Płyta "FREEP" jest drugim autorskim albumem Piotra Lemańczyka. Kontrabasiście towarzyszą tu: Jakob Dinesen (saksofon tenorowy), Maciej Grzywacz (gitara), Jacek Kochan (perkusja) oraz - w utworach "First Trip/ For K." i "Fascination C" - Zbigniew Namysłowski (saksofon altowy).
Jest to płyta brzmiąca nieco inaczej niż późniejsze płyty Piotra (co dziwne - w moim odczuciu bliższa innym albumom kontrabasisty jest jego jeszcze wcześniejsza, pierwsza płyta autorska - "Follow the soul"). Dźwięki na "FREEP" są jakby mniej oszlifowane, bliższe natury, ciemniejsze, zaskakujące swoim naturalnym pięknem.
Pierwszym utworem na płycie jest "Inner Urge" Joe Hendersona - utwór rozpoczynający się grą wszystkich instrumentów unisono, a następnie rozpływający się na każdy instrument osobno. Jest tu niezwykle miłe dla mojego ucha - wyczulonego na piękne, basowe dźwięki - wspaniałe solo na kontrabasie. Choć jest to kontrabas Piotra Lemańczyka, całym swoim jestestwem przemawiający, do kogo należy, brzmi on tu nieco inaczej niż na innych płytach Piotra, których miałam przyjemność wysłuchać. Tu brzmienie kontrabasu jest bardziej ciężkie, "brudne" - w pozytywnym tego słowa znaczeniu, "drewniane"... niczym diament, któremu pozostawiono jego naturalne piękno. Być może moje nieosłuchane ucho mnie myli, ale odnoszę wrażenie, jakby kontrabas "występujący" na płycie "FREEP" był innym instrumentem, niż ten, który towarzyszy Piotrowi na późniejszych albumach...
Po "Inner Urge" następują trzy kompozycje Piotra Lemańczyka:
"Interference" rozpoczyna się duetem gitarowo - kontrabasowym na tle szeleszczącej przyjemnie perkusji, po chwili dopiero dołącza saksofon. Piękna melodia, z wyraźnie odznaczającym się kontrabasem. Niesamowicie ciepłe dźwięki, przy których odnoszę wrażenie, że wszystko płynie unoszone ciepłymi falami wypływajacymi z kontrabasu. W moim odczuciu kontrabas brzmi tu bardziej archaicznie niż na późniejszych płytach, jest większy pogłos, więcej przestrzeni, jak gdyby grał on w starych murach, przesiąkniętych historią. Dźwięki wydobywające się z niego sprawiają wrażenie "ocalonych" dzięki niewielkiej ingerencji z zewnątrz, prawdziwych. Po długim, pięknym solo na kontrabasie w towarzystwie dyskretnej perkusji dołącza gitara wchodząca w taniec z kontrabasem na zasadzie kontrastu: ciężki/ lekki, stateczny/niestabilny, potężny/ ulotny... Podobna interferencja następuje po chwili pomiędzy kontrabasem a saksofonem, gdzie znów dwa tak odmienne instrumenty spotykają się w pewnym punkcie, wysyłając w świat wspólnie wygenerowaną, muzyczną perełkę. Mistrzowsko brzmi w tym utworze perkusja Jacka Kochana, która - choć delikatna i subtelna - tworzy przepiękną scenę, z której wyrastają poszczególne instrumenty.
Perkusja wraz z kontrabasem rozpoczyna utwór "First Trip/ For K.", w którym poza saksofonem tenorowym Jakoba Dinesena słyszymy również saksofon altowy Zbigniewa Namysłowskiego. Utwór o pięknej melodyce, w którym saksofony wraz z gitarą wirują i tańczą na scenie malowanej ciężkim kontrabasem i lekką, szeleszczącą perkusją. Piękne saksofonowe solówki rozdzielone są wspaniałym momentem, w którym oba instrumenty grają unisono. Po prezentacji dźwięków saksofonów, prowadzenie obejmuje gitara Macieja Grzywacza, niosąca delikatnymi strunami tą piękną melodię w głąb rzeki, w której odzywają się nagle wszystkie instrumenty, krzycząc śpiewnie swoje przepiękne kwestie niemal jeden przez drugiego, lecz - jednocześnie - w niezwykle pięknej harmonii.
"P. Mood" - to bardzo żywa, radosna, niczym nieskrępowana kompozycja Piotra Lemańczyka, z tańczącym, lekkim kontrabasem, unoszącym się niemal nad ziemią w radosnym porywie. Mimo głośnego prowadzenia melodii przez Jakoba Dinesena, a następnie przez Macieja Grzywacza odnoszę wrażenie, jakby to - pozostający w tle - kontrabas górował nad wszystkim, podczas gdy kolejne instrumenty solowe odzywają się nieśmiało w cieniu tego niezwykłego, potężnego instrumentu. Nagle cichnie wszystko poza perkusją i wychodzącym wprost na solo kontrabasem - to jest dopiero przepiękny taniec pełen życia(!), tu z kontrabasu wychodzi prawdziwa dusza, której nie sposób utrzymać w ryzach!!!
Kolejnym utworem jest kompozycja Macieja Grzywacza: "Things never done". Jest to utwór bardzo spokojny, łagodny, klimatyczny, z przepełnioną smutkiem gitarą oraz saksofonem zabarwionym na ciemno, a wszystko to podane na srebrzystej, jasnej tacy perkusji w otoczce ciemnego, ciężkiego kontrabasu.
"Homeless" natomiast jest kompozycją saksofonisty, Jakoba Dinesena, nawiązującą klimatycznie do "P. Mood": jasna, radosna, pełna energii, z instrumentami wymykającymi się Muzykom z rąk, jak gdyby chciały żyć własnym życiem, tchnięte biciem serca trzymających ich w rękach Artystów.
Płytę kończą dwie kolejne kompozycje Piotra: "Explorer" oraz "Fascination C".
Przecudny kontrabas rozpoczyna siódmy utwór na płycie - "Explorer". W utworze tym eksploduje całe mnóstwo przepięknych solówek na różnych instrumentach, rozwijających swoje skrzydła na oczach - czy raczej uszach - słuchacza. Jest i - wyczekiwane przeze mnie na wszystkich płytach i utworach Piotra - solo na kontrabasie, zaczepne, uwodzicielskie, z charakterystyczną nutką tajemniczości...
Cały kwartet Piotra Lemańczyka wraz ze Zbigniewem Namysłowskim żegna słuchacza utworem "Fascination C". Głośno, donośnie, radośnie - bo to chwilowe tylko pożegnanie - Muzycy tak wielcy, jak ci obecni na tym albumie, nigdy nie odchodzą na długo! Cudna, porywająca melodia, której trudno nie ulec, zatracając się w przepięknych dźwiękach serwowanych nam przez samych Mistrzów!
Marta Ratajczak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz