czwartek, 12 lutego 2015

The New stan Getz Quartet: Getz Au Go Go (Verve, 1965) / FeaturingAstrud Gilberto/




"Getz Au Go Go" to album nagrany na żywo podczas dwóch koncertów kwartetu saksofonisty - Stana Getza wraz z jego kwartetem oraz z gościnnym udziałem niezwykłej piosenkarki - Astrud Gilberto. Część utworów (numery: 4, 5, 6, 7, 9 oraz 10) zarejestrowano podczas koncertu w Cafe Au Go Go, pozostała część (utwory: 1, 2, 3, 8) nagrana została w Carnegie Hall. Dwie strony albumu nagranego dla prestiżowej wytwórni Verve wypełnia w sumie dziesięć standardów z najwyższej półki:

"Corcovado", "It Might As Well Be Spring", "Eu E Voce", "Summertime", "6- Nix - Pix - Flix", "Only Trust Your Heart", "The Singing Song", "The Telephone Song", "One Note Samba" oraz "Here's That Rainy Day".

Utwory nagrano w składzie: Stan Getz - saksofon tenorowy, Astrud Gilberto - wokal, Kenny Burrell - gitara (utwory: 1, 2, 3, 8), Gene Cherico - kontrabas (utwory: 1, 2, 3, 5, 6, 7, 8), Chuck Israel - kontrabas (utwory: 4, 9, 10), Gary Burton - wibrafon, Joe Hunt - perkusja (utwory: 4, 5, 6, 7, 9, 10) oraz Helcio Milito - perkusja (utwory: 1, 2, 3, 8).

Nieśmiały, lecz jakże bogaty w ulotny, zmysłowy czar głos Astrud Gilberto w połączeniu z silnym, pewnym siebie, pełnym jednakowoż mistrzowskiego czaru saksofonem tenorowym Stana Getza w swobodnej, lekkiej nucie otwierającego płytę "Corcovado" wprowadzają prawdziwą zamieć i trąbę powietrzną. Oto sięgają oni zrazu najgłębszych emocji, czyniąc człowieka malutkim i  jakże ubogim w obliczu piękna tak doskonałej muzyki. Przeplatające się niezbyt długie utwory znane tak doskonale obytym z muzyką jazzową uszom, ukazują się nagle w zupełnie innym świetle, owiane pewną tajemniczością, uwodzicielską wręcz zasłonką magii, za którą tak bardzo chciałoby się zajrzeć, aby dostąpić zaszczytu poznania całej szerokości pejzażu malowanego dźwiękami przez tą dostojną grupę mistrza saksofonu oraz kwintesencji kobiecości zaklętej w uwodzicielskim głosie wielkiej Astrud. Wspaniałe solówki, bezbłędne zgranie tej jakże wspaniałej grupy tak dobrze znanej jazzowym scenom lat sześćdziesiątych oraz wyczuwalna pomiędzy jej członkami niezwykle silna więź materializująca się na scenie w postaci naprawdę cudownych, swobodnie wydobywanych dźwięków, czynią ten album zjawiskiem iście doskonałym. Jednym z piękniejszych wykonań na stronie pierwszej - a w zasadzie, jak dla mnie, numer jeden całego albumu - jest nieśmiertelny "Summertime", trwający równe osiem minut. Główna melodia podana jest smakowitym tenorem niezastąpionego saksofonu Getza, któremu towarzyszy stateczny, ciepły kontrabas, szumiąca ciepłym strumykiem perkusja oraz niesamowity, nieopisanie wspaniały wibrafon samego Gary'ego Burtona. To właśnie on, choć nie wysuwa się znacząco na pierwszy plan, co rusz obsypuje dyskretnym urokiem zaczarowane dźwięki saksofonu, szykujące się do opuszczenia instrumentu mistrza. Dyskretny urok wibrafonu czaruje dalej, gdy milknie na chwilę saksofon lidera, z podziwem oddając się kontemplacji tego, co tworzą na scenie współtwórcy składu. Tu mamy również miejsce na piękny solowy popis ciężkiego kontrabasu Israela. Stronę pierwszą albumu kończy miniaturka autorstwa Gary'ego Burtona, po której na kolana rzuca nas ponownie duet złożony z męskiego, pełnego siły saksofonu tenorowego Getza oraz wokalu niezwykle delikatnej, kobiecej, dziecięco wręcz kruchej Astrud w przepięknym utworze "Only Trust Your Heart". Instrumentalny zaś pokaz ogromu mocy tkwiącej w kwartecie Stana Getza mamy choćby w kolejnym utworze - króciutkim, lecz jakże treściwym "The Singing Song", autorstwa wibrafonisty składu. Na albumie tym nie braknie prawdziwych przebojów, podanych w prawdziwie królewski sposób i jednym z nich jest choćby fantastyczna, zaczepno - zwodnicza "One Note Samba" (cudo!) podana w prawdziwie gorących rytmach, czy też zamykający album, przepiękny, sześciominutowy "Here's That Rainy Day". Nic, tylko rozmarzyć się, próbując przeniknąć do niesamowitego świata nieskazitelnie wspaniałych dźwięków, które - na szczęście - udało zamknąć się w cudowny kryształ, po który zawsze można chwycić i ... odpłynąć, tak po prostu.

Marta Ratajczak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz