Antek Krupa, bluesowa ikona krakowskiej sceny muzycznej, animator kultury oraz najbardziej rozpoznawalny głos Radia Kraków opublikował w lipcu tego roku kolejną autorską płytę, zatytułowaną (od słów otwierających "Little Wing" Hendrixa) "Więc wędrowałaś tak...". Album wydany został, podobnie jak cudowna "Amela" (2012) przez Radio Kraków.
Niezwykle charakterystyczna i ważna postać, jaką nie tylko dla krakowskiego środowiska kulturalnego jest bluesman, najlepiej i najciekawiej przedstawiona jest - z wielkim dystansem do siebie samego i okraszona niesamowitym poczuciem humoru - w pięknie wydanej książce jego autorstwa, zatytułowanej "Miasto Błękitnych Nut, czyli historia krakowskiego jazzu i nie tylko...". Jednakże, nawet jeśli komuś przedziwnym trafem nie dane było jeszcze usłyszeć o Antonim Krupie - zapewniam, że wystarczy wziąć do ręki "Więc wędrowałaś tak..." i już, w jednej chwili, jak z otwartej księgi wyczyta całą piękną treść duszy muzyka i kompozytora oraz świetnego interpretatora.
Album bowiem, obok dwóch nowych kompozycji Antka i nowych wersji własnych utworów z "Ameli" zawiera także opracowania takich utworów jak "Little Wing" Hendrixa (w dwóch wersjach, na otwarcie oraz zakończenie płyty), "Paint It Black" (Jagger/ Richards) czy "Jenny" Johna Mayalla. Przekładu tekstów na język polski podjął się Jakub Olesiński - Krupa. A oto pełen rozkład jazdy na tą niezwykłą podróż, w którą zabiera nas Artysta poniższym albumem, korzystając z gitary (klasycznej i elektrycznej), harmonijki ustnej i ... własnego głosu, z zadziornym, cudnym, charakterystycznym "r", nadającym świetnego kolorytu (mimo kapiącej z pędzla ... czarnej farby!):
1. "Little Wing"/ 2. "Paint It Black"/ 3. "Przepraszam"/ 4. "Mgła"/ 5. "Song dla Gońki"/ 6. "Nie zaznasz szczęścia"/ 7. "Jenny"/ 8. "Ostatni blues"/ 9. "Balansujemy"/ 10. "Little Wing".
Antek Krupa, wspaniała postać, której zupełnie obca i odrażająca zdaje się być komercja, nie sili się na nadmierną wirtuozerię i nie prowadzi przeintelektualizowanej gry mającej na celu zarzucanie wędki na nowych odbiorców. Mimo to, efekt, jaki osiąga potężnym czarem wydobywanym z głębin duszy subtelnym acz stanowczym w wyrazie drżeniem gitarowej struny zdaje się przeczyć całkiem temu, co mówi o sobie z nadmierną skromnością i dystansem:
"Nie wiem, czy moje pojawienie się na tym świecie, było sprawą przypadku, ale wiem na pewno,
że wszystko co mi się przytrafiło w życiu, przytrafiło się przypadkowo.... niechcący."
"Więc wędrowałaś tak..." to tak naprawdę okazja do kolejnego poddania się czarowi emocji i dźwięku przefiltrowanych przez cudną osobowość i niebywałą wrażliwość muzyka pogrążonego w wiecznym żalu po stracie ukochanej wnuczki, Amelki. Amelki, która wyraźnie jawi się Artyście w "Little Wing", co w nadzwyczajny sposób wyczytać można pomiędzy nutami, w przejmującym głosie oraz ... bolesnych niemal chwilach ciszy, jaka na ułamki sekund zapada po wybrzmieniu dźwięków. Z czarnej, ziejącej mrozem pustki, rodzi się nagle coś delikatnego, niemal niezauważalnego, co z niezwykłym pietyzmem Artysta unosi w górę tak, by na zawsze pozostało na wysokości oczu... I, jakby sam nie mogąc pogodzić się z podrywającym czarny tiul wiatrem, niosącym nowe barwy, staje do walki z sobą samym, a bronią staje się kolejny utwór - "Paint It Black"Rolling Stonesów...
Po taki wstępie w ciepłym, aczkolwiek wywołującym szybsze bicie serca klimacie, wchodzimy w przejmujące, wypełnione żarem "Przepraszam", dajemy się - wbrew tytułowi - oczyścić i rozjaśnić swoje myśli "Mgłą" przechodząc do pięknego i nasyconego emocjami, dedykowanego żonie "Songu dla Gońki". Kolejny utwór, "Nie zaznasz szczęścia", jest okazją do usłyszenia Antka przy harmonijce ustnej, po którą sięga także w cudownym "Ostatnim bluesie". Pomiędzy nimi natomiast rozkosznie płyniemy interpretacją "Jenny" Mayalla... aż docieramy powoli do końca.
Nim jednak wybrzmi znów, na zakończenie, z pełną bólu świadomością istoty tematu "Little Wing", pojawia się drugi z nowych utworów Krupy - "Balansujemy". Rozdzierająca, przeraźliwie mocno emocją nasączona kompozycja, wbija miliony szpilek w drętwiejące serce, by, jak zauważa Robert Ratajczak (https://longplayrecenzje.blogspot.com/2019/08/antoni-krupa-wiec-wedrowaas-tak-2019.html), cytatem z legendarnej "Stairway to Heaven" odsłonić jednak nieśmiałe promyki słońca nadziei.
Pozwolę sobie przytoczyć tekst przedostatniego utworu, autorstwa Antka Krupy, bijący dramatyzmem i nieznaną siłą emocji, jakie na pewno unieść jest niełatwo:
"Balansujemy na krawędziNiebezpiecznej skałyW którą stronę runiemyKoniec wydaje się już bliskiBalansujemy na krawędzi niebezpiecznego ostrzaCzy pod nami cisza czy lawina dźwiękówBalansujemy na krawędzi istnienia i pustkiW którą stronę runiemyW stronę życia czy śmierci"
Płyta niezwykle prawdziwa, szczera, w której Artysta nie boi się ukazać wnętrza o bogactwie wielkim. Ogromne piękno, szczerość do bólu, ciepło, aksamit "zdartego" głosu i wyjątkowo głębokie przesłanie...!
Marta Ratajczak
Marta Ratajczak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz