Balbec, jak pewnie sporej części czytelników wiadomo, to nazwa wyimaginowanej proustowskiej miejscowości, która dla potrzeb jego powieści powstała na kształt i obraz Cabourg. Pabstowski "Balbec" to natomiast sposób czy miejsce ucieczki od przedziwnych, mało szczęśliwych czasów i naznaczonej silnym piętnem pandemii rzeczywistości. To niezwykle poetyckie, pełne liryzmu podejście do tego, w jaki sposób postrzegamy pojęcie czasu, jak wpływa to na nasze codzienne życie oraz przestrzenie rzeczywistości, w jakich się poruszamy i odnajdujemy. Album z kompozycjami pianisty został nagrany w klasycznym, akustycznym trio fortepianowym, w dwóch jednak utworach pojawia się Rhodes piano oraz elektryczna gitara basowa, zamiast kontrabasu. Trio, z jakim wyruszamy w magiczną podróż do miejsca utworzonego przez niepoprawny optymizm lidera, prezentuje się następująco: Christian Pabst - fortepian, Rhodes; André Nendza - kontrabas, bas elektryczny; Erik Kooger - perkusja.
Na płytę składa się 7 autorskich kompozycji Pabsta, układających się w spójną, wielowątkową opowieść z cudownie rozrysowaną scenerią: 1. "Revelation"/ 2. "Snake"/ 3. "Balbec"/ 4. "Snow"/ 5. "Storm"/ 6. "Golden"/ 7. "Flight".
Głęboko zainspirowanymi mistrzami muzyki improwizowanej pianista - czerpiąc także pełnymi garściami z doświadczeń i wrażeń, jakie dawały mu podróże, przez lata działalności zarówno w sferze kompozytorskiej ("Balbec" to czwarty z kolei autorski album Pabsta, nie wspominając o muzyce tworzonej do filmów), jak i w roli muzyka w najróżniejszych składach, stworzył swój indywidualny język wypowiedzi oraz wykraczający poza gatunek styl gry na fortepianie. W kompozycjach Pabsta wyraźnie słychać jego ambitne podejście do muzyki, która ma w jego ocenie dawać nie tylko bodźce dźwiękowe. Muzyka Christiana Pabsta, pełna liryzmu, eleganckich zdobień, kunsztu, lecz także mocnego, wyraźnego przekazu, jest dziełem oddziałującym na wszystkie niemal zmysły. Muzyka fantastycznie ilustracyjna z dużą siłą pobudza wyobraźnię odbiorcy, wypromieniowując z każdym dźwiękiem najlepsze, najpiękniejsze i najcieplejsze wizje, tworzące w nas samych szczęśliwe, jasne, nieznające smutku ani strachu - prywatne nasze Balbec.
Zadziwia, urzeka i zachwyca wielce wysoki poziom zarówno kompozytorskiego pióra, jak i techniki gry na instrumentach całego trio. Wielkie pragnienie zrozumienia i zjednania sobie muzyki jako dobrego kompana doprowadziła pochodzącego z Włoch, niemieckiego pianistę na najznakomitsze konserwatoria, w Paryżu i Kopenhadze. Mając w swym wymarzonym trio niemieckiego kontrabasistę, zwycięzcę Jazz Echo, oraz holenderskiego perkusistę - pełnych energii, radości życia i równie znakomicie jak Pabst rozumiejących język i możliwości swoich instrumentów muzyków, pianista śmiało zabiera nas w tajemniczą, poetycką podróż, pełną nadziei, cudownych emocji i melodyjnej wrażliwości. Jest znakomita energia, wielka radość grania oraz - co tak wspaniałe - dźwięki łamiące bariery pomiędzy muzykami a odbiorcą. Ginie przeźroczysta szybka, każdy jeden dźwięk wydobywający się z instrumentów oplata nas, osacza i wciąga bez pytania do wspólnej rzeczywistości. Czy jest to akurat silne, akordowe granie na klawiszach fortepianu, czy też cudownie ciepłe dźwięki z Rhodes, otulone miękkim basem i rytmicznymi fajerwerkami perkusji... Czy jest to wspólny duch tryskający energią z cudownej nawałnicy kolorowych dźwięków, czy spokojniejszy fragment, albo krótkie solo sprawiające wrażenie rzucania pięknego zaklęcia.... W każdym jednym fragmencie - jesteśmy na scenie. W samym centrum wydarzeń, na statku udającym się, wraz z muzykami, do magicznego Balbec... I, co najpiękniejsze - jest to taki stan ducha, z którego za żadne skarby nie chcemy dać się wybudzić ani sprowadzić na ziemię. Podróż, w którą nie wyruszyć nie tylko warto, ale wręcz: trzeba.
Marta Ratajczak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz