sobota, 6 marca 2021

Robert Keßler Trio: "Bloodline" (GLM Music, 19.03.2021)


Powroty bywają łatwe i trudne, bardziej i mniej potrzebne, a także takie, które zauważyć można łatwiej bądź trudniej. Na dziś z powrotów, o których wspomnieć nie sposób, które nie mają szansy by ujść czyjejś uwadze - porozmawiamy o wielkim powrocie niemieckiego gitarzysty, Roberta Keßlera, który wraz ze swym trio zaprezentuje nam swój autorski album "Bloodline". Premiera albumu, jaki ukaże się nakładem GLM Music, zapowiadana jest na 19 marca 2021 roku.


Berliński gitarzysta, Robert Keßler, jako absolwent Hanns Eisler Music Academy i Berlińskiego Instytutu Jazzowego, zadebiutował stricte jazzowym albumem autorskim "Jasmin" w roku 2008. W kolejnych latach Keßler, zawodowo - zajmując się nauką gry na Uniwersytecie SRH w Berlinie, realizował się muzycznie w ramach tria Klezmeyers czy  współpracując z artystami takimi jak Jocelyn B.Smith, New York Voices, Udo Lindenberg, Felix Jaehn czy Herbert Grönemeyer. Gitarzysta współpracuje również z berlińskimi teatrami, tworząc muzykę na potrzeby spektakli. Do własnych kompozycji i myśli o wydaniu kolejnego autorskiego albumu Keßler powrócił dopiero po dekadzie od swojego fonograficznego debiutu, prezentując nam wydany nakładem GLM Music "Bloodline".


W skład trio, jakie słyszymy na rzeczonym albumie, wchodzą, prócz samego Roberta Keßlera (gitara) jego wieloletni przyjaciele i współpracownicy: Andreas Henze (bas) oraz Tobias Backhaus (perkusja). Album zawiera aturoskie kompozycje Keßlera oraz jego interesującą aranżację klasycznego utworu "Along Came Betty" (Benny Golson): 

1. "Jesaja 41,10"/ 2. "Theo"/ 3. "Mann Mann"/ 4. "White Lake" 5. "Along Came Betty"/ 6. "Bloodline"/ 7. "Mach Die Aeuglein Auf".

Słuchając "Bloodline" od wielu już dni, zasłuchując się zarówno w linie melodyczne, sposób podejścia do gry i estetyki brzmienia, ani trochę nie dziwi, iż wśród swoich muzycznych idoli Keßler wymienia takie nazwiska jak John Coltrane, Barney Kessel, Jim Hall, Pat Metheny czy Stinga. Album w zabawny, nieraz zawadiacki sposób, puszcza bowiem oczko do każdego z wymienionych muzyków. Wszystko to jednak oplecione jest silnym "pierwiastkiem Keßlerowskim", utrzymującym kompozycje na właściwej orbicie krążącej wokół motywu przewodniego, jakim jest swoiste drzewo genealogiczne artysty, w którym kolejne dźwięki zdają się rodzić z silnie ukorzenionych w gitarzyście więzów krwi.

Mimo, iż "Bloodline" stanowi rodzaj subtelnej refleksji nad czasem poświęconym przez muzyka własnej rodzinie, album daleki jest od melancholii czy klaustrofobicznych klatek więzów i uczuć. W wielkim poszanowaniu do jazzowej tradycji, Keßler wraz ze swym trio otwiera barwny wachlarz zarówno technicznych, jak i nowatorskich, innowacyjnych rozwiązań w stylu Metheny'ego. Odbiorca z pewnością nie może narzekać na brak pięknych, kształtnych, zmysłowych wręcz melodii osadzonych w niezwykle barwnych dźwiękowych realiach. Nie braknie jednak także, z całą pewnością, pokazów siły warsztatu każdego z muzyków tria. Kiedy trzeba - instrumentaliści splatają silnie ramiona, wspólnie tworząc i pieszcząc każdy maleńki kawałek powoływanej do życia muzyki. Innym razem, w rozkołysanej i rozbujanej zabawie siłą i elastycznością dźwięku, porywają go - każdy z osobna, tworząc z nim własną solową figurę taneczną, zwracając ze zdwojoną energią i kolorystycznym szałem.  

Oprócz nawiązań do tradycji jazzu, kompozycje nie stronią także od lekkiego, uwodzicielskiego swingu, dobrego, mocnego bluesa czy silniejszych rytmów. Z całą pewnością - jest to płyta, która na długo zapadnie w pamięć i oczaruje każdego, nie pozwalając na choćby maleńką chwilę nudy. Album, w którym zadbano także o fantastyczną oprawę wizualną, Artysta zadedykował pamięci Manfreda Dierkesa i Reinera Robbena.

Opis płyty znajdą Państwo również na portalu LongPlay /link/.

Marta Ratajczak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz