niedziela, 22 września 2019

Wojciech Ciuraj: Iskry w Popiele (EMET Records, 2019)

Przed niemal rokiem rozpisywałam się na temat polskiego rocka progresywnego, w którym przestałam w ostatnich latach pokładać nadzieję do momentu, aż na mojej drodze pojawił się album "Colloids" grupy Walfad (link). Dziś moją nowo rozbudzoną wiarę we współczesną polską scenę rockową na nowo rozpalił wokalista, gitarzysta, lider i kompozytor Walfadu, autor wyśmienitych, ambitnych tekstów - Wojciech Ciuraj, który w połowie sierpnia tego roku opublikował album "Iskry w Popiele"...



"Iskry w Popiele" jest pierwszą częścią z zapowiadanej przez  związanego ze Śląskiem Artystę muzycznej trylogii poświęconej trzem Powstaniom Śląskim. Świętujący premierę 17 sierpnia bieżącego roku album stanowi hołd dla Pierwszego Powstania Śląskiego, którego stulecie obchodziliśmy zaledwie na dzień przed premierą płyty. Jak jednak z niesamowitą siłą perswazji przekonuje nas zwłaszcza pierwszy z utworów na płycie, - "Sto lat to za mało by zapomnieć"...


Do projektu Wojciech Ciuraj (pomysłodawca, autor muzyki i tekstów, gitarzysta i wokalista) zaprosił imponujący skład muzyków: Jan Mitoraj - gitary, Paweł Kukła - instrumenty klawiszowe, Piotr Rachwał - skrzypce, Elżbieta Szczyrba - wiolonczela, Klaudia Wachtarczyk - gitara basowa, Dawid Klimuszko - perkusja. Prawdziwą jednak "wisienką na torcie" jest obecność legendy polskiego rocka - Józefa Skrzeka (minimoog, utwory: 2, 3, 5) oraz aktora, Mariana Dziędziela (słowo mówione).

Na album składa się 10 utworów: "Sto lat to za mało by zapomnieć"/ "Iskry w Popiele"/ "Budzi się Śląsk"/ "Strajk sierpniowy '19"/ "Iskier żar"/ "Sygnał tuż, tuż"/ "Zaczynomy!"/ "To już koniec Powstańcy!"/ "Czas siniaków, czas blizn"/ "To nie koniec, To początek!"


"Iskry w Popiele" to niemałe wyzwanie, nawet dla artysty o tak ugruntowanej (mimo młodego wieku) pozycji na polskiej scenie rockowej. Szczerze powiedziawszy, nim płyta trafiła w moje ręce, miałam pewne obawy co do ciężaru tematu - czy w jego przygniatającej odpowiedzialności historycznej znajdzie się przestrzeń dla rozwinięcia skrzydeł, dla znanej i tak ważnej u Wojciecha Ciuraja wrażliwości budowanej we własnej przestrzeni wyobraźni i tego nagłego zdecydowania i gotowości do zmierzenia się z rzeczywistością, która u niego budzić się zdaje z ulotnych zakamarków marzeń... Obawy jednak zostały całkowicie rozwiane - mamy oto bowiem rzecz niebywałą: nienaruszoną historycznie opowieść o I Powstaniu Śląskim, która - zamiast zasypać, uśpić i znieczulić odbiorcę nadmiarem dat, faktów czy też nadmiernie rozdmuchanym patosem - ukazuje rzeczywistość sprzed stulecia tak, jakby nam samym udało się przeniknąć do tamtych momentów, w dodatku nie jako obserwatorom, lecz... uczestnikom zdarzeń. Artysta nie opowiada o tym, co o Postaniu wyczytał z podręczników historycznych, lecz o tym, czego sam doznał, całą wrażliwością i bogactwem wyobraźni przenosząc się w ówczesną rzeczywistość. Jednocześnie, już w otwierającym płytę utworze otrzymujemy cenną wskazówkę, jak udać się tam wraz z nim:
"Cisza jak wtedy,
tuż przed burzą, z oddali szepcze Ci,
szepcze, że
Sto lat to za mało by zapomnieć!
Jeśli wiesz już, że chcesz o tym pamiętać
spójrz inaczej na ulice,
kamienice - one widziały wszystko"



Zabieg ten doskonale oddaje bogata, piękna oprawa graficzna, w  której te dwie rzeczywistości, na osi czasu oddalone o równe sto lat, tu -  w cudowny sposób się przenikają nawzajem. 

Album zachwyca pod wieloma względami, największe jednak wrażenie na mnie robią naprawdę genialne teksty, skonstruowane tak, że chciałoby się zacytować je wszystkie, w pełni, podzielić się nimi w zachwycie z innymi. Słowa te płyną - na co warto zwrócić szczególną uwagę - naprawdę cudownym muzycznym labiryntem dźwięków! Wspaniałe kompozycje niosą głębokie, piękne przesłanie, stanowiąc zarówno czytelne tło dla opowiadanym wydarzeń (stając się także momentami nagle, gdy trzeba, odgłosami walki), jak i wzbudzając w odbiorcy należny zachwyt dla muzyki samej w sobie. W efekcie - otrzymujemy zjawiskowy .... TEATR, w którym nietrudno zatracić się w tym, po której stronie sceny zdarzyło nam się znaleźć. Zaskakujące, ale obecność wspaniałej postaci jaką stanowi Józef Skrzek  nie wybija z rytmu, skupiając uwagę na genialnej grze Legendy, a jedynie w cudowny sposób rozpala kolejne iskierki, z jeszcze większym wdziękiem wzbijające to fenomenalne dzieło w najwyższe przestworza.

Mamy więc do czynienia z dziełem wielkim samym w sobie, któremu niepotrzebne są lśniące ornamenty krzyczące z dala - "mówię o czymś wielkim". Tu wielkość rodzi się z rzeczy małych, na które artysta kieruje nasze oczy, tak, abyśmy sami dostrzegli jak potrzebna i niezwykle ważna była - i jest - każda z najmniejszych "iskier", a nie z dystansu czasu wpatrywali się jedynie z szacunkiem w wielkość i ciepło ognia. 

"Dosyć czekania, dosyć milczenia,
już iskier żar zgłasza roszczenia
do bycia płomieniem"




Podsumowując, raz jeszcze przytoczę słowa, jakie napisałam rok temu o twórczości Wojciecha Ciuraja: Zarówno rozwiązania brzmieniowe, jak i poetyckie, lecz jakże stanowcze, mocne i nieprzebierające w słowach teksty autorstwa Ciuraja bezpardonowo, z młodzieńczą werwą i stanowczością, a także walecznością serca i buńczucznością nie pozwalają na jednolitość, nijakość i bezmyślne trwanie w obrastającym coraz twardszą skorupą świecie. 

To w pełni świadomy, w dodatku niezwykle utalentowany, wrażliwy i odważny Artysta, który wie doskonale, że najlepszą czarodziejską różdżką do zmiany świata najlepsze jest właśnie muzyka. Wie i ... nie waha się tej wiedzy, potęgi i mocy spożytkować, w najcudowniejszy sposób!

Marta Ratajczak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz