sobota, 7 grudnia 2013

Janusz Hajdun - Utwory wybrane (Allegro Records, 2009)





Nigdy nie lubiłam uogólnień ani szufladkowania. Nie doszukiwałam się też nigdy żadnych specjalnych powiązań między zdarzeniami, ważniejszy był dla mnie zawsze subiektywny odbiór świata. W obliczu jednak pojawiających się coraz częściej na bliskich mojemu sercu płytach CD takich nazwisk jak Piotr Lemańczyk, Dominik Bukowski, Krystyna Stańko, Wojciech Staroniewicz, Maciej Sikała, Tomasz Łosowski, Tomasz Sowiński, Olo Walicki, ... (długo by jeszcze wymieniać), nietrudno pokusić się o stwierdzenie, że zakochałam się w pomorskim jazzie. Stało się to zupełnie przypadkowo i nieoczekiwanie, gdy nie rozglądałam się specjalnie za muzyką z tamtych stron... Ale tak to zazwyczaj bywa z prawdziwą miłością - pojawia się, nieoczekiwana, nieszukana, nie wiadomo skąd i odmienia nagle całe życie na lepsze :).
Ostatnio w mojej kolekcji pojawiła się niezmiernie ciekawa pozycja Artysty, którego - wstyd przyznać - nazwisko początkowo kompletnie nic mi nie mówiło. Jest to Artysta niezwykle znany właśnie na Pomorzu, doskonały trójmiejski pianista i kompozytor, którego utwór "Świat nie jest taki zły"do słów Jerzego Afanasjewa zna chyba każdy, nie każdy jednak, niestety, świadom jest nazwiska kompozytora...
Chodzi oczywiście o Janusza Hajduna, którego trzypłytowy album "Utwory wybrane" trzeci już dzień gości w moim odtwarzaczu. Album wydała wytwórnia Wojciecha Staroniewicza (Allegro Records) w roku 2009, czyli w rok po śmierci Artysty.

Pierwsza z płyt (czerwona) zatytułowana "piosenki" zawiera siedemnaście pięknych, żywych, radosnych utworów. W wielu z nich przewija się nazwisko Jerzego Afanasjewa jako twórcy tekstu ("Świat nie jest taki zły" - w wersji pierwszej - ze śpiewem Jerzego, w drugiej - Haliny Kunickiej; "Cyrk" - również ze śpiewem Jerzego, "Ballada o świętym Bazylim", w której śpiewa Tadeusz Chyła oraz "Gdy miłość kończy się" z wokalem Aliny Afanasjew) z współpracującego z Januszem "Cyrku rodziny Afanasjew". Z pięknych, subtelnych, balladowych utworów, na płycie pojawiają się takie tytuły jak: "Białe anioły" (słowa: Jan Kasprowy, śpiew: Maryla Lerch, gra zespół Rama 111), "Miasteczko Andersena" (słowa: Grażyna Orlińska, śpiew: Marzena Trybała) oraz "Tańczący karnawał" (słowa: Marian Ligęza, śpiew: Irena Jarocka), zabawnymi przerywnikami na płycie są natomiast utwory do słów twórców dziecięcej poezji - Juliana Tuwima: "Lokomotywa" (śpiew - Teresa Przeradzka oraz Gdańska Czwórka Radiowa) oraz Jana Brzechwy: "Katar" (śpiew - Stanisław Soyka!). Z piękniejszych kompozycji do słów Wielkich Mistrzów zaliczyć należy oczywiście również "Dziewczynę w morzu zakochaną" (słowa: K. Makuszyński, śpiew: Marian Rożek).
Zespół Andrzeja Trzaskowskiego (!) natomiast słyszymy, wraz ze śpiewem Teresy Macieszczak, w "Tryptyku" ("Pijak", "Kwiaciarka" oraz "Wariat"), do którego słowa napisał sam Janusz Hajdun. Kolejny tekst Janusza, zaśpiewany przez Mariana Zacharewicza, słyszymy w czternastym utworze na płycie - "Motyl".
Na płycie tej pojawiają się również przepiękne smaczki dla miłośników jazzu. Są to cztery przeplatające piosenki improwizacje Jerzego Hajduna, zatytułowane, we wszystkich czterech odsłonach, jako "Salon Artystyczny Radia Gdańsk". Te wspaniałe, chwytające za serce krótkie utwory solowe fortepianu pod palcami doskonałego Artysty, dają nam uczucie podobne pałaszowaniu lodów z orzechami o wspaniałym smaku, których jedzenie jednak sprowadza się do oczekiwania na te drobiny przesmacznych orzeszków, na których nasze podniebienie zatrzymuje się na dłużej, smakując je z olbrzymią rozkoszą... 
Płyta absolutnie pozytywna, emanująca pogodą ducha, radością życia, szczęściem i optymizmem, a wymienione improwizacje Janusza Hajduna otwierają kolejne drzwi do duszy słuchacza, wprowadzając Muzykę na wyższy poziom słuchania, a właściwie nasiąkania nią.

Druga płyta (niebieska) to "muzyka filmowa", wypełniona dwunastoma kompozycjami, napisanymi przez Janusza Hajduna do filmów, baletu, przedstawień teatralnych oraz spektakli. Pierwsza z nich, "Olaf Grubascow", prowadzi słuchacza przez lekkie, radosne dźwięki, do stanu muzycznego uniesienia, z którego wyzwala nas następnie, dając bezpieczne lądowanie przy niekiedy zabawnych dźwiękach imitujących odgłosy natury. W utworze tym temat tak szybko i łatwo zapada w świadomość, że - chcąc nie chcąc - powtarza się go w głowie, niczym mantrę, aż do rozpoczęcia utworu drugiego, jakim jest "Traktat". Tu muzyka zdaje się być nieco trudniejsza, jednak gdy tylko pozwolimy wybrzmieć trudnemu wstępowi, odchodzi on w cień, odsłaniając piękny ogród porywających, wprowadzających w trans dźwięków. Oczy natychmiast zamykają się, otwierajac duszę na obrazy pełne kolorów, bogatych krajobrazów, przeskakujących w niezmiernie szybkim tempie, potęgując jeszcze bardziej wrażenie psychodelii. 
Jakże lekki, przyjemy i łatwy w odbiorze wydaje się kolejny utwór "Kiedy lecę samolotem" :). Ta lekka, prosta, lecz niezwykle przyjemna, trwająca około dwóch i pół minuty miniaturka, wykonana jest tu przez zespół Rama 111 w roku 1971. "Na wylot" to z kolei miniaturka wnikajaca w nas przeraźliwie głęboko, rozchodząca się po całym wnętrzu, siejąc w nim piękno i pewną tęsknotę.
Kolejnym utworem na płycie jest "Nowa książka", napisana w 1975 roku do filmu reżyserii Zbigniewa Rybczyńskiego. Poważna, doniosła kompozycja, zabiega o uwagę słuchacza od pierwszych chwil trwania, stając się na niecałe osiem minut przewodnikiem oprowadzającym zdumionego słuchacza po świecie pełnym ciepła, magii i niestworzonych cudów. Zabiera nas w inny wymiar, tłocząc jednocześnie do naszego wnętrza siłę i pokój, które - realne - mają powrócić z nami do świata realnego wraz z końcem utworu. "Odys" natomiast, szósta kompozycja Janusza Hajduna na tej płycie, przepełniony jest nieskrępowaną, nieokiełzaną muzyką, która obiega słuchacza z każdej strony, flirtując z nim i próbując podstępem wkraść się w jego świadomość tak, aby pozostać tam na zawsze.
"Wyliczanka" oraz "Tango" to dwa najsłabiej przeze mnie przyswajalne utwory tej płyty, pełne różnorakich tematów i przeciwieństw, potraktowane przez kompozytora z humorem, trudne raczej do rozpatrywania w kategoriach dźwiękowych - pamiętajmy jednak, że jest to muzyka filmowa, a zatem kompozytor musiał wpasować się jakoś w oczekiwania twórców filmowych. Znacznie łatwiejszy i bardziej przystępny jest "Blok", z pięknym tematem oraz wyraźną linią melodyczną. "Czarny kapturek" płynie lekko, delikatnie, w baśniowym klimacie, kołysząc nas subtelnie, z lekkim przymróżeniem oka. Dumnie, radośnie rozpoczyna się przedostatnia kompozycja Hajduna na płycie - "Szajbus", będąca muzyką do filmu o Wojtku Wiszniewskim. Utwór przeradza się po chwili w kontemplacyjną, piękną melodię, płynącą delikatnie nutkami tęsknoty, zostawiającą za sobą szary ślad smutku, przechodzącego na ostatnie sekundy w skoczną, choć nie do końca lekką radość, owiewającą postać wspomnianego bohatera.
Płyta kończy się niespełna dwuipółminutowym utworem "Donos", w którym piękne fortepianowe nutki próbują - z różnym skutkiem - przebić się przez wszechogarniającą dźwiękową zamieć. Tak kończy się druga z trzypłytowego albumu płyta z nagraniami Janusza Hajduna. Płyta, na której moimi zdecydowanymi faworytami są "Traktat", "Na wylot" oraz  - najlepsza - "Nowa książka".

Tak przechodzimy do trzeciej (zielonej) płyty Janusza Hajduna, zawierającej również muzykę filmową. Rozpoczyna ją niezwykle przyjemna uszom miniaturka "Wolność nogi", kończąca się jednak po półtorej minuty, po której włącza się zdecydowanie dłuższy (16:18) utwór - "Franz Kafka".  Jest to najdłuższa i zarazem najpiękniejsza kompozycja z zielonego krążka, będąca wspaniałą, magiczną muzyczną opowieścią, której słucha się z zapartym tchem, nie tylko uszami, ale i oczyma wyobraźni. Delikatne dźwięki wnikają w nas tak głęboko, że już po chwili trwania utworu tracimy rozeznanie, czy Muzyka do nas dociera, czy też - co wydaje się bardziej prawdopodobne - wypływa z nas samych, z naszego wnętrza, czyniąc nas, z powstającymi w wyobraźni obrazami, jej współautorami. Po krótkim, lecz pasjonującym utworze "Jeden pomoże, drugi zabije", przechodzimy do czwartej kompozycji na płycie - "Zdania i uwagi". Jest to utwór energetyzujący, uskrzydlający, przenoszący słuchacza do innej rzeczywistości, tworzonej wraz z nim przez piękną, kontemplacyjną, lecz budującą też momentami niesamowite napięcie Muzykę. Nostalgiczny, spływający na słuchacza niczym ciepły deszczyk prosto z pozytywki "Gdańsk 997-1997" kręci się w uchu przyjemną karuzelą, z której spływa po chwili mała łezka wspomnień, tęsknoty oraz zadumy, po czym owa karuzela przyspiesza, rozpędza się, obezwładniając nas natłokiem barw i szczęścia, a następnie urywa się radośnie, jakby pozostawiając wiele jeszcze dobrych chwil "do wydarzenia się". W nieco innym, smutnym, lecz bardziej doniosłym tonie, brzmi "Zbrodnia i kara", kompozycja równie wspaniała i porywająca. Aż cisną się na usta słowa zdumienia - jakże wszechstronnym kompozytorem był Janusz Hajdun! Potwierdza to radosny, żywy, pełen energii i zmiennego -  niczym kapryśna jesień - nastroju, utwór siódmy, czyli "Zoopraxiscope".  Przepiękny fortepian ukazuje słuchaczowi wszystkie pory roku, wszystkie kolory uczuć oraz całą paletę barw, zaskakując mnogością piękna w tym na pozór szarym, niepozornym świecie. Dźwięki cudnego fortepianu pozostają przy nas w kolejnym utworze - "Urodziny Stanleya", który - rozpoczęty z olbrzymią powagą, wybucha w kolejnych sekundach ogromem radości i szczęścia przy pięknych, pełnych jazzowego ducha dźwiękach saksofonu. Prawdziwy balsam dla uszu! Jak mówi stare przysłowie, "nic co piękne nie trwa wiecznie". Również więc piękny, trzypłytowy album w utworami wybranymi Janusza Hajduna musi dobiec końca... Czyni to ostatnim utworem zielonej płytki, "Sen Nocy Letniej", napisanym do niezrealizowanego spektaklu teatralnego. Utwór ten, pełen przetworzonych, mało naturalnych dźwięków, zdaje się odbiegać od pozostałych nagrań na płycie, potwierdza to jednak jedynie olbrzymią wszechstronność Janusza Hajduna - doskonałego kompozytora i pianisty, jak najbardziej słusznie zaliczanego do grona Wielkich Artystów Trójmiasta. W 2011 roku wytwórnia Allegro Records wydała płytę z utworami Janusza Hajduna: "Przyjaciele grają Hajduna, koncert w Radiu Gdańsk", której również jestem szczęśliwą posiadaczką... Ale o tym już w kolejnym wpisie! ;)


Marta Ratajczak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz