niedziela, 7 września 2014

Michał Wróblewski Trio: City Album (Ellite Records, 2014)







Po wydanym w roku 2013 roku wspaniałym orkiestrowym albumie zatytułowanym "Jazz i Orkiestra", w tym roku doskonały pianista - Michał Wróblewski postawił raczej na kameralny skład, wypuszczając na rynek znakomitą, kameralną płytę, nagraną w trio wraz z Michałem Jarosem (kontrabas) i Pawłem Dobrowolskim (perkusja). Album zatytułowany "City Album" swoją premierę świętował 25 sierpnia 2014 roku.

Spis utworów: "Warsaw Blues", "Take Nine", "City Lights Intro", "City Lights", "Chopin Street", "Children in the Park", "Subway", "Joyride".

Kompozytorem oraz autorem aranżacji wszystkich utworów jest Michał Wróblewski, za wyjątkiem kompozycji powstałej wokół utworu Fryderyka Chopina "Chopin Street", zagranej w aranżacji Wróblewskiego.

Starannie wydana, piękna, kameralna płyta pełna jest potęgujących spowity magią klimat odgłosów tętniącego życiem miasta, w sposób oczywisty nawiązujących do tytułu albumu. Wspaniałe, pełne melodyki kompozycje, pomimo wielu okazji do cudnie rozimprowizowanych podróży każdego z członków tria, płyną pięknie wyznaczonym przez pianistę nurtem, dając wrażenie wytworności zarezerwowanej zazwyczaj raczej dla muzyki klasycznej. Otwierający płytę "Warsaw Blues" w sposób niezwykle subtelny wprowadza słuchacza w owiany tajemnicą klimat albumu, gdzie - niczym w nastrojowej, małej kawiarence, wśród ciepłego gwaru gorącej perkusji i wspaniałych pejzaży ciemnego kontrabasu rozgrywa się na pierwszym planie zmysłowa, ciepła, ważna akcja, wypływająca biało - czarnymi klawiszami spod palców samego kompozytora. W tymże utworze  możemy w pełni docenić również wagę pięknego tła, kiedy to wodząc wzrokiem po zaciemnionych ścianach kawiarenki napotykamy na  malowane soczystymi barwami kontrabasowe solo Jarosa. "Take Nine" natomiast bez dwóch zdań zdobywa od razu serce słuchacza magicznie rozedrganym fortepianem lidera niosącym pokój i ukojenie na tle bijącej gorącym rytmem perkusji, stającej się naraz sercem utworu, wokół którego wszystko się rozgrywa. Ciężkie, napięte struny kontrabasu dodają kompozycji dostojności, powagi i ciepła. Nic, tylko zamknąć oczy i oddać się w pełni magii wypływającej z tych jakże żywych instrumentów... Po tej niesamowitej kompozycji następuje "City Lights", wraz z poprzedzającym ją trwającym około minuty intro. Im głębiej zanurzam się w kompozycje Wróblewskiego, tym większe jest moje niedowierzanie, w jaki sposób pianista potrafi tak doskonale przenieść powagę i dostojność muzyki klasycznej do rozimprowizowanego jazzu, niezauważalnie i niezwykle zręcznie poruszając się pomiędzy gatunkami z każdego czerpiąc to, co w nim najlepsze. W "City Lights" fortepian Wróblewskiego zdaje się wręcz flirtować z muzyką klasyczną pośród bujnego kwiecia szalejącej perkusji Dobrowolskiego, otulającej wręcz dostojny fortepian swoją energią, mocą i temperamentem. Coś niebywałego! Swoiste wyciszenie następuje za to w pięknym Chopinowskim "Chopin Street", podanym w cudnej aranżacji młodego pianisty. Chwilami nie sposób uwierzyć, iż te nieopisane ilości wspaniałych dźwięków rozgrywających się dookoła nas rodzą się z instrumentów trojga zaledwie, ale za to jakże doskonałych, muzyków! Tu znów możemy rozpłynąć się słuchając podgrzewanego gorącą perkusją przepięknego solo na kontrabasie, kryjącego w sobie pewnego rodzaju pokusę gorącej, hiszpańskiej krwi płynącej ciężkimi strunami tego jakże dostojnego instrumentu. Fala gorąca oblewa również temperamentną perkusję, sprowokowaną do wybuchu atmosferą gęstniejącą wokół potężnego kontrabasu... Wspaniały utwór i cudne wykonanie! Gotującą się w żyłach krew studzi i koi cudowna ballada "Children in the Park", swoją przepiękną formą nawiązującą do kołysanek - nie tylko dla dzieci. Pełna subtelności, czystości, krystalicznego piękna wycisza, koi, łagodzi wszystkie nierówności i przeszkody napotykane w życiu codziennym. Po niej zaś następuje najbardziej dynamiczny utwór tego albumu - "Subway", w którym muzycy robią wrażenie rozbieganych radośnie i swobodnie w swoich własnych światach, wspólnie jednak wciąż tworzących jeden żywy organizm. Album kończy najbardziej, jak dla mnie, wpadający w ucho temat "Joyride" - mój "numer jeden" tej płyty. Fantastyczna, baśniowa, ciepła opowieść bez początku i końca, płynąca rozgrzewającym ciepłem wewnątrz słuchacza, dotykając od środka jego wrażliwości i wplatając się mimowolnie w jego własne "ja".

"City Album" tria Michała Wróblewskiego to niewątpliwie ważna pozycja, która powinna znaleźć się w kolekcji każdego ceniącego subtelne piękno muzyki z najwyższej półki poszukiwacza muzycznych doskonałości.

Marta Ratajczak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz