W tym roku, w dniach 17-19 czerwca, już po raz 9-ty w pięknym lesie, tuż przy Jeziorze Strzeszyńskim odbył się Enter Enea Music Festival. Festiwal, do którego z niemałą satysfakcją należy przywyknąć, że na przestrzeni lat z 2 dni trwania wydłużył się już do pełnych 3 dni koncertowych!
Niestety, do końca nie przygotowana na taką okoliczność, nie miałam możliwości uczestniczenia w pierwszym dniu Festiwalu, na który obowiązywał wstęp wolny. Jak w słowie wstępnym zaznacza Dyrektor Festiwalu, Leszek Możdżer:
"Tegorocznym kluczem programowym są drgania, będące źródłem duchowym muzyki, wyobraźni i emocji."
W pierwszym dniu Festiwalu odbyło się uroczyste otwarcie wystawy "Kraina Pieczonych Gołąbków" w ABC Gallery, Strzeszynek - Wypoczynek oraz "Raport Kasandry" w wykonaniu Teatru Pieśń Kozła feat. Leszek Możdżer. Na koniec pierwszego dnia na scenie odbył się koncert Dagadana i Goście.
Drugiego dnia jako pierwszy wystąpił turecki zespół Taksim Trio (Hüsnü Senlendirici, Ismail Tunçbilek oraz Aytaç Dogan), prezentując wspaniałą, pełną melodyki, cudownie kojącą muzykę, fantastycznie wpisującą się w leśny klimat Festiwalu. Muzyka pełna przenikających się stylów, od jazzu i bliskowschodniej muzyki cygańskiej przez otomańską klasykę, do tureckiej popularnej arabeski i popu niosło się niepohamowaną mocą i zdawać się mogło - nic nie powinno zakłócić owego stanu uniesienia... Niestety, jedynym - choć niemałym problemem dla osób jak ja siedzących w pierwszych rzędach, stał się towarzyszący zespołowi... nawet nie wiem, kto. Niestety, podczas tej refleksyjnej, kojącej muzyki, ów członek chyba zespołu stał pod samą sceną, przez calutki koncert prowadząc chyba transmisję na żywo przez swój telefon, z którego wykonywał także połączenia, głośno przy tym rozmawiając i popijając piwo, które donosili mu pod scenę, na głośniki, kelnerzy. Wielka szkoda i całkowity brak szacunku dla publiczności, zespołu oraz całego wydarzenia.
fot. Robert Ratajczak/ LongPlay |
Koncert, jaki się odbył tuż po tureckim występie, odbiegał w dużym stopniu od tego, do czego przyzwyczaił nas Enter przez prawie dekadę istnienia. Był to występ szwajcarskiego producenta muzycznego, muzyka, kompozytora i instrumentalisty, wirtuoza instrumentów perkusyjnych - Jojo Mayera z grupą Nerve.
fot. Robert Ratajczak/ LongPlay |
Na zakończenie jednak dnia pierwszego, na wielkie szczęście, Enter powrócił do swojej pierwotnej, wspaniałej formuły i oto na scenę wkroczył - zastawiony imponującym zestawem perkusyjnym - sam Billy Cobham, a wraz z nim zespół polskich muzyków, grających przed laty wspólnie utwory perkusisty - maszyny: Leszek Możdżer (fortepian, instrumenty klawiszowe), Marcin Wądołowski (gitara), Jakub Mizeracki (gitara) oraz Michał Górecki (gitara basowa). Zaznaczyć trzeba, iż była to grupa i koncert przygotowana na ostatnią chwilę, w zastępstwie (co bardzo mnie cieszy) dla koncertu Nigela Kennedy'ego, który na kilka dni przez Festiwalem odwołał koncert. Jako, że miałam w ostatnich miesiącach okazję wysłuchać koncertu Cobhama z własnym zespołem (link do relacji), z którym gra na co dzień, mogąc sobie tym samym pozwolić na ogromną swobodę improwizacji i porywów na przeogromną skalę, grę perkusisty tym razem odebrałam, przyznaję, jako wielce oszczędną, niemal "akademicką".
fot. Robert Ratajczak/ LongPlay |
Nic jednak dziwnego, skoro sam zespół sformułował się dopiero na kilka dni przez koncertem. Przyznać należy, z całym szacunkiem, że koncert wybronił się znakomicie, bez dwóch zdań.
fot. Robert Ratajczak/ LongPlay |
Największy jednak, w moim subiektywnym odczuciu, wkład w ogrom sukcesu koncertu, miał trójmiejski gitarzysta, Marcin Wądołowski. Marcin, od wielu lat bardzo aktywnie zaznaczający swoją obecność na scenach jazzowych, niejednokrotnie znakomicie wykazał się jako lider własnych formacji, niejednokrotnie również miałam przyjemność opisywać jego albumy na łamach Babskiego Ucha. Wracając jednak do jego udziału w koncercie - gitarzysta z pełną swobodą poruszał się na scenie, bez najmniejszych oznak tremy oddając się bogatym, barwnym wycieczkom dźwiękowym, najdoskonalej wpisując się w skład formacji Cobhama, a nie jedynie muzyka chwilowo towarzyszącego Legendzie na scenie. Zabawne, ale - mając na scenie znakomitość w postaci Billy'ego Cobhama, - z tego koncertu najbardziej zapamiętam niesamowitą postawę i grę właśnie Marcina Wądołowskiego!
fot. Robert Ratajczak/ LongPlay |
Tak zakończył się przedostatni dzień Enter Enea Festival. Ostatni dzień należał w większości do starej, dobrej formuły Festiwalu - jako pierwsi na scenie pojawili się muzycy znani w Poznaniu ze znakomitej formacji WOW, jaką tworzą z Andrzejem Olejniczakiem: niemieckie małżeństwo - Susan (gitara, kompozycje) i Martin (kontrabas) Weinert. Na Festiwal zjawili się w znakomitej konstelacji, uzupełniając swój skład o fortepian Leszka Możdżera oraz perkusję Cezarego Konrada.
fot. Robert Ratajczak/ LongPlay |
Podczas koncertu usłyszeliśmy znakomity przekrój kompozycji świetnego pióra gitarzystki, ukazany z ogromną werwą, wiarą w piękno dźwięku, oddaniem i 100% talentu, jaki każdy z doświadczonych muzyków posiada. Uderzało znakomite porozumienie i ogromna sympatia pomiędzy muzykami na scenie, a na dodatek basista, posiłkując się językiem polskim, czarował i bawił publiczność (np. po świetnej solówce Czarka reagując słowami: "Jezus Maria Józefie Święty - perkusista z Poznania: Cezary Konrad"!).
Wspaniałym okazał się również kolejny, piękny koncert, opracowany na fortepian solo. Tym razem czarował jeden z najbardziej cenionych na świecie wirtuozów fortepianu i organów kościelnych - Chris Jarrett, wplatający w swoją muzykę struktury muzyki klasycznej, jak i wolności jazzowej improwizacji. Podczas występu, na scenie pojawił się także Leszek Możdżer, by wspólnie wykonać przygotowany przez Chrisa utwór "na kwartet" (jak zaznaczył pianista, kompozycję tę pisał na cztery ręce pianisty).
fot. Robert Ratajczak/ LongPlay |
Ostatni z koncertów tegorocznego Festiwalu Enter to występ romskiej orkiestry dętej - Kočani Orkestar. Taneczna, głośna muzyka łamała konwencję, do jakiej przywyknąć zdążyliśmy przez lata, publiczność jednak podjęła propozycję i dała się zaprosić do wspólnego, tanecznego pożegnania tegorocznego Festiwalu.
fot. Robert Ratajczak/ LongPlay |
I, choć z ogromnym żalem stwierdzić muszę, że znów zakończył się Enter Enea Festival, z radością mogę poinformować, że wciąż oglądać jeszcze można wystawę w ABC Gallery (do 20.07.2019) oraz uważnie zwiedzać przyległy Poznań Visual Park.
A Enter? - Zakończył się, ... lecz można odliczać już dni do przyszłego roku! Tym razem jednak warto zapamiętać, iż Festiwal trwać może dłużej, niż dotychczas!
Marta Ratajczak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz