niedziela, 28 marca 2021

Cecilie Strange: "Blikan" (April Records, 16.04.2021)


Duńska wytwórnia April Records, od niedawna zorientowana na muzykę jazzową, nie przestaje zadziwiać, zachwycać i oczarowywać. Dopiero, co zachwycaliśmy się cudownym albumem Jakoba Dinesena "Blessings", a tu, na horyzoncie, April Records szykuje kolejną mocną sprawę, jaką jest album skandynawskiej saksofonistki, Cecilie Strange, zatytułowany "Blikan". Premiera albumu zapowiada jest na 16 kwietnia 2021.



"Blikan" to naturalna kontynuacja albumu zatytułowanego "Blue", jaki artystka opublikowała w minionym roku, 2020. Materiał na obie płyty zarejestrowany został podczas tej samej kopenhaskiej sesji nagraniowej, jaka odbyła się w czerwcu 2019 roku. Pierwsza z płyt została uznana za przez prestiżowy magazyn Downbeat za marzycielską, sugestywną i nastrojową. Dziś jednak zajmiemy się kontynuacją ten niezwykłej historii, czyli pełnym cudownej melancholii albumem "Blikan". 

Pochodząca z muzycznej rodziny Cecile Strange, na saksofonie gra od 12 roku życia. Do nagrania swojego trzeciego już w dorobku artystycznym albumu muzycznego postanowiła zaprosić muzyków, co do których miała pewność, że w pełni zrealizują jej artystyczną wizję. Zarówno "Blikan", jak i wcześniejsza płyta, "Blue", nagrane zostały w składzie:

Cecilie Strange - saksofon tenorowy, Peter Rosendal - fortepian, Jacob Høyer - perkusja, Thommy Andersson - kontrabas. Jak to ujęto piękne w notce prasowej, "W nagraniach odnajdziemy bliskie sercu artystki związki z Danią i krajami nordyckimi. Melancholia Dalekiej Północy zderza się z pełnymi nadziei przebłyskami, będącymi echem obecności saksofonistki i kompozytorki na nowojorskiej scenie jazzowej." Nagrań tych mamy 7:

1. "Eudaimonia"/ 2. "The Clearing"/ 3. "The Dance # 9"/ 4. "When Sunny Smiles"/ 5. "Wild Flower"/ 6. "Jag vet en dejlig rosa"/ 7. "Arise".


Zespół rozpoczyna ten cudowny album mocnym wejściem - w pierwszym utworze, za sprawą którego muzycy składają hołd Arystotelesowskiej koncepcji najwyższego dobra ludzkiego, wyrażonego dialogiem instrumentów. Cecilie Strange daje się poznać jako wielce kreatywna i sprawna saksofonistka, kreująca przepiękne ornamenty na tle tworzonego przez Rosendala tematu, uderzającego niekiedy w elegijny ton. Saksofon kompozytorki ukazuje najróżniejsze stany emocji, kąpiąc się w mocy świetlnych i barwnych kryształków szczęścia, emanując prawdziwym blaskiem i oświetlając rzeczywistość wokół której dryfuje. W kolejnym utworze, uwagę zwraca z kolei perkusista, który swą perfekcyjną grą na talerzach niezwykle obrazowo przywodzi klimat zamachu terrorystycznego na norweskiej wyspie Utoya, jaki miał miejsce w 2011 roku. To utwór, w którym w zasadzie wszyscy muzycy wznoszą się ponad ziemskie możliwości, przywołując do życia duchy wspomnianych ofiar i oddając im głos za sprawą własnych instrumentów. Doprawdy, trudno o piękniejszą, bardziej obrazową opowieść, tak silnie dopowiedzianą za sprawą jedynie (... a może: aż?) dźwięków...
Cudowny, jakże niezbędny po tak silnych emocjach, relaks niesie utwór nr 3 - pełen spokoju, melancholii, subtelności i kunsztu. W połowie utworu za sprawą przepięknego kontrabasu zmienia się linia melodyczna, a nasycone emocjami niebo wyraźnie nabiera słonecznych promieni i blasku. Perkusja cichym szelestem przepędza ciemne chmury, wprawiając wszystkie instrumenty w piękny, acz pełen dostojności taniec życia. W ten sposób następuje przejście do jasnej, łagodnej kompozycji, jaką Cecilie napisała dla swojej siostry: "When Sunny Smiles". Kompozycji, w której mamy okazję podziwiać Thommy'ego ze smyczkiem kontrabasowym w dłoni. Ujmującej, pięknej, pełnej wzniosłych uczuć, uplecionej z najcudowniejszych barw, jakie można odnaleźć na najbardziej rozkwieconej łące marzeń.
Kwiaty, łąka, poczucie beztroski i wszechogarniającej wolności zostają z nami i mają się całkiem dobrze w kolejnym utworze, - przestrzennym, lekkim, pełnym ulotności i subtelności, a jednocześnie najbardziej rozimprowizowanym "Wild Flower", po którym następuje fuzja muzyki improwizowanej z XV - wieczną muzyką ludową: Artystka sięga po ważną dla niej szwedzką piosenkę, "Jag vet en dejlig rosa" (ang. "I know a lovely rose"). W przepięknej, jazzowej aranżacji, utwór ten nabiera nieziemsko pięknych kształtów, powabu i czaru, wiedziony fantastycznym saksofonem liderki, pośród dźwięków tworzonych przez kontrabas i perkusję. Płyta CD wyposażona jest tak także w dodatkowy utwór, "Arise", zamykający całość w pięknym, jazzowym stylu: magią klimatycznej perkusji, ogromną mocą i pełnią dźwięku cudownego kontrabasu, niespotykanym pięknem i skalą wypowiedzi ciepłego saksofonu tenorowego i delikatnym posmakiem subtelności fortepianu.
To niewątpliwie piękna, wybitnie cudowna płyta, pełna arcyciekawych, ważnych i wielce fascynujących treści, zostawiająca w sercu niepokój, poczucie pewnej misji, otwierająca nas jeszcze bardziej nie tylko na piękno, ale i problemy świata. Rzecz, która nie pozwala na bezmyślne trwanie w świecie, w którym tak dużo już osiągnięto, ale... tak wiele jeszcze do zmiany pozostaje. To właśnie, w moim przekonaniu, przekazuje kontrabas, kreując końcową frazą znak zapytania i ... pozostawiając trzykropek, po którym zespół milknie, a w gestii odbiorcy jest to, co się dalej wydarzy w jego własnym świecie.

Polecam, najgoręcej. A także zachęcam do poczytania o płycie na portalu LongPlay /link/

Marta Ratajczak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz