czwartek, 17 kwietnia 2014

Janusz Mackiewicz Quintet: Frogsville (Ecnalubma, 2008)






O tym, kim jest Janusz Mackiewicz i dlaczego tak wspaniale gra na kontrabasie mówiliśmy już nieraz, więc nie będziemy się już powtarzać :) Wystarczy powiedzieć, że "Frogsville" to pierwsza (nie licząc wydanego w 2006 roku kolędowego albumu "W Dzień Bożego Narodzenia") płyta z autorskimi utworami Janusza Mackiewicza. Na łamach Babskiego Ucha można poczytać o późniejszych autorskich dokonaniach basisty: "Układ Scalony" (2009) oraz "Elec - Tri - City" (2013).

Dziś jednak zajmiemy się klimatyczną, ciepłą płytą "Frogsville", na której - mimo dużego składu - Mackiewiczowi udało się stworzyć piękny, kameralny klimat. Skład płyty, jak to bywa w przypadku albumów nagrywanych przez trójmiejskich Muzyków, jest - mówiąc delikatnie - nie byle jaki: na kontrabasie gra lider kwintetu - Janusz Mackiewicz, na puzonie - Grzegorz Nagórski, przy saksofonie tenorowym - Dariusz Herbasz, wibrafonowymi dźwiękami raczy nas Dominik Bukowski, natomiast przy perkusji zasiada Adam Czerwiński. Materiał zebrany na płycie pochodzi z koncertu, jaki Panowie dali 28 lipca 2006 roku w Studio Radia Gdańsk. Znajduje się tu siedem kompozycji: "Blues Off" Dominika Bukowskiego, "Ruffus" Darka Herbasza, "Nostalgia In Time Square" Charlesa Mingusa oraz cztery autorskie kompozycje Janusza Mackiewicza: "September Things", "Frogsville", "Introverter" i "The Moment".

Płytę rozpoczyna zwiewny, lekki wibrafon Dominika, "wciągający" na scenę pozostałych instrumentalistów (utwór "Blues Off"). Sekcja dęta prezentuje swoje doskonałe umiejętności, rozwijając z wolna skrzydła pod dyskretnym, lecz czujnym okiem wibrafonu i czuwającego nad wszystkim kontrabasu lidera. Perkusja - lekka, swobodna, pełna wewnętrznego "luzu" porusza się - jak słychać - po doskonale znanym sobie gruncie, wyznaczając przestrzeń i dodając całości specyficznego, charakterystycznego dla Adama Czerwińskiego posmaku. Po perkusyjnym solo instrumenty dęte w pięknym unisonowym połączeniu prowadzą utwór ścieżkami tradycyjnego jazzu ku końcowi. Miłym akcentem dla ucha - zwłaszcza tak osobiście podchodzącego do pewnego rodzaju Muzyki i tym samym - tworzących jej Artystów - jest możliwość usłyszenia głosu lidera, informującego o tytułach kolejnych utworów- tym bardziej, że - jak już wspominałam w poprzednich wpisach - Janusza Mackiewicza nie miałam jeszcze, niestety, okazji poznać osobiście.

Drugim utworem na płycie jest jedna z kompozycji Kontrabasisty, piękna, niepokojąca, wywołująca liczne emocje "ballada z dreszczykiem" - "September Things". Mistrzowska kompozycja, w której możemy w pełni oddać się uniesieniu wypływającemu z ciężkich, ciemnych dźwięków niepokojąco i niebezpiecznie pięknego kontrabasu w nastroju grozy tworzonej przez dźwiękowego scenarzystę zasiadającego za perkusją. Nostalgiczna nuta smutku i cierpienia płynie ciężką, grubą struną pięknego drewnianego instrumentu niczym ciężka łza, wycierana aksamitnymi dźwiękami wibrafonu, roztarta ciepłym tenorem saksofonu. Jest to utwór - marzenie dla osób - jak ja - rozkochanych w cudnych dźwiękach kontrabasu spoczywającego w odpowiednich rękach, z miejsca zdobywająca moje serce! A - jakby tego wszystkiego było mało - Kontrabasista pod koniec utworu odpala ładunek wybuchowy - przepiękne solo płynące prosto z serca najpiękniejszego instrumentu świata... Po gromkich brawach Panowie rozpoczynają tytułową kompozycję Janusza Mackiewicza - "Frogsville" - utwór iście orkiestrowy, z silnym kontrabasowym akcentem. Tu podczas wspaniałych solowych występów tak instrumentów dętych (grających wcześniej cudnie unisono!) jak i wibrafonu, ujmuje - ukryta niby w cieniu, a jednak niepokojąco intrygująca - sekcja rytmiczna, pełna entuzjazmu, energii, mocy i ... świetnego porozumienia!

W balladowe klimaty wchodzimy ponownie trzecią z rzędu kompozycją Mackiewicza, jaką jest "Introverter". Przepiękny kontrabasowy wstęp, w którym możemy się wsłuchać w oddech zarówno Kontrabasisty jak i jego instrumentu podejmowany jest dźwięcznym, smutnym, pełnym powagi językiem instrumentów dętych, rodzących się na przygotowanej wcześniej ziemi upstrzonej pozytywkowymi dźwiękami pięknego wibrafonu Dominika. Wibrafon otwiera się na słuchacza w cudnym solo, w którym odwagi i ciepła dodaje mu silny, dający poczucie bezpieczeństwa kontrabas. "Introverter" to również doskonała okazja do zasłuchania się w piękny saksofon Dariusza Herbasza oraz wspaniały puzon Grzegorza Nagórskiego. Prawdziwy popis kunsztu doskonałych instrumentalistów oraz cudna melodia, pozostająca na długo w pamięci... Po niej następuje napisany przez Dariusza Herbasza "Ruffus" - utwór żwawy, radosny, tryskający energią, choć osadzony twardo w przestrzeni tworzonej przez klimatyczną perkusję Adama Czerwińskiego. Tu przez kilka wspaniałych momentów, w przepięknym tle tworzonym z olbrzymią pasją przez sekcję rytmiczną, króluje wibrafonowy magik, ujmując cudnym solo. Również rozpędzony w dzikim szale, obezwładniony nadmiarem wszechotaczających pięknych dźwięków Adam Czerwiński daje przepiękny popis na tętniącej życiem, rozgrzanej niebezpiecznie perkusji.

Przedostatni utwór to kolejna piękna i ciepła kompozycja Janusza Mackiewicza, "The Moment", będąca cudną opowieścią snutą przez subtelny puzon Grzegorza Nagórskiego. Po nim natomiast następuje wpadająca w ucho melodia Charlesa Mingusa - "Nostalgia In Time Square". Piękne, ciepłe, klimatyczne pożegnanie się ze słuchaczem, z uwypukleniem każdego z instrumentów z osobna.

"Frogsville" - płyta będąca rejestracją dźwięków wybrzmiałych osiem lat temu, zdumiewa, oczarowuje i uzależnia w pewien sposób, pozostawiając w umyśle słuchacza swoje melodie jeszcze na długo po odłożeniu jej na półkę. Piękne utwory, wspaniały dobór instrumentalistów, do tego to "coś", ta magiczna cząstka, którą odnaleźć można jedynie w trójmiejskim jazzie... czegoż chcieć więcej..?

Marta Ratajczak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz