czwartek, 31 maja 2018

Enter Enea Music Festival 2018 - relacja




W dniach 28 - 30.05.2018 w Poznaniu nad Jeziorem Strzeszyńskim odbyła się ósma już edycja Festiwalu, na który do Poznania zjeżdża się od lat publiczność z całego kraju (i nie tylko...): Enter Enea Music Festival. Dyrektorem Festiwalu jest Jerzy Gumny, Dyrektorem Artystycznym - Leszek Możdżer.

Enea to jednak nie tylko wspaniałe dni wyśmienitej muzycznej uczty - każdej edycji towarzyszą wydarzenia oraz odsłony nowych instalacji artystycznych w sąsiadującym parku rzeźby - Visual Parku oraz ABC Gallery. I właśnie wernisażem wystawy Zbigniewa Sałaja zatytułowanej "Guzik z teorii widzenia" otwarto tegoroczny Enter w poniedziałek, 28 maja. Oprócz instalacji Sałaja, zaprezentowano również projekt "Tężnia Sztuki" Roberta Kuśmirowskiego. Tego samego dnia, tuż po zachodzie słońca, odbył się pierwszy tegoroczny festiwalowy koncert - "Echo serca", w wykonaniu: Miłosz Pękala (instrumenty perkusyjne, elektronika), Bartosz Weber (instrumenty elektroniczne), Wiktor Podgórski (wideo); z gościnnym udziałem Leszka Możdżera.


Drugiego dnia Festiwalu, mimo, iż jego otwarcie zaplanowane było na 19:30, publiczność w pełni zdominowała okolice jeziora już przed godziną 18-stą. Niezwykle przyjemnym uczuciem był spacer plażą, pośród gorączkowych rozmów przepełnionych radosnym oczekiwaniem na to, co miało się niebawem wydarzyć. Ewenementem jest bowiem fakt, iż rokrocznie całe karnety na Enter wyprzedane są jeszcze na długo przed ogłoszeniem programu - co świadczyć może zarówno o prestiżu, wysokim poziomie, jak i niezawodnością, rodzącą tak wielkie zaufanie od strony publiczności. Tym razem, prócz koncertów, zaplanowane były także przerwy między nimi, - we wtorek i środę, w pierwszej przerwie zaproponowano oprowadzania autorskie przez Zbigniewa Sałaja oraz Roberta Kuśmirowskiego; w środę natomiast, jeszcze przed koncertami, mieliśmy możliwość udziału w oprowadzeniu kuratorskim po Visual Parku przez Katarzynę Jankowiak - Gumną.

We wtorek, nim na scenie pojawili się muzycy, Pani Agata Kołacz zaprosiła na nią obecnego na Festiwalu Prezydenta Miasta Poznania, Pana Jacka Jaśkowiaka. Festiwal bowiem, prócz silnego wsparcia sponsora tytularnego - Enea, wspierany jest również przez Miasto Poznań. Prezydent, dbający o rozwój kultury w mieście, zapowiedział kilka ciekawych projektów, jakie jeszcze tego lata mają wydarzyć się pod mecenatem Miasta Poznań.

Koncertowy wieczór rozpoczął występ trójmiejskiego zespołu Tomasz Chyła Quintet (Tomasz Chyła - skrzypce, Piotr Chęcki - saksofon, Szymon Burnos - fortepian i elektronika, Krzysztof Słomkowski - kontrabas oraz Sławek Koryzno - perkusja), wprowadzając publiczność w kontemplacyjny nastrój i pozwalając na zespolenie z otaczającą naturą. Tuż po nim, wydarzyło się jednak coś, co od pierwszych dźwięków utwierdziło mnie w przekonaniu, że oto rozpoczął się niewątpliwie najlepszy moment tegorocznej edycji - występ tria smyczkowego, First Strings on Mars. /W tym miejscu muszę przyznać, że - mimo iż ta smyczkowa "bajka" była naprawdę zniewalająca, to - jak na Enter przystało, - nie był to jedyny koncert, który uznałam automatycznie za najlepszy i jedyny w swoim rodzaju!/

Wracając jednak do naszych smyczków z Marsa - za kontrabasem stał znakomity, czarujący Georg Breinschmid (znany poznańskiej publiczności z występu z zespołem radio.vienna.quartet), na skrzypcach natomiast opowieści snuli wiedeńscy muzycy klasyczni, Florian Willeitner oraz Igmar Jenner. W tym miejscu należy się ogromny wyraz podziwu dla ekipy zajmującej się nagłośnieniem - gdyż chyba nigdy nie zdarzyło mi się słyszeć każdego dźwięku kontrabasu aż tak dokładnie oddanego, czystego i naturalnego! Choć trudno było podczas tych pięknych uniesień w świat fantazji i baśni dotknąć stopą ziemi - gdzieś tam, w resztkach zdroworozsądkowego myślenia w kółko, natrętnie wręcz, powracała mi - niczym mantra, myśl: jak ten kontrabas brzmi! Koncert był więc nad wyraz udany, co więcej - Panowie bez najmniejszego problemu wynieśli licznie zgromadzoną publiczność daleko poza sferę ziemską.... 


Wieczór zakończyć miał jednak najprawdziwszy muzyczny huragan, który rozłożył na łopatki absolutnie wszystkich! Psalmy Dawidowe, - kompozycje Leszka Możdżera w oparciu o biblijne teksty w tłumaczeniu Czesława Miłosza, podane zostały przez naprawdę doskonałych muzyków: Leszek Możdżer - kompozycje, fortepian, Lars Danielsson (!) - kontrabas, Sławomir Koryzno - perkusja, Magnus Öström (z legendarnego zespołu E.S.T. !!!) oraz Adam Pierończyk - saksofon. Co więcej, muzykom towarzyszył Poznański Chór Chłopięcy pod dyrekcją Jacka Sykulskiego


Młodzi chórzyści wzbudzali zachwyt już podążając "gęsiego" w kierunku sceny, od najwyższych, kilkunastoletnich chłopców, do tych najmniejszych, przebierających szybciutko nogami, by się nie zgubić w szeregu. Cała ich długa droga pomiędzy publicznością usłana była wielkimi oklaskami. Tu muszę przyznać, że - mimo iż jestem potwornie dumną ciocią jednego ze chórzystów, nim jeszcze chłopcy weszli na scenę - patrzyłam na nich jak na pięknie wyglądającą, wspaniale ubraną młodzież i dzieci, nie zdając sobie zupełnie sprawy z tego, co te "dzieci" uczynić miały już za chwilę z całą dorosłą widownią...

Koncert był... zdumiewający! Dziś, już po wszystkich wydarzeniach tegorocznego Enter Enea, z całą pewnością przyznać mogę, że mimo mnogości doskonałych wrażeń, - to właśnie TEN koncert był wydarzeniem, które uniosło mnie naprawdę najwyżej! Przy fortepianie Leszek Możdżer wprowadzał nastrój doniosłości, powagi. Lars Danielsson kontrabasem potęgował moc i akcentował w cudowny sposób nastrój grozy i mroku, jakie kryją się w zakamarkach Starego Testamentu, a perkusiści budowali dźwiękami niewidzialną scenę, na której rozgrywały się poszczególne akty. Chór natomiast - o, tak! To była potęga! Ci mali chłopcy, opędzający się przez muszkami na scenie, jednym otwarcie buzi - unieśli ją w górę! Od seraficznych pieśni cieniutkich głosików, po ciemne, silne, pełne grozy głosy - to właśnie oni nadali rangi koncertowi, wnieśli monumentalne brzmienie, zrzucili grom z nieba! Wspaniały, cudny występ, który na długie lata zostanie w mej pamięci; moc, potęga, siła! Wyszłam - zaczarowana, jakby z jakiejś baśni, choć - gdy wybiła północ i skończył się koncert, a chłopcy - znów "gęsiego" ruszyli wśród lasu - baśń wcale trwać nie przestała - została gdzieś w środku...


Tak oto zakończyliśmy wtorek. Lecz dnia następnego, kolejny ogrom wrażeń czekał na "enterowiczów". 

Pierwszym z środowych koncertów był występ rosyjskiego mistrza bałałajki, Aleksieja Archipowskiego. Choć początkowo trudno było wyobrazić sobie, co w trakcie godzinnego występu zaprezentować można solo, na trójstrunowym instrumencie - artysta dysponujący niesamowitym wyczuciem barwy potrafił naprawdę rozbawić, ale także ująć, oczarować i zahipnotyzować. W ramach bisu na scenie, prócz Aleksieja, przy fortepianie pojawił się także Leszek Możdżer.


Po nim na scenie pojawił się Maciej Obara Quartet z materiałem z najnowszego albumu - "Unloved". Zespół w składzie: Gard Nilssen - perkusja, Maciej Obara - saksofon, Ole Morten Vagan - kontrabas i Dominik Wania - fortepian zaprezentował prawdziwą esencję europejskiego jazzu. Była ogromna siła ekspresji, niesamowita dynamika, a także pokaz znakomitego warsztatu każdego z dojrzałych artystów, z których każdy wniósł do zespołu indywidualne brzmienie. Koncert był po stokroć udany, a pewność, siła i znakomite porozumienie pomiędzy muzykami wybrzmiewały ze sceny, łącząc się z szumem wiatru, nakłaniającego drzewa do pokornego ukłonu. 


Tegoroczną edycję zakończył projekt specjalny Leszka Możdżera - Symphosphere, który na żywo transmitowany był do kanału youtube. Projekt polegał na połączeniu odległych muzycznych światów muzyki improwizowanej, elektronicznej, orkiestrowej oraz... elementów techno (co mnie akurat troszkę odrzuciło). Przyznać jednak trzeba, że projekt zrealizowano z dużym rozmachem, na bardzo wysokim poziomie artystycznym, z zaangażowaniem naprawdę wspaniałych muzyków: Leszek Możdżer - fortepian, kompozycje, aranżacje; Tia Fuller - saksofon, kompozycje; Lars Danielsson - kontrabas, gitara basowa; Bodek Janke - perkusja, perkusjonalia; Vojto Monteur - elektronika. Muzykom towarzyszyła Orkiestra Collegium F pod dyrekcją Marcina Sompolińskiego.

Jak co roku, dzięki wsparciu Miasta Poznań, publiczność - mimo położenia odległego od centrum - mogła liczyć na płynny ruch komunikacji miejskiej dzięki dodatkowym kursom autobusów, podstawianych w godzinach zakończenia koncertów. Organizacja - jak zawsze była też na najwyższym poziomie, jedynym, co mogło zakłócać porządek, było notoryczne w tym roku blokowanie wszelkich przejść przez naprawdę tłumnie zgromadzoną widownię. 

Tegoroczną edycję, jako całość, uważam za całościowo najbardziej chyba udaną spośród pięciu już, w których miałam przyjemność uczestniczyć. Kolejna - już za rok, w dniach 17-19.06.2019

Zapraszam i najgoręcej polecam!

Marta Ratajczak

/fot. Robert Ratajczak/ 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz