niedziela, 12 lipca 2015

Paweł Kaczmarczyk Audiofeeling Trio: Something Personal (Hevhetia, 2015)





"Something Personal" to czwarty już w dorobku artysty album autorski, zawierający siedem kompozycji pianisty oraz fantastyczną aranżację utworu "Teardrop" brytyjskiej formacji Massive Attack. Paweł Kaczmarczyk to niewątpliwie jeden z najlepszych polskich pianistów jazzowych, łączący w jednej postaci niezwykłą siłę młodzieńczego entuzjazmu i energii twórczej z niesamowicie dojrzałym, wysublimowanym piórem kompozytorskim. Cudownie wyszlifowany, dopieszczony pod każdym względem album "Something Personal" nagrał on wraz ze swoją formacją - Audiofeeling Trio, którą - prócz pianisty - tworzy kontrabasista: Maciej Adamczak oraz perkusista: Dawid Fortuna.



Utwory:

1. "Teardrop" (Massive Attack)

2. "Something Personal"

3. "Birthday Song"

4. "Crazy Love"

5. "Sunrise"

6. "Mr. Blacksmith"

7. "Garana"




Płytę otwiera kompozycja "Teardrop", zadziwiając krystalicznie czystymi, pełnymi wyrazu dźwiękami fortepianu, podobnymi najdelikatniej opadającym kroplom najgłębszych emocji, drążącym w sercu odbiorcy swój własny kawałek świata, w którym pozostać pragną na zawsze. Wspaniałe impresje malowane czarno - białymi klawiszami fortepianu udoskonalane są niesamowitym ciepłem, pełnym siły, bijącym od statecznego kontrabasu w rękach Macieja. Niepowtarzalny klimat i niecodzienne, niezwykle delikatne, ulotne bańki napełnione pięknem wędrują swobodnie i beztrosko w powietrzu nasyconym doskonałością kompozycji wypływającej spod palców lidera, niepostrzeżenie przeradzając się w tytułowy utwór. Mimo, iż w stosunku do poprzedniego utworu, tu - tempo z pewnością nabiera rozmachu, wciąż jeszcze do czynienia mamy z niezwykle dojrzałym, pełnym niespotykanej wrażliwości spojrzeniem na wszystko to, co można ukryć pomiędzy nutami. Pośród rozhulanego kontrabasu i wpadającej w pewien rodzaj muzycznego transu perkusji, radosne, silne i zrównoważone dźwięki fortepianu, nie wiadomo jak i dlaczego, niezmiennie kojarzą się z nieuchwytną lekkością motylich skrzydeł, rozkładanych szeroko dla tych, którzy przysiądą na chwilę, zasłuchani, by dostrzec całe ukryte w nich ulotne piękno. Wspaniały utwór, pełen cudownych smaczków, jakie z pewnością zaspokoją (a nawet... przerosną) oczekiwania najbardziej nawet wymagających odbiorców. "Birthday Song" to z kolei doskonały dowód na ogromną siłę, jaką muzycy czerpią z wspólnego "muzykowania" - każdy z instrumentalistów wnosi tutaj tak wiele "samego siebie", że absolutnie nie wyobrażam sobie, by kompozycja ta zabrzmiała równie fantastycznie, gdyby zamienić choć jednego z członków tria na kogokolwiek innego. To kompozycja, w której tracimy całkiem rozeznanie, kto i gdzie w danej chwili porusza serce, czarując dźwiękami - zostaje jedynie uczucie absolutnej pewności, iż w żadnym wypadku nie chcielibyśmy, aby Panowie przerwali granie, choćby na chwilę... Piękny fortepian, wspaniała linia basu i zachwycającą perkusja - oto właśnie "Birthday Song", dedykowana przez Kaczmarczyka Januszowi Muniakowi.

[youtube https://www.youtube.com/watch?v=m8DIiudNAc4&w=425&h=350]

Pełnia uwodzicielskiego oblicza kontrabasu Macieja Adamiaka objawia się w rozbudowanym, wielowątkowym utworze "Crazy Love", stanowiącym kolorową, pełną najróżniejszych emocji, dynamiczną opowieść przeplataną chwilami cudownej zadumy. Fantastyczne solo kontrabasu okraszane jest - niczym delikatną mżawką podczas upalnego dnia - cudowną mgiełką fortepianowego piękna, które przedziera się następnie przez delikatną zasłonkę, by ukłonić się odbiorcy, ukazując szeroką paletę rozległych barw, jakie odsłania nagle przy akompaniamencie perkusyjnych szelestów budujących klimat. Sekcja rytmiczna w doskonały sposób prezentuje swoje ogromne wdzięki także w utworze "Sunrise", w którym pianista na powrót przywołuje nostalgię, smutek oraz tęsknotę, wyciszając odbiorcę po burzliwych, kolorowych "utworach akcji". Mimo tak delikatnych emocji, przekazywanych za pomocą dźwięków, każde poruszenie biało - czarnych klawiszy emanuje ogromną siłą i zdecydowaniem, ukazując geniusz - i jednocześnie wrażliwość kompozytora. W utworze "Sunrise", jak i w następującym po nim, przedostatnim już na albumie, "Mr. Blacksmith" pojawia się również dyskretna, doskonale wkomponowana elektronika, urozmaicająca brzmienie instrumentu lidera składu. "Mr. Blacksmith" to prawdziwa eksplozja nagromadzonej energii, czarujące, tryskające pełnią życia zagrywki perkusisty oraz niesamowita opowieść fortepianowych klawiszy, rodzących za sprawą dotknięcia palcem geniusza dźwięki, które ulecieć mają wysoko, w górę, powyżej marzeń; dotknąć wszystkiego, czego tylko zapragną... bez ograniczeń. Album zamyka przepiękny, kameralny utwór "Garana", w którym znów mamy do czynienia z najcudniejszymi, najdelikatniejszymi emocjami z najwyższej półki. Wspaniałe wyciszenie, rozmarzenie, a nawet - wprowadzenie w pewnego rodzaju zadumę i stan zbliżony marzeniom sennym na jawie - to wszystko osiągamy za sprawą cudownie dojrzałego, emanującego pewnością siebie, niezaprzeczalnym wdziękiem i czarem fortepianu pod palcami niezwykłego kompozytora, potrafiącego w kipiące emocjami, jazzowe nuty niepostrzeżenie wpleść elementy klasycznego piękna i dojrzałości, nadając całości wyrafinowanego smaku. Wspaniały album, jaki z pewnością zapisze się tłustą czcionką w historię polskiego jazzu - tego, z najwyższej półki.

Poza autorskim projektem Audiofeeling Trio, Paweł Kaczmarczyk od 2013 roku zasila również skład norwesko - polskiej grupy Loud Jazz Band, pojawiając się już na dwóch (spośród - jak dotąd - dziesięciu opublikowanych przez formację albumów).

Marta Ratajczak


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz