreas Svendsen - perkusja. Na debiutanckiej płycie "This love is for you" pojawiają się, obok stałego składu zespołu, dodatkowi goście, wspierający i urozmaicający misternie przygotowany program. Są to: Lo Ersare – wokal, Johannes Wamberg – gitara, Eliel Lazo – instrumenty perkusyjne, Christian Balvig – wiolonczela, sample oraz Emil Hess – klarnet.

Na album składa się  11 kompozycji: 1. "Dissolving Parts"/ 2. "0 to 1"/ 3. "Mayday Greyday"/ 4. "Bianca"/ 5. "This Love Is For You"/ 6. "Slow Dance"/ 7. "Sunfish"/ 8. "Tokin’"/ 9. "Leo and Her Twingo"/ 10. "Hekea"/ 11. "The Space Replaced".



Od pierwszych dźwięków płyty wiadomo już, że OTOOTO to grupa, która, mimo, iż założona stosunkowo niedawno a do czynienia mamy z debiutancką płytą - zdołała już uzyskać swoje charakterystyczne brzmienie. Liderami zespołu są saksofonista i trębacz, który buduje piękne, liryczne melodie, przeplatane brzmieniem archaicznego syntezatora Juno 106. Album przynosi nam łagodny klimat, dając cudowny relaks, lecz nie przestając intrygować. 

Bogate instrumentarium, wiążące się z wyraźnym udziałem zaproszonych do nagrań gości sprawia, iż mimo łagodnych i stosunkowo prostych w odbiorze melodii, sącząca się muzyka nie ma najmniejszych szans na degradację do roli "muzyki tła". Ekscytujące rozwiązania dźwiękowe (głównie - za sprawą syntezatora, instrumentów perkusyjnych, jak i czarującego w utworze otwierającym płytę Christiana Balviga) sprawiają, że pod zamkniętymi relaksacyjnie powiekami zaczynają nam tworzyć się obrazy świata, jakiego jeszcze nie tknęła ludzka stopa. Muzyka staje się więc bardzo obrazową, klimatyczną, skłaniającą do refleksji czy nawet - medytacji. Nie sposób nie wspomnieć również o cudownej, morskiej bryzie, która zniewala nas  świeżością i ... zapachem wolności i szczęścia.

Za sprawą nietuzinkowych rozwiązań dźwiękowych pobudzających wyobraźnię odbiorcy, do definicji zawartej na albumie muzyki dołączyć należy również takie słowa jak: fascynująca, wciągająca, budząca ciekawość i - mimo swoistego rozleniwienia, jakie wzbudza w odbiorcy gotowym polec w bezruchu i trwać, stając się jednością z płynącymi dźwiękami - daje, kolokwialnie mówiąc, porządnego kopa i budzi do życia. 

Na pewno z przyjemnością przyglądać się będę nowopowstałej grupie, do czego zachęcam i innych.

Recenzję płyty znajdziemy również na portalu LongPlay /link/.

Marta Ratajczak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz