środa, 27 maja 2015

Możdżer & Friends: Jazz at Berlin Philharmonic III (ACT, 2015)



Dziś, kiedy z niecierpliwością odliczam ostatnie siedem dni pozostałych do rozpoczęcia piątej edycji Festiwalu Enter w Poznaniu, nie znajduję bardziej odpowiedniej dla tego celu oprawy muzycznej, jak jeden z najnowszych albumów monachijskiej wytwórni ACT: Leszek Możdżer & Friends: "Jazz at Berlin Philharmonic III". Warto od razu zaznaczyć, jakie nazwiska skrywa określenie "Friends": Otóż, obok fortepianu Możdżera, na tym niezwykle wyjątkowym wydawnictwie słyszymy również Larsa Danielssona (kontrabas, wiolonczela), Zohara Fresco (instrumenty perkusyjne) oraz Atom String Quartet, w składzie: Dawid Lubowicz i Mateusz Smoczyński - skrzypce, Michał Zaborski - altówka oraz Krzysztof Lenczowski - wiolonczela.


1. Etude No 2 (W. Lutosławski)

2. Praying (L. Danielsson)

3. Follow My Backlights (L. Możdżer)

4. Love Pastas (L. Możdżer)

5. Na 7 (D. Lubowicz)

6. Africa (L. Danielsson)

7. Gsharim (Z. Fresco)

8. Eden (L. Danielsson)

9. Hunchback Porn Angel (L. Możdżer)

10. Winter Song (K. Lenczowski)


Mimo, iż album rozpoczyna dość agresywna w fortepianowym przekazie kompozycja Witolda Lutosławskiego, sugerująca mocnymi akordami pewnego rodzaju gwałtowność; okazuje się, że nic bardziej mylnego - Możdżer, wraz z Przyjaciółmi, podczas ponad godzinnej uczty dźwiękowej zamierzają porwać odbiorcę w łagodną krainę wyszukanych smaków, wśród pastelowych barw krajobrazu. Niemniej, za sprawą Lutosławskiego pianista w pełni naładowany energią otwiera przed nami niespodziewanie szeroki wachlarz najróżniejszych emocji zapisanych w nutach, jakie za sprawą czarno - białych klawiszy posyła w świat, by go odmieniły. Znając już album prawie na pamięć, przyznać tu muszę, iż - każdorazowo - z niecierpliwością oczekuję na kompozycję drugą, autorstwa wspaniałego kontrabasisty - Larsa Danielssona. Jak dla mnie, to właśnie niespotykanie ciepła, łagodna, otulona cudownie miękkim basowym pledem "Praying" otwiera tak naprawdę "płytę właściwą", stanowiącą konceptualny zapis kolejnych utworów, jakie płyną prosto ku sercu za sprawą dźwięków spod palców prawdziwych Artystów. Choć niewątpliwym atutem - tak tego utworu, jak i całej reszty stanowiącej ten album - jest cudna, pełna wyczucia gra "Możdżerowego fortepianu" o charakterystycznej, wysmakowanej barwie - nie sposób przejść obojętnie obok wyjątkowo czarującego piękna kontrabasowych dźwięków spod znaku Larsa Danielssona... Aksamitna magia... ! Fortepianowe trio niespełna sześciominutową kompozycją pianisty "Follow My Backlights" wprowadza iście magiczny klimat, ustanawiając scenę centrum metafizycznych przemian, rozchodzących się po odpowiednio wrażliwych odbiorcach mantrycznym niemal przekazem ukrytych tajemnic, zapisanych w dźwiękach atramentem sympatycznym. Utwór ten można jednak potraktować jako przedsionek zaledwie do prawdziwej bramy raju, jaka otwiera się kwartetem smyczkowym w następującej po nim kompozycji Możdżera - najdłuższym na omawianym albumie dziele zatytułowanym "Love Pastas". Subtelność, czułość i delikatne, pełne uroku piękno muzyki tria fortepianowego zostaje nagle przyozdobione cudownym naszyjnikiem dźwięków kwartetu smyczkowego, czyniących z kompozycji najprawdziwszy i najpiękniejszy spektakl. Niezwykłe piękno, czystość i krystaliczność, pozwalająca na skojarzenia z doskonałością świata skandynawskich dźwięków...

Atom String Quartet nie ustaje w otaczaniu instrumentalistów woalką magii, snując bajeczne opowieści w kolejnym utworze, autorstwa skrzypka - Dawida Lubowicza. Na mnie osobiście, jednak - jak zwykle - najbardziej działa czarujący, cudownie niski i miękki kontrabas w ręku Larsa Danielssona, autora szóstej kompozycji na płycie - przepięknej, tęsknej "Africa", skąpanej w niepokojąco wręcz ściskającym serce, niewysłowionym pięknie najgłębiej skrywanych emocji. Inną wspaniałą kompozycją kontrabasisty (nota bene - jedną z najwspanialszych na albumie, tuż obok Możdżerowego "Love Pastas") jest "Eden". Pomiędzy nimi natomiast ukryty jest zadziwiająco wspaniały popis perkusjonalisty, malującego swoim wspaniałym występem wszystkie możliwe barwy wszechświata, jakie rozpisał w fantastycznej kompozycji zatytułowanej "Gsharim". Tak album niebezpiecznie zbliża się do finałowej kompozycji, zaskakując jeszcze po drodze piękną, a jednocześnie lekką i bardzo łatwo wpadającą w ucho kompozycją "Hunchback Porn Angel" Leszka Możdżera. Płytę zamyka utwór napisany przez wiolonczelistę Atom String Quartet - Krzysztofa Lenczowskiego - "Winter Song": cudowna pożegnalna mieszanka wszystkiego, co w wydawnictwie tym najwspanialsze... !

Wspaniały album, o niesłychanym bogactwie dźwięków, rozbudzający wyobraźnię tak, że - w celu zaspokojenia zrodzonego nagle nieskończonego apetytu na piękno - zaczyna poszukiwać również bodźców innego rodzaju - jak choćby obrazów, które by mogły nacieszyć oko, pomagając w podróży po nieokiełzanych krainach wyobraźni...

Rzecz, którą z pewnością warto mieć w swojej prywatnej kolekcji. Polecam.

Marta Ratajczak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz