wtorek, 24 grudnia 2013

Muzyczne podsumowania roku 2013





Powoli kończy się rok 2013, a w związku z tym - zaczynają pojawiać się muzyczne podsumowania roku. Praktycznie od zawsze byłam głęboko przekonana, że takie podsumowania to nic dobrego, a już na pewno, z założenia, nie mogą być niczym obiektywnym. Bo, po pierwsze, jak porównać doskonałą płytę mainstreamową do doskonałej freejazzowej? Dziś mogę bardziej uwielbiać tę pierwszą, a jutro - będąc w innym nastroju - drugą z nich. Jak też porównać wspaniałą płytę znanego od lat wykonawcy do wspaniałej płyty debiutującego zespołu? Jak na jednej liście zestawić pozycje z różnych krajów i tym samym różnych kultur? A, co najważniejsze, jak odnaleźć się w zaledwie rocznym przedziale czasu, niczego ważnego nie przeoczając?
Mi osobiście absolutnie to nie wyszło. Rok okazał się zdecydowanie za krótki, a pozycji, które chciałam poznać, jest stanowczo zbyt wiele. Do tego doszła moja wędrówka za bliskimi moim uszom i sercu wykonawcami do lat wcześniejszych, przez co tegoroczne płyty stanowią w moim tegorocznym zbiorze zaledwie niewielki odsetek.
Nie dla mnie więc układanie jakiś rankingów i pewnie nie robiłabym tego, gdyby nie rażące mnie poczucie niesprawiedliwości wobec doskonałych naprawdę albumów, które były wychwalane przez wielu piszących o Muzyce ludzi, a następnie zostały zapomniane, w głównej mierze ze względu na napływające duże ilości nowych pozycji ma półce.
Tak więc poniżej przedstawiam moje mało obiektywne podsumowanie roku 2013, a dokładniej płyt polskich artystów, ktore w mijającym roku ujrzały światło dzienne.

1. Problem pojawia się już przy pierwszym miejscu, jako że - jak pisałam kilka linijek wyżej - to, czy bardziej zachwycę się doskonałym albumem mainstreamowym czy równie doskonałym freejazzowym zależy w dużej mierze od nastroju... Stosując jednak za wyznacznik to, która z tych płyt częściej gościła w moim odtwarzaczu, na miejscu pierwszym umieszczam, wspaniały, doskonały album Piotra Lemańczyka - Amhran! Była to zresztą tak wspaniała i ważna dla mnie płyta, że stała się wyznacznikiem "nowej ery" w moim domu, w której to tak ważne dla nas płyty zaczęliśmy z Mężem kupować w podwójnych egzemplarzach, tak, żeby każdy miał swoją własną. Bo płyta to nie tylko zawartość muzyczna, ale cała religia fizycznego kontaktu podczas słuchania Muzyki.
2. Na drugim miejscu (choć to w tym wypadku niesprawiedliwe, powinny być dwa pierwsze miejsca i tyle!) jest u mnie rewelacyjny "Stone Fog" Kwartetu Wacława Zimpla. Wspaniała płyta, w dodatku z programem, którym miałam olbrzymią przyjemność zostać oczarowana na koncercie Wacława w Poznaniu. Prawdziwe cudo!
3. Miejsce trzecie zajmuje u mnie HERA z Hamidem Drakiem - "Seven lines". Płyta naprawdę doskonała, a niesprawiedliwe trzecie miejsce zyskuje ze względu na to, że ... Hera przyzwyczaiła nas już do bycia doskonałą! Tak, to kolejna niesprawiedliwość takich list, bo gdyby to był mój pierwszy kontakt z zespołem, na pewno zachłysnęłabym się nim tak niesamowicie, że szukałabym dla tej płyty miejsca wyższego od pierwszego!
4. Moja czwórka na liście to "At Home" Tria Macieja Fortuny. Świetna płyta, fantastyczny koncert w Lesznie z materiałem na niej zawartym, szkoda tylko, że pozostał pewien niedosyt związany z dość krótkim odcinkiem czasu, w którym można było posłuchać jej na żywo.
5. Piąte miejsce to świetna, naprawdę wspaniała płyta Olejniczak/Sendecki European Quartet wydana przez Blue Note na piętnastolecie swojego istnienia.
6. Miejsce szóste to znowu rażąca niesprawiedliwość, bo płyta naprawdę cudowna, a zespół debiutujący. Czyż nie powinno być osobnych list dla takich właśnie Muzyków? Wtedy zdecydowanie Fusion Generation Project z albumem "No Fusion" znalazłby się na miejscu pierwszym. A tak - trafia u mnie dopiero na szóste.
7. Na siódmym - wspaniała płyta Adama Kowalewskiego - "For You"
8. Ósme - Billy Neal & The Jarek Smietana Band - "I believe". Zupełnie inny klimat, ale zrobiła na mnie ogromne wrażenie
9. Trifonidis  - "Downtown solo"
10. No i dziesiąte - Michał Wróblewski - "Jazz i orkiestra".

Tyle, jeśli chodzi o moje nieobiektywne podsumowanie. Podsumowanie świadczące o tym, jak krzywdzące mogą być właśnie podsumowania oraz mające na celu wykrzyczeć moje zdumienie tym, że tak często w rankingach zostaje pomijana chociażby naprawdę doskonała płyta "Amhran" a wraz z nią wiele innych perełek przechodzi niezauważonych bokiem przez jakieś dziwne igraszki losu...

Marta Ratajczak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz