sobota, 15 października 2016

The Brag Pack: Tinted (BCD Records, 2016)





The Brag Pack to zespół międzynarodowych instrumentalistów - entuzjastów, pełnych nieskrępowanych dążeń do nowych odkryć, o nieograniczonych pomysłach i wyobraźni. Grupa istnieje od pięciu zaledwie lat, podczas których gościła już na najważniejszych wydarzeniach i festiwalach, zyskując ogromną sympatię i zainteresowanie; każdy natomiast z członków na swoim koncie posiada wiele nagród i wyróżnień zdobytych na międzynarodowych festiwalach jazzowych. Muzyka, jaką propagują pełni pasji instrumentaliści to jednak nie typowy, tradycyjny jazz - tu usłyszymy prawdziwą mieszankę najróżniejszych wpływów oraz prądów - pośród nich znajdziemy zarówno elementy fusion, wspaniałe, rozbudowane improwizacje, a także groove czy nowoczesny swing.

Po debiutanckim albumie "Just Bragging", w 2016 roku zespół wypuścił kolejne swoje fonograficzne "dziecko", tym razem wzbogacony o wspaniały, "świeży" instrument, jakim jest wokal Kingi Pruś - wokalistki wypuszczonej spod skrzydeł Krystyny Stańko.

Muzycy, których słyszymy na albumie "Tinted", to: Daniel Mester (Węgry) - saksofon, klarnet, Sri Hanuraga (Indonezja) - fortepian, instrumenty klawiszowe, Paul Rutschka (Niemcy) - gitara basowa, Andris Buikis (Łotwa) - perkusja oraz Kinga Pruś (Polska) – wokal.


Album otwiera energiczny, melodyjny "Dude" (Andris Buikis) sprawiający wrażenie siły napędowej wprowadzającej muzykę na scenę - powoli, dostojnie, w jak najlepszej oprawie. Czyste, majestatyczne wręcz dźwięki fortepianu nieznacznie przyspieszającego z każdym kolejnym taktem dają wspaniałą przeciwwagę dla pędzącego, emocjonalnego wokalu Kingi, wybiegającego wraz z dźwiękami perkusji na wielkie spotkanie: spotkanie pięciorga muzyków pełnych pasji, stojących w pełnej gotowości, by wspólnie zbudować coś najpiękniejszego. Kolejna kompozycja na albumie to "A Day as Nun" (Sri Hanuraga) snująca się pięknie, dumnie i lekko rozległym dźwiękowym pejzażem pełnym maleńkich subtelności piękna, wspaniałych niedopowiedzeń oraz... relaksacyjną, bujną zielenią z wolna budzącą się do życia po zimowym śnie. Świetny, prawdziwie senny utwór kończy się niesamowitym przebudzeniem sekcji rytmicznej, zaskakująco żywo reagującej na delikatne wokalizy. Przebudzenie to traktować możemy jako znakomity wstęp do nadciągającego "Reunion" (Daniel Mester), z przepięknym saksofonem oraz roztańczoną kolorowo sekcją rytmiczną. Tu odnajdziemy wspaniałe nawiązania do estetyki fusion, dynamiczną, wielobarwną perkusję, a także znakomite brzmienie instrumentów klawiszowych wzbijających się lekko jak najwyżej w chmury. Całości dopełnia znowu natchniony wokal, stając się jednym z instrumentów wzbudzających życiodajną parę w rozpędzonej już do granic lokomotywie wielobarwnej muzyki. Po tej wysokoenergetycznej dawce dźwięków stajemy twarzą w twarz z kompozycją Theloniousa Monka w aranżacji Sri Hanuragi - "Think of One" (świetny saksofon! znakomity, ciepły, rozedrgany bas wywołujący wspaniałe dreszcze!), po czym wstępujemy na bardziej rozimprowizowane obszary dwiema następującymi kompozycjami: "Remote Resort" (Paul Rutschka)  i "Moodswing" (Daniel Mester). W obu podziwiać możemy wspaniałe partie saksofonu, przy czym pierwsza z nich płynie spokojnym, dostojnym, nostalgicznym prądem fortepianowych klawiszy kołysanych lekko ciemnym, cudownie ciepłym basem Paula Rutschki; druga natomiast: hipnotyzująca, zaczepna, w ciemniejszych nieco odcieniach większy nacisk kładzie na perkusyjne szaleństwo duszy uwikłanej w dźwiękowy labirynt o setkach przeróżnych dróg, przy czym niektóre z nich okazać się mogą ślepą uliczką, z której za każdym razem powracamy jednak z gracją do punktu wyjścia. Następne dwie kompozycje na płycie to piękne ballady jazzowe: ciepła i delikatna "Mild Seizures" (Paul Rutschka) dojrzewająca wraz z rozkwitającym i pnącym się w górę wokalem Kingi pośród całej łąki wielobarwnych dźwięków generowanych przez zespół oraz "Ditty" (Andris Buikis) - niezwykle urokliwa, pastelowa, lekka, nieśmiało wynurzająca się piękną sylwetką: perełka pośród otaczających ją barw i zapachów. Najmniejszy (i jednocześnie o największej mocy!) oraz najdelikatniejszy okruch piękna, zaserwowany na zakończenie albumu.

Album zamyka fantazyjny, chilloutowy "Ditty Outro" (Andris Buikis) - i ... co tu więcej powiedzieć można o albumie "Tinted"? Weszli do studia, pomieszali barwy, śmiało maczając pędzle w największych nawet kontrastach, chwycili instrumenty, którymi najpiękniej potrafią malować w muzycznym świecie i .... zabarwili, zamalowali wszystko - tak, że chce się słuchać, tańczyć i chłonąć je wszystkie!

Marta Ratajczak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz