środa, 5 września 2018

Gimel 1 (Phasma - Music, 2018)




21 września 2018 roku światową premierę świętować będzie album Gimel 1, wydany przez fundację Phasma - Music. Trwającą ponad godzinę płytę wypełniają kompozycje dziesięciu różnych autorów, wszystkie - skomponowane dla prowadzącej trio flecistki, Iwona Glinki (zamieszkałej w Grecji), wszystkie też - po raz pierwszy zarejestrowane.

W nagraniach, w co trudno uwierzyć, zasłuchując się w bogatą dźwiękowo opowieść zapisaną na krążku CD, wzięło udział zaledwie troje instruentalistów: Iwona Glinka (flety), Anna Sikorzak - Olek (harfa) oraz Adam Eljasinski (klarnet).


Album otwiera refleksyjny utwór "Introspective Blues #1" (Aaron Alter), uderzający lekkością, zwiewnością i jednocześnie - siłą przekazu, a instrumentalny duet flet/harfa poraża wręcz szerokością dźwiękowego spektrum. Gdyby wyłączyć na chwilę racjonalne myślenie podczas słuchania tego utworu (co, zważywszy na intrygujący, wciągający klimat, nie jest niczym trudnym), możemy z łatwością dać się ponieść emocjom i uwierzyć, że za tym pokazem siły instrumentów stoi niemała orkiestra... Wyraźniejszy "dwugłos" instrumentalny, w którym można łatwo ulec złudzeniu, że oto odbywa się na naszych oczach taniec kontrastów tych dwóch instrumentów, w którym - to oddalają się od siebie, to znów - niemal zlewają w jeden wspólny organizm, jest kolejny utwór, którego autorem jest Aris Carastathis. To składający się z czterech części "In the Light of an Invisible Moon" - kompozycja tak piękna, tajemnicza i ... nieobliczalna, jak tylko może to sugerować wspaniały tytuł!  Czteroczęściowa jest także kolejna kompozycja na płycie, tym razem autorstwa Keitha R. Gamblinga - "Duality", również na flet i harfę. To rodzaj przepięknej, zadziwiająco... "rzutkiej" sonaty, wyraźnie nasączonej silnie zarysowanymi emocjami, podanymi na srebrzystej tacy pełnej najdelikatniejszych dźwiękowych ornamentów. 

Ciekawą historię, zainspirowaną pierwszą grecką satelitą Hellas Sat, opowiada kolejny utwór, "39 Degrees East", napisany pierwotnie przez Hari Kanakisa na flet i fortepian, dla potrzeb albumu poddany jednak transkrypcji na flet i harfę. Tu można wyruszyć w prawdziwie odkrywczą podróż, karmiąc nieustannie wyobraźnię tysiącami maleńkich skarbów, które następnie poskładać można w prawdziwie barwny kalejdoskop. Najpiękniejszym w moim odczuciu fragmentem płyty jest jednak utwór następujący tuż po nim - "So Far Away op.11" (Dimitris Kostopoulos)  - pełen tęsknoty i małych radości splecionych w najpiękniejszy bukiet wielobarwnych kwiatów, pachnących emocjami z najróżniejszych zakamarków marzeń. Tu, poza fletami i harfą, do głosu dochodzi nareszcie klarnet, wnoszący dodatkowe ciepło i rozświetlający gamę. Klarnet jednak znika tak szybko, jak się pojawił, usuwa się również harfa, by w ezoterycznej "Miriam" (Rene Nikolaou) zaprezentować piękno fletu altowego, grającego solo. Flet solo słyszymy także w drugiej z kompozycji Giorgosa Papamitrou, pachnącej świeżością i orzeźwieniem - "Meltemi" (przed którą umieszczono jeszcze "Echoes" tego samego kompozytora, napisane jednak na flet i harfę).

Wspaniałą, kuszącą swoją delikatnością, kruchością i powabem perełką jest zainspirowana poezją "Laissez-moi mes rêves", napisana przez Louisa Sautera na flet i harfę. Tu można się rozmarzyć, zapomnieć, zatracić... Tuż po niej następują dwie fantastyczne miniaturki, których kompozytorem jest José Jesus de Azevedo Souza; pierwsza - na flet i klarnet ("Calling Gestures"), druga - na flet i harfę ("Daydream"). Album kończy zaczepna, rozkosznie "zawieszona" gdzieś między pastelowymi chmurami codzienności oglądanej przez surrealistyczne nieco okulary, kompozycja "Soliloquy", napisana na flet solo przez Petera Waltona.

Warto nadmienić, że za ciekawą i w pełni kompatybilną z zawartością muzyczną oprawę graficzną odpowiedzialny jest Michaił Travlos, który do okładki wykorzystał obraz namalowany przez Janinę Batko.

Album ukaże się 21.09.2018 pod patronatem LongPlay.

Marta Ratajczak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz