środa, 4 lutego 2015

Pat Metheny Group: "Imaginary Day" (Warner Bros. Records, 1997)





Pat Metheny, niezwykły gitarzysta i kompozytor, nie raz udowadniał już, że ... posiadł umiejętność poruszania się po światach, o których istnieniu krążą legendy, potwierdzane jedynie nieczęsto przez tych, którzy nie ustają w swoich duchowych poszukiwaniach. Dziś mam przed sobą kolejny dowód niesamowitych umiejętności Pata - wspaniały, pełen tajemnic album "Imaginary Day", proponujący podróż w taki właśnie najwspanialszy, "zmyślony dzień", będący kwintesencją wszelkich pragnień i marzeń. Przepustkę do zmyślonego świata stanowi tajemniczy kod zawarty na dysku... zarówno w sensie dosłownym, jak i w postaci utworów stanowiących odpowiednio wyszlifowane klucze.

Kompozycje, będące dziełem duetu Metheny/ Mays, nagrano w składzie: Pat Metheny - gitary, Lyle Mays - fortepian, instrumenty klawiszowe, Steve Rodby - gitary basowe, Paul Wertico - perkusja, David Blamires - wokal, gitara, trąbka, skrzypce, melofon oraz Mark Ledford -wokal, skrzydłówka. Przy instrumentach perkusyjnych zasiedli natomiast: Mino Cinelu, David Samuels, Glen Velez oraz Don Alias.


Spis utworów:

1. "Imaginary Day"

2. "Follow Me"

3. "Into the Dream"

4. "A Story Within the Story"

5. "The Heat of the Day"

6. "Across the Sky"

7. "The Roots of Coincidence"

8. "Too Soon Tomorrow"

9. "The Awakening"


Pat Metheny... kompozytor, gitarzysta, ... czarodziej. Nie pyta o zgodę, nie zabawia się w "podchody", próbując przekonać do siebie niedowiarków. Po prostu od razu jednym zwinnym ruchem podrzuca kurtynę w górę i ukazuje nam drogę do naszych własnych, wymyślonych dni. Drogę, która jest tuż przed oczyma, na wyciągnięcie ręki...

Pełen dramatyzmu początek stanowi swoisty punkt zwrotny, rzucając nas od razu w miejsce, w którym należy się zadeklarować - czy otworzymy oczy na roztaczane przed nami baśniowe światy płynące gładko i subtelnie najpiękniejszymi kompozycjami dźwiękowymi, czy... pozostaniemy na zawsze ślepcami, głuchymi na donośne wołanie naszych własnych marzeń. "Imaginary Day" to niezwykła wirtuozeria w zapisywaniu najpiękniejszych baśni za pomocą nut, to tworzenie miejsc i czasu, gdzieś poza tym, co nas otacza; to odnajdywanie tego maleńkiego punktu, w którym nasza jakże prawdziwie ludzka stopa, obciążona bagażem szarej codzienności, dotyka jeszcze najzwyklejszej ziemi; i ... poderwanie jej, w gwieździstą przestrzeń dźwięków rodzących się gdzieś na dnie duszy. Maleńkie cząstki niezwykłości, zbierane skrzętnie przez muzyków co do jednej i rozmieszczane w naszej dźwiękoprzestrzeni zdają się materializować tuż przed naszymi oczyma, wybuchając milionami wspaniałych muzycznych momentów, w których zapisane jest całe nasze własne "ja", wędrujące tymi "zmyślonymi alejkami". Album ten to nieustające wędrówki pośród pięknych, pokrytych bielutkim puchem latarni, to przysiadanie na ławeczce z własnymi marzeniami, poklepywanie ich z czułością ogromną i powtarzanie - z wielką pewnością - że im się uda. To spotkanie - gdzieś między jednym utworem a drugim, kiedy na dobre wtopimy się już w kompozytorski zamysł mistrza - z tymi, których kochamy najbardziej - nawet, jeżeli stanowią oni jedynie mało realną cząstkę naszej wyobraźni. Już, albo... jeszcze. To doskonałość w każdym calu, efektem domina gwałtem wpuszczająca w nasz własny świat kolejne pasma doskonałości, oplatając życie odbiorcy prześliczną szarfą pięciolinii, na której spotyka się wszystko, co ważne. To pełna moc w pogoni do miejsca, gdzie rzeczywistość ściera się z marzeniami, gdzie "Rodzą się (...) utajone siły, gromadzą od lat nie ziszczone moce. Kto wie, czy nie wybuchną żywiołem? A wtedy prześcigną codzienność i spełnią zadania wyższe, piękniejsze niż rzeczywistość. Sięgną poza nią..."(*)

Niesamowite, jak wiele można zdziałać za pomocą dźwięków, jeżeli tylko trafią one w odpowiednie ręce. Najlepsze z możliwych... Jednym słowem, po raz kolejny stanęłam pokornie, mała niezwykle, przed obliczem doskonałości, o której nie mam odwagi - ani potrzeby - pisać nic poza tym, że lśni blaskiem wiecznym. 

Zachęcam również do zapoznania się z innym, równie doskonałym dziełem Pata Metheny'ego - "Secret Story".


Marta Ratajczak

---------------------------------------------------------------------------------
(*) Stefan Grabiński: "Ślepy Tor" ("Demon Ruchu" - cykl nowel, 1919)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz