niedziela, 2 kwietnia 2017

Elec-Tri-City: depth of focus (Soliton, 2017)




Po niepodważalnym sukcesie, jakim okazała się w 2013 roku pierwsza płyta zespołu Janusza Mackiewicza - Elec-Tri-City, w marcu 2017 na półki sklepowe trafił długo oczekiwany drugi album składu, zatytułowany "depth of focus". Tym razem zespół wystąpił w składzie nieco pomniejszonym, a mimo to, rzec by się chciało - absolutnie właściwym:

Janusz Mackiewicz - bass, minimoog, Marcin Wądołowski - guitar, Dominik Bukowski - xylosynth, Grzegorz Sycz - drums, percussion, + Eric Allen - voice in "Intro" (utwór nr 1).

Po czarnej okładce pierwszego albumu, wydanego przez BITTT, tym razem zewnętrzną część digipack-a ubrano w białe szaty. Płyta zawiera dziesięć nowych kompozycji, w większości pióra Janusza Mackiewicza (wyjątki podano poniżej, w nawiasach):

1. "Intro"/ 2. "Jannes"/ 3. "Forecaster"/ 4. "Mario & Luigi" (Grzegorz Sycz)/ 5. "For Jarek"/ 6. "Wayza Report" (Marcin Wądołowski)/ 7. "Melopause" (Dominik Bukowski)/ 8. "Karo"/ 9. "Mathies"/ 10. "Depth Of Focus"

Chociaż poprzedni album do dziś uchodzić może za naprawdę wspaniały i świeży, cztery lata różnicy pomiędzy czarną a białą płytą ukazują wyraźnie, jak bardzo Panowie w tym czasie zdołali ujarzmić nieposkromioną moc elektryczności. Poddając się "Intro", w pierwszych minutach albumu słuchacz staje się niewolnikiem magii, która rodzi się dookoła, przenika od środka, burzy krew i uciska serce, nadając nawet myślom własny rytm. Z nadejściem "Jannes" niemalże gołym okiem dostrzec można iskry uciekające spod gitarowych strun, a naelektryzowany kosmos odkrywa nieujarzmiony xylosynth, budzący się do życia pod palcami Dominika Bukowskiego. Niemały również wkład jest po stronie perkusji, która nadaje tempa, rozbudzając fantastyczne uczucie implozji światów tak, by po chwili wybuchnąć mogły nieokiełznaną siłą! 

Pozorne wyciszenie niesie "Forecaster", wbrew jednak zwolnionemu tempu, wskazówka woltomierza wcale nie zamierza opadać... To absolutnie wspaniała ballada zagrana na liniach wysokiego napięcia, zostawiająca cudowne uczucie niedosytu! Tuż po niej objawia się naelektryzowany, kosmicznej mocy utwór autorstwa Grzegorza Sycza, będący wielowątkowym opowiadaniem, pełnym emocji oraz najróżniejszych barw. Po "Mario & Luigi" wracamy do kompozycji autorstwa lidera składu, Janusza Mackiewicza. Pod numerem piątym znajdziemy utwór zatytułowany "For Jarek", poświęcony /najpewniej/ znakomitemu gitarzyście, Jarkowi Śmietanie. Wspaniałe, gitarowe piękno dźwięków najczystszych zostaje najdelikatniej zanurzone w niosącym ciepło perkusyjnym tchnieniu, po czym - niczym malarze pejzaży świata - dołączają pozostali członkowie składu, aby uczynić świat najpiękniejszym i najbardziej malowniczym. W utworze znajduje się perełka w postaci wspaniałej improwizacji lidera, niezwykle nastrojowej i skłaniającej do głębokiej refleksji...

Drugą połowę płyty otwiera pełna entuzjazmu, ogromnej energii i nieokiełznanej mocy kompozycja świetnego gitarzysty składu, Marcina Wądołowskiego. Fantastyczne dźwięki elektryzująco pięknej gitary jakby otaczały członków zespołu, wzywając ich do wspólnego kosmicznego lotu w nieznane, mimochodem wyłapując zasłuchanych odbiorców i fundując im niezamierzoną przejażdżkę kolejką górską wiodącą wprost w chmury! Po "Wayza Report" pałeczkę przejmuje Dominik Bukowski z utworem "Melopause" trzymającym w nieustannym napięciu i wyostrzającym zmysły. Tu, obok cudownego gitarowego solo (ach!), można zasłuchać się i zakochać w "drugoplanowym" unisonowym brzmieniu xylosynthu wraz z gitarą basową. Cudowne opowieści, zadziorne brzmienie i wzlatywanie ku chmurom w rozwijanych pytaniach/marzeniach, pozwalają na lekkie rozmarzenie i całkowite zapomnienie. Środek utworu przynosi doskonale wyważoną improwizację Dominika pośród grzmiącego, lecz jednocześnie bajecznie kojącego basu Mackiewicza. Piękny temat, świetna melodyka, a do tego - niezbędna przerwa ("pause"...) na zaczerpnięcie oddechu, by zaraz ruszyć dalej w świat nieujarzmionej elektryczności...

Świat ten na nowo otwiera kompozycja "Karo"; i to jak otwiera...! Po niemal minutowym wstępie na podstawowych instrumentach, około pierwszej minuty Janusz Mackiewicz odkłada na moment gitarę basową, by zabrzmieć pięknymi, pociągłymi, analogowymi dźwiękami minimooga...! Po krótkiej "przekomarzance" minimoog vs. xylosynth, wspaniałą solówką częstuje słuchacza Dominik Bukowski. Przepiękny bas z fantastycznym przekazem oczarowuje natomiast w kolejnym utworze, jakim jest klimatyczny, choć niepozbawiony roziskrzonej mocy "Mathies". Album zamyka utwór tytułowy, "Depth Of Focus", stanowiący syntezę wszelkich podjętych tematów, eksplorowanych podczas zasłuchania światów, emocji, wrażeń oraz rozbudzonych mocy. Cudowne zakończenie, pozostawiające w pełnym przekonaniu, że Panowie z grupy Elec-Tri-City zdecydowanie najlepiej wiedzą, jak można nie tylko wykorzystać, ale też samemu w najpiękniejszy sposób wytworzyć energię...!

Na koniec pragnę jeszcze przytoczyć przepiękne słowo przewodnie albumu autorstwa Janusza Mackiewicza, które wygłaszane jest w "Intro" przez Erica Allena:


"To supperess from Perun,

to tame unlimited power,

- is it the destiny of human beings?


The mistery of dancing electrons - magnetic flux,

miles of coiled wires - the source of pulsating energy, 

carried by motionless giants through steel lines

to power the world.


What is the harnessed energy?

Only an ilusion of human greatness?

No - it's the "Elec-Tri-City"."



Album Elec-Tri-City: "depth of focus" polecam bardzo gorąco. Równie gorąco zachęcam jednak do zapoznania się z wcześniejszą, pierwszą płytą zespołu, o której można poczytać także na Babskim Uchu:


Marta Ratajczak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz