niedziela, 20 marca 2016

Lemańczyk, Kikoski, Smith III, Stranahan - Jazz Top w Blue Note,19.03.2016



Piotr Lemańczyk, szczególnie dla mnie ważny kontrabasista, o charakterystycznym sposobie poruszania strun instrumentu skrywającego piękną historię, uśpioną w jego nieśmiertelnym drewnie, świętuje właśnie 25-cio lecie swojej artystycznej pracy. Z tejże okazji mieliśmy szczęście powitać go w poznańskim klubie Blue Note 19.03.2016 w wyśmienitym składzie: Walter Smith III - saksofon tenorowy, Dave Kikoski - fortepian, Piotr Lemańczyk - kontrabas oraz Colin Stranahan - perkusja. 


Zanim przejdziemy do krótkiej relacji z koncertu (którego słowami wręcz nie sposób opisać... spróbuję jednak choć troszkę przybliżyć klimat tego niesamowitego wydarzenia), winna jestem słów kilka na temat duetu Lemańczyk/ Kikoski.


Stali czytelnicy Babskiego Ucha doskonale zdają sobie sprawę z mojej ogromnej fascynacji muzyką Piotra, który w 2012 roku nakładem wytwórni Soliton opublikował kolejny swój autorski album zatytułowany "GURU". Album, na którym, oprócz Piotra Lemańczyka (kontrabas), Macieja Sikały (saksofon), Macieja Fortuny (trąbka) i Cezarego Konrada (perkusja), wystąpił właśnie... sam Dave Kikoski!


O współpracy i fascynacji grą oraz postacią Kikoskiego, na stronie albumu przeczytać można wspaniały tekst autorstwa Lemańczyka, który pozwolę sobie w tym miejscu zacytować:


"Wszystko, co się tu zdarzyło,  było jak dotknięcie pierwotnej energii, która dała początek wszystkiemu. Dotknięciem tajemnicy wymiany myśli i spotkaniem osobowości. Jak mała kropla wpadająca do oceanu staje się oceanem, tak dla prawdziwego artysty największym szczęściem jest obcowanie z większym od siebie. (...) David jest jednym z najważniejszych muzyków jakich spotkałem na swej drodze."

 (Piotr Lemańczyk, 2012)


W moim archiwum znajduje się również kilka słów Dave'a Kikoskiego odnośnie Piotra, jakie skierował do mnie w prywatnej korespondencji, którą miałam ogromną przyjemność wymienić z pianistą w roku 2014:





"Piotr  is a wonderful musician and plays the bass with much passion. He is also a great guy. We had a lot of fun on the road!"



(David Kikoski, 2014)


Wspólna radość, jedność i niesamowita energia, jaka rodziła się z tej artystycznej przyjaźni promieniowała z ogromną mocą podczas sobotniego koncertu, który okazał się wydarzeniem, jakie z pewnością na długo pozostanie w pamięci i sercach wszystkich obecnych. Był to jeden z tych naprawdę najlepszych wydarzeń cyklu Jazz Top w Blue Note, na którym miałam okazję się pojawić. Zanim na scenie pojawili się artyści, Robert Ratajczak przedstawił zebranej publiczności skład mistrzowskiego zespołu Piotra, przypominając okazję, z jakiej odbyć się miało to wydarzenie. Tu wspomnieć należy, iż krótka trasa koncertowa, którą artyści zakończą w gdańskim klubie Żak 20.03.2016, stała się pretekstem do nagrania nowego albumu (na który już, po wczorajszym koncercie, czekam z rosnącą niecierpliwością), którego premiera zapowiadana jest na koniec roku 2016. 


Od pierwszych chwili, kiedy Panowie pojawili się wreszcie na scenie, uleciały wszelkie wątpliwości (o ile ktoś wcześniej ośmielał się je w sobie obudzić) co do jakości muzycznej uczty, jaka nas czekała tego wieczoru - to był... koncert marzeń! 



Koncert, podzielony na dwa sety, rozpoczęto zupełnie nową kompozycją, napisaną przez Kontrabasistę właśnie na ten skład. Obok zupełnie nowych, ociekających jeszcze atramentem utworów granych z nut, ze sceny, oprócz standardów takich jak "You Don't Know What Love Is" popłynęły również wspaniałe "standardy Piotra Lemańczyka": "On The Inner", "Almost Close", czy też "Double Escape". Wszystko - było absolutnie doskonałe! Panowie sprezentowali nam prawdziwe trzęsienie ziemi zrodzone z niesamowitych wrażeń muzycznych i niezwykłych doznań, jakie zafundował nam ze sceny gwiazdorski zespół Piotra Lemańczyka! Pełna ekspresja, niezwykła dynamika, porażająca wręcz moc i energia, do tego - poziom gry tak doskonały, że nie było miejsca na wątpliwości - na scenie Blue Note gościliśmy wczoraj czterech wspaniałych mistrzów! Wirtuozeria, ekspresja oraz niezwykła precyzja, z jaką - za sprawą dotknięcia biało - czarnych klawiszy Dave Kikoski poruszał emocjami odbiorców, rzucała na kolana nawet najbardziej zatwardziałych krytyków. Co więcej - promieniująca od niego energia, odbita od zarażonej pięknem publiczności - powracała na scenę, uderzając z powrotem w czterech artystów, którzy w tych małych chwilach przebudowywali świat od nowa, wplatając weń piękno dźwięków zrodzonych z samej głębi duszy. Podobnym temperamentem odznaczał się wyjątkowy - i przy tym: wyjątkowo sympatyczny saksofonista, Walter Smith III. Doskonałe solówki, którymi obficie częstował publiczność, mamiły, onieśmielały i ... rozsiewały zamęt i spustoszenie w umysłach, wyrzucając z nich naraz wszystkie niepotrzebnie nagromadzone zmartwienia i troski. Wspaniałe wrażenie i moc niesłychanych dźwięków zaprezentował również perkusista, Colin Stranahan, jednakże - mimo tych wszystkich cudów, a może właśnie - dzięki nim, najbardziej zaskakującą postacią okazał się dla mnie sam Piotr Lemańczyk...


Kontrabasista, za którym podążam od lat, ciesząc się w swoim domowym archiwum pełną kolekcją jego albumów autorskich oraz wszelkich innych, na jakich pojawia się jego nazwisko, w ostatnich miesiącach w klubie Blue Note pojawiał się najczęściej w otoczeniu muzyków zdolnych, lecz młodych, dla których on sam był mistrzem oraz największym muzycznym autorytetem. Były to zarazem składy, w których i dla mnie z czasem stało się całkiem naturalnym, że jest on w nich kimś szczególnie wielkim, najlepszym i niepokonanym. Tym cudowniej było więc tego wieczoru usłyszeć go i zobaczyć wśród tych, którzy - jak przyznał ze sceny, dla niego są muzycznymi bohaterami. Ujrzeć, usłyszeć i ... w okamgnieniu pojąć, że na scenie, pośród Wielkich, Piotr Lemańczyk urzeka, czaruje i razi doskonałością brzmienia dokładnie tak samo, jak w otoczeniu mniej doświadczonych muzyków, co z pewnością wielką w TAKIM składzie o wiele trudniejsze było do udowodnienia: Nie jest bowiem trudno pokazać swe umiejętności na tle  artystów mniej doświadczonych... jednakże, zabłysnąć na scenie wśród tak wielkich osobowości... to niewątpliwy sukces i potwierdzenie tego, że nad naszym pięknym Bałtykiem, nieopodal pełnego cudów Gdańska mieszka sobie doprawdy wybitny kontrabasista! Kontrabasista, jakich niewiele w dzisiejszych czasach!


Dziękując za tak wspaniałe, niezapomniane przeżycia, z tego miejsca życzę Piotrowi kolejnych 25-cio leci aktywności na scenie muzycznej oraz w studio nagraniowym, przede wszystkim jednak, egoistycznie, marząc sobie o tym również w tym celu, by w dalszym ciągu móc obcować z muzyką wdzierającą się na wyżyny i potrafiącą, choćby na chwil kilka, świat zaczarować i zmienić, chociaż trochę. Tymczasem, czekamy - z nutką nadziei - na premierę albumu z materiałem, jaki dziś właśnie, w studio Żak, zostanie zarejestrowany podczas koncertu Panów w przepięknym Gdańsku. Zazdroszcząc Gdańskowi - szczęśliwa jestem niesłychanie, że mogę w ciszy oddać się wspomnieniom wczorajszego, wspaniałego wieczora.



Na zakończenie, raz jeszcze przytoczę słowa Piotra Lemańczyka z roku 2012, opisujące jego wrażenia po wspólnej, jakże owocnej pracy z Davidem Kikoskim. Słowa, które z pewnością nie zatraciły sensu, dając odzwierciedlenie temu, co wczoraj wydarzyło się na scenie Blue Note:


"Wszystko, co się tu zdarzyło,  było jak dotknięcie pierwotnej energii, która dała początek wszystkiemu. Dotknięciem tajemnicy wymiany myśli i spotkaniem osobowości."



Marta Ratajczak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz