czwartek, 16 czerwca 2022

Ethno Port Poznań: 10-12.06.2022. Relacja z Festiwalu


Ethno Port Poznań jest zjawiskiem, na które - rokrocznie - czekamy przez 12 miesięcy, by przez kolejnych 12 - w nastroju wielkiego oczekiwania i ekscytacji - wspominać z rozkoszą tych kilka dni, które zmieniają miasto, jednoczą ludzi i ukazują idealistyczną wizję świata, którą, jak okazuje się co roku - tak łatwo można urzeczywistnić. Choć oczywistym jest, że z wygaszeniem świateł na scenie po ostatnim koncercie - jakiś smutek, tęsknota, zawsze do serca gdzieś tam, ukradkiem choćby zajrzy, - to jednak coś, co z ogromnie pozytywną siłą zostaje w nas, na zawsze, pozwalając, z każdym rokiem, jeszcze bardziej... wsłuchać się w świat!


15-sta edycja Ethno Port Poznań stanęła przed niemałym wyzwaniem - otóż, w świecie pogrążonym w chaosie i niepewności, w którym niewinne ofiary wojny i nieuzasadnionej agresji nie mogą być pewne nawet najbliższej minuty, prócz - realnej pomocy, jakiej należy udzielać naszym sąsiadom zza wschodniej granicy, musimy zadbać również o to, by wyznawane przez nas wspólne wartości - przetrwały, opierając się twardo wrogiej propagandzie. Zadbać, by - nie tylko z pomocą ruszyć tam, gdzie jej teraz tak szalenie mocno potrzeba, lecz także od podstaw zacząć tworzyć zalążek lepszego świata, w którym nikomu do głowy nie przyjdzie nigdy to, czego obecnie doświadczamy pod hasłem putynizacji.



Ethno Port Poznań od zawsze opierał się na wartościach, przeciwko którym toczy się wojna za naszą wschodnią granicą, wspierając i propagując wolność, otwartość, ciekawość oraz poszanowanie innych kultur. W trakcie 3 dni tegorocznej edycji Festiwalu, poza interesującymi wydarzeniami dodatkowymi,  na 2 scenach (Sala Wielka CK Zamek oraz Dziedziniec Zamkowy) zagrało w sumie 11 zespołów z najróżniejszych zakątków świata: Trad.Attack! (Estonia), Michal Noga Band (Słowacja), Fanfara Station (Włochy), Rashida Sayed (Egipt), Anouar Brahem Quartet (Tunezja), Atine (Palestyna/Iran/Francja) oraz polskie składy: Warszawsko-Lubelska Orkiestra Dęta, Dziczka czy Karolina Cicha i Spółka. Wśród ukraińskich zespołów mieliśmy z okazji szansę zasłuchać się w muzyce zespołu Drewo i Hudaki Village Band.

Tegoroczny Festiwal rozpoczęła konferencja prasowa, podczas której mieliśmy okazję zapoznać się na żywo z tym, co do zaproponowania podczas sobotniego koncertu miała Rashida Sayed. Muszę przyznać, iż występ ten zrobił na mnie niemałe wrażenie - otwartością, bliskością, traktowaniem przez muzyków muzyki jako języka uniwersalnego, którym postanowili przemówić nie tylko do nas, ale i całego wszechświata, stawiając cudny pomost między materią a duchem. Szczerze powiedziawszy, choć występ był krótki (lecz - jakże treściwy!), dla mnie stanowił prawdziwie przełomowy moment, w którym to - w środku miasta, w gwarze ulic, pośród tłumów - pękły we mnie ostatnie tamy codzienności i otworzyła się droga do włączenia się w niesamowitość i magię społeczności, tworzącej ten festiwal. Wszystko - stało się jednym...


Pierwszy dzień Festiwalu w zasadzie balansował muzycznie w rejonach europejskich, ukazując, jednakże, przeróżne odcienie, smaki oraz barwy tak bogatego kulturowo kontynentu. Otwarcie odbyło się z wielkim hukiem - i, trzeba przyznać, był to dla mnie jeden z najjaśniejszych momentów tegorocznej edycji! Na deskach Sali Wielkiej CK Zamek pojawił się estoński zespół, Trad.Attack!, który - bez odrobiny przesady: zaczarował publikę, od pierwszych chwil na scenie! W skład zespołu wchodzą: Sandra Vabarna (wokal, estońskie dudy torupill, flety, piszczałki, tamburyn), Jalmal Vabarna (12-sto strunowa gitara, efekty, elektronika) oraz Tonu Tubli (perkusja). Zespół, w rockowych rytmach napędzając lokomotywę emocji, zrobił niemały zamęt, nakłaniając do tańca rozgorączkowaną publiczność, przez którą niemal namacalnie można było dostrzec, jak przepływają dźwiękowe fale, każdego dotykając, pieszcząc i wciągając niepohamowaną siłą w samo centrum zdarzeń,



Muzyka, jaką przedstawiła estońska grupa, czerpie inspiracje z rozmaitych estońskich kołysanek czy dziecięcych rymowanek, ukazanych w humorystycznej nieco, a na pewno, momentami - hard rockowej formie. Znajdziemy tu również liczne adaptacje rodzimych przypowieści czy legend, w których cudownie barwny estoński folklor przechodzi z majestatem w nieopisanie ekscytującą feerię mocnego, współczesnego brzmienia, silnie wspartego elektroniką. Ogromne wrażenie (tak, to były te momenty, kiedy na ciele pojawiły się prawdziwe ciarki!) zrobił na mnie sposób, w jaki zespół potrafił wpleść w swój repertuar stare nagrania dawnych starych kobiet, które potrafiły niemal nieprzerwanie przez kilka dni śpiewać, zwołujący tym samym ludność okolicznych wsi. Głosy te, pojawiając się w fantastyczny sposób, silnie oddziaływały na wyobraźnię, oplatane dźwiękami generowanymi przez artystów występujących na scenie.
Rewelacyjny koncert, wyśmienity początek Festiwalu!

Przejście z Sali Wielkiej na Dziedziniec Zamkowy pozwoliło, w chłodzie wieczornego nieba, ochłonąć nieco po tym gorącym koncercie, wyciszyć się i ... przygotować na to, co z kolei do zaproponowania miała słowacka grupa Michala Nogi


Skrzypek, kompozytor, pedagog, etnolog pochodzący z Koszyc, będący nieocenionym propagatorem słowackiego folkloru, w ramach własnej grupy - Michal Noga Band (Jakub Liska - drugie skrzypce, Jan Tej - altówka, Tomek Copik - kontrabas, Marek Neumahr - cymbały) zaprezentował wspaniały występ, pełen wielobarwnego folkloru (nawiązania do muzyki węgierskiej, romskiej, polskiej czy ukraińskiej), dając fantastyczny popis nie tylko umiejętności technicznej, ale i specyficznego humoru, który od razu przypadł do gustu zgromadzonej licznie publiczności. Już na wstępie, przed rozpoczęciem koncertu, przyznając się do problemów z językiem angielskim, skrzypek zapytał publiczność, czy może rozmawiać z nami w swoim ojczystym języku... Na Ethno Port, wiadomo, odpowiedź mogła być tylko jedna! Tu - wszyscy, zawsze, wspólnym językiem myślą, mówią, czują! Nic więc dziwnego, że - nawet przy takim programie, publiczność bardzo szybko rzuciła się do tańca...! 
Tego dnia, koncertowy program zamykał występ międzynarodowej formacji - Fanfara Station, w skład którego wchodzą: Marzouk Mejri (wokal, perkusja - Tunezja), Charles Ferris (puzon, trąbka - USA) oraz włoski producent dźwięku - Ghiaccioli & Branzini. To, czym zachwycili publiczność (mnie, osobiście, nie udało się już dotrzeć) była muzyka Bliskiego Wschodu, Maghrebu i Bałkanów ze zdobyczami współczesnej muzyki tanecznej i elektronicznej.
Sobotnią część koncertową otworzył występ grupy wspomnianej już Rashidy Sayed (Egipt). Egipska społeczność Domów, określana mianem Niewidzialnych. Mniejszość etniczna pochodząca z okolic Delty Nilu, w pięknie ich wyjątkowej muzyki potrafią utkać skrzętnie fantastyczne historie, opowieści, emocje, które - z niebywałą fantazją i oddaniem przekazała nam Rashida Sayed wraz ze swoją grupą, uzbrojoną w następujące instrumenty: smyczkowy rebab, stroikowy aerofon arghul i instrumenty perkusyjne. Tuż po znakomitym występie, przenieśliśmy się na Dziedziniec Zamkowy wysłuchać ukraińskiej formacji Drewo, która zaprezentowała nam w finezyjny sposób pieśni śpiewane zarówno wielogłosem, jak i solowe, prezentując ocalony przez nich repertuar pochodzących jeszcze z przed chrześcijańskich czasów pieśni obrzędowych, kolęd zawierających magiczne zaklinania czy też wiosenne pieśni życzeniowe.
 

Koncert wypadł naprawdę wspaniale. Jednak największy gwóźdź programu tegorocznego Festiwalu miał dopiero nadejść - oto, w Sali Wielkiej CK Zamek, wystąpił kwartet Anouara Brahema! Nagrywający dla prestiżowej wytwórni ECM, jeden z najwybitniejszych tunezyjskich wirtuozów oud, kompozytor, aranżer i niesamowicie wrażliwy i czujny artysta, pojawił się w wypchanej publicznością po brzegi sali wraz z niemieckim saksofonistą i klarnecistą, Klausem Gesingiem, szwedzkim basistą, Björnem Meyerem i wyśmienitym libańskim pekusjonalistą Khaledem Yassine, najbardziej znanym dzięki współpracy z Alem Di Meolą.


Był to, zdecydowanie, koncert z gatunku tych, które potrafią wywrócić wszystko do góry nogami, uwolnić człowieka od wszelkich balastów świata materialnego, sprawić, by wsłuchał się sam w siebie i wyłuskał to, co głęboko skrywane, a jednocześnie stanowi epicentrum jego własnego człowieczeństwa! Niezwykle kameralny, intymny wręcz koncert, gdzie każde struny tknięcie, każdy niemal oddech miał niebywałą wagę, zaczarowywał świat, wessał nad w sam środek uniwersum, pozwalając w pełni rozkoszować się każdym uzdrawiającym - tak ciało, jak i duszę - dźwiękiem. Muzyka pozwalała na prawdziwie transowe przeżycia, transcedentalne obcowanie z jej nieopisanym pięknem i magią, otwierając na nią każdą kolejną komórkę swojego ciała i ... duszy.

Koncertem zamykającym ten wspaniały, drugi dzień Festiwalu, był występ Warszawsko - Lubelskiej Orkiestry Dętej,  częstującej publikę przeróżnymi formami tanecznymi, takimi jak: oberki, poleczki, wiejskie walce, tanga i fokstroty, co okazało się genialną propozycją, by znów poderwać do tańca!

Trzeci, ostatni dzień Festiwalu, podobnie jak pozostałe, obfitował w niesamowitą ilość i różnorodność gatunków i form muzycznych pochodzących z nieprzebranego oceanu gatunku world music. Niestety, tego dnia nie udało mi się dotrzeć na Festiwal, przybliżmy więc może, według programu, czym uraczona została ethnoportowa publiczność:

Otóż, dzień trzeci rozpoczęła polska grupa, Dziczka, założona przez Ukrainkę, Tetianę Sopiłkę. W repertuarze zespołu znajdują się przede wszystkim wielogłosowe pieśni, które charakteryzują się swobodnymi przejściami od głosu do głosu, wzajemnym wsłuchiwaniem się w siebie oraz poszukiwaniem przestrzeni do wypełnienia swoją muzyką, dotykającą sfery emocjonalnego sacrum. Tuż po występie Dziczki, pojawił się ukraiński zespół Hudaki Village Band - dziewięcioosobowy kolektyw, który zaprezentował interesujące intrumentarium: ütőgardon, przypominjaący połączenie polskich basów i diabelskich skrzypiec, czy podobny do klarnetuaerofon, czyli taragot - instrument o bardzo przyjemnym, ciepłym brzmieniu. Pełne radości i światła formy, jakie prezentuje obecny od niemal dwudziestu lat na scenie zespół, w sposób oczywisty nawiązują do krajobrazu Maramureszu, skąd wywodzi się ukrainska formacja.
Innego rodzaju muzyczną formą była następująca po tym występie "Karaimska mapa muzyczna" Karoliny Cichej i Spółki. Polska artystka pionierskim projektem postanowiła przybliżyć krajobraz dźwiękowy najmniej licznej, karaimskiej mniejszości w Polsce. W zespole charakteryzującej się wspaniały wokalem Karoliny Cichej wystąpiła także Patrycja Betley (perkusja), Karolina Matuszkiewicz (kemancze) i Mateusz Szemraj (cymbały, lutnia arabska, sazu i mandolina).

Na zakończenie Festiwalu, każdego roku Organizatorzy wybierają najbardziej klimatyczny zespół, aby pożegnał publiczność na senny, rozmarzonym Zamkowym Dziedzińcu. W tym roku, honory czynił palestyńsko/ irańsko/ francuski kwartet Atine ("ponowne zjednoczenie"), którego twórczość, głęboko zakorzeniona w poezji i muzyce czasów Kadżarów, stanowi szczerą i pełną nieziemskiego piękna opowieść o tym, co dziś znaczy bycie perską kobietą.

Malowniczo, pięknie, cudownie Organizatorzy rozlali cały ocean barw i emocji nad ethnoportową publicznością. We wszechobecnej radości, poczuciu jedności i szacunku dla inności i kultury drugiego człowieka, myśli nasze, na szczęście (i - dzięki głębokiemu uświadamianiu i akcentowaniu niełatwych, a istotnych spraw przez cały czas trwania Festiwalu) nie pozostały ani na chwilę beztroskimi. Ani na moment nie zapomnieliśmy o koszmarze i tragedii toczącej się obok wojny, ucząc się jeszcze większej wrażliwości, otwartości oraz sposobów czynnego wspierania działań, mających na celu realną pomoc ludności Ukrainy. W trakcie trwania Festiwalu, można również było (do czego pięknie zachęcali Organizatorzy) wesprzeć dziecięcy szpital w Charkowie.




W wielkiej wdzięczności za kolejne piękne wydarzenie i mnóstwo fantastycznych emocji, pozostaję w nadziei, że w przyszłym roku spotkamy się znów, w o wiele innej, jaśniejszej rzeczywistości.

Ethno Port 2022 odbył się pod patronatem portalu LongPlay.

Marta Ratajczak


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz