wtorek, 18 lutego 2014

String Connection - Blue Note Poznań, 17.02.2014





Wczorajszy, poniedziałkowy nota bene wieczór, w magiczny sposób wypełnił poznański klub Blue Note po same brzegi miłośnikami przepięknej jazzowej nuty. Sprawcą zebrania tak ogromnego tłumu w jednym miejscu w ponury, zimny poniedziałkowy wieczór, był występujący tego dnia na scenie klubu zespół String Connection. Zespół, w którego skład wchodzą same wielkie nazwiska polskiej sceny jazzowej, takie jak: Krzesimir Dębski (skrzypce), Andrzej Olejniczak (saksofon), Janusz Skowron (instrumenty klawiszowe) oraz sekcja: Krzysztof Ścierański (gitara basowa) i Krzysztof Przybyłowicz (perkusja).

Czterech z pięciu Panów obchodziło niedawno - lub obchodzić będzie w najbliższych miesiącach - swoje sześćdziesiąte urodziny. Wyjątek stanowił najmłodszy członek zespołu - niezrównany "Klawiszowiec" - Janusz Skowron. Dzień 17 lutego to jednak dzień urodzin Andrzeja Olejniczaka i - można powiedzieć - okazja ta stała się jakby tematem przewodnim wczorajszej imprezy.
Koncert składał się z dwóch setów. Pierwszy z nich rozpoczął się piękną, rozimprowizowaną, buchającą emocjami kompozycją Andrzeja Olejniczaka - "Correspondent Andy", podczas której Muzycy zgodnie wyznaczyli nurt rzeki, w którą po chwili porwali tak licznie zebraną publiczność. Saksofonista, do czego już zresztą zdążył przyzwyczaić oczarowaną nim publiczność, z ogromnym wdziękiem i klasą zaprezentował swoje olbrzymie umiejętności i zaangażowanie w wypływającą z jego instrumentu muzykę, czarując wręcz podczas swojej wspaniałej, długiej solówki... Ciekawą postacią dla mnie okazał się nie widziany przeze mnie nigdy dotąd na żywo wybitny kompozytor i skrzypek - Krzesimir Dębski, potrafiący wydobyć ze swoich nowoczesnych skrzypiec dźwięki tak wspaniałe, że można było zamknąć oczy i wyobrazić sobie, że trzyma on w rękach tradycyjny, piękny instrument (nie należę, jak widać, do grona wielbicieli "nowoczesnych instrumentów", które w moim - laickim postrzeganiu - sprawiają wrażenie "wypatroszonych").  Zanim, po długich, gromkich brawach, Panowie przeszli do gorącego, buchającego wręcz namiętnością utworu "Obsession" niezwykłego basisty - Krzysztofa Ścierańskiego, zgromadzona publiczność powstała i zgodnym chórem zaśpiewała Panu Andrzejowi "Sto Lat", co od razu podchwycili Muzycy na scenie, przygrywając wspaniale rozśpiewanej publiczności.
Pierwszy set koncertu obfitował w wiele pięknych, długich, rozimprowizowanych utworów, odkrywając przed zebranymi miłośnikami jazzu wiele pięknych barw płynących z poszczególnych instrumentów. Obok przepięknego saksofonu Olejniczaka, moją uwagę w największym stopniu przykuła jednak gra Janusza Skowrona na instrumentach klawiszowych. Janusz Skowron zdawał się tworzyć nierozerwalny wręcz duet ze swoim Rolandem, częstując publiczność to wspaniałym, metalicznym pobrzękiwaniem podobnym najpiękniejszemu kwileniu dzwoneczków, to znów dźwiękami tak głęboko zatapianymi w niewidzialną przestrzeń łączącą go z publiczością, przypominających nieco brzmienie cudnego wibrafonu w rękach prawdziwego mistrza. To właśnie kompozycja Janusza Skowrona, delikatna, piękna, subtelna ballada "Cicho sza", wywołała we mnie największe uczucie wzruszenia podczas całego wczorajszego występu. Po niezwykle długiej, pięknej pierwszej części, Muzycy udali się na krótki odpoczynek, po którym tak na publiczność, jak i na samych Muzyków, czekały jeszcze liczne niespodzianki.

W drugim secie Muzycy, obok wielu pięknych wrażeń dźwiękowych, uraczyli publiczność również mnóstwem wszelakich żartów, tworząc speklakl na kształt pewnego rodzaju kabaretu. Choć było to zabawne, miłe, porywające, ja jednak - tak podczas koncertu, jak i w tym miejscu, wolę skupić się na aspektach czysto muzycznych. Z takich należy wspomnieć o pojawieniu się na scenie, zamiast gitary basowej Krzysztofa Ścierańskiego, kontrabasu, za którym stanął założyciel zespołu String Connection - nasz poznański kontrabasista - Zbyszek Wrombel, stanowiący niesamowity duet z perkusistą składu - Krzysiem Przybyłowiczem. Pojawienie się akustycznego, potężnego instrumentu, zmieniło nastrój na czas kilku utworów drugiej częsci koncertu, dając poczucie większej bliskości i jakby spowalniając czy wręcz zatrzymując w miejscu cudne chwile spod znaku przepięknych nut tak hojnie rozdawanych ze sceny przez zespół. Po ostatnim utworze zagranym ze Zbyszkiem na miejscu Krzysztofa Ścierańskiego, na scenę weszła niespodziewanie Hanna Banaszak z młodym pianistą - Jackiem Szmajem, aby wraz z zespołem zagrać i zaśpiewać solenizantowi piękny tekst ułożony przez Piosenkarkę specjalnie na tą okoliczność, do muzyki samego Andrzeja Olejniczaka, który następnie włączył się pięknie, dając solowy popis swoim saksofonem.

Rozbawiona publiczność wraz z Hanną Banaszak zaśpiewała następnie "Happy Birthday to you" oraz - po raz kolejny tego wieczoru - "Sto Lat". Tak owacjom jak i bisom nie było końca, a Muzycy zdawali się czerpać z tego wieczoru przyjemność przynajmniej równą tej odczuwanej przez publiczność. Niewątpliwie i niepodważalnie był to kolejny tegoroczny koncert jak najbardziej godny klubu, który na pewno na długie lata pozostanie w pamięci wszystkich tak licznie zgromadzonych uczestników (tu nie sposób nie przypomnieć o przecudnych tegorocznych koncertach takich jak zespołu Orange Trane z 11.01.2014 czy Rafał Sarnecki Quintet z 17.01.2014 - obu z wspaniałymi kontrabasistami: Piotrem Lemańczykiem i Wojciechem Pulcynem).

Koncert zespołu String Connection, poza niewątpliwymi walorami dźwiękowymi oraz zrodzonymi dzięki nim niesamowitymi emocjami, był dla mnie okazją do spotkania z podziwianym przeze mnie saksofonistą - Andrzejem Olejniczakiem, którego poprosiłam o złożenie autografu na wydanej pod koniec 2013 roku przez SIM Blue Note płycie Olejniczak/ Sendecki European Quartet - "Birthday Live # 2".

Marta Ratajczak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz