piątek, 20 marca 2015

Pat Metheny: Passaggio Per Il Paradiso (Geffen, 1998)







Rzeczywistość gnająca na oślep w coraz większym pędzie. Wynaturzone barwy, wyskakujące z siebie w niestrudzonej walce o coraz większą, coraz bardziej nienaturalną jaskrawość, która pozwoli im być zauważonymi. Kakofonia rozpaczliwie błagających o uwagę dźwięków, przekrzykujących się głośno nawzajem, rywalizujących z sobą o oryginalność oznaczającą zwykle po prostu brak pomysłu, czy nawet talentu twórcy... Wszystko to, tak krzykliwe, tak obrzydliwie proste w odbiorze, nierzadko staje się łatwym kąskiem dla zabieganej masy, nie znajdującej czasu na to, by w pozornie łagodnej, pastelowej, "jednobarwnej" szkatułce samemu odkryć niewinność i nieskazitelne piękno maleńkiej perełki, która nie będzie wołała donośnym głosem: "Spójrz na mnie". Takie refleksje dopadły mnie, kiedy - oczarowana albumem Pata z muzyką do włoskiego filmu w reżyserii Antonio Baiocco - postanowiłam poszukać informacji na jego temat w internecie. Jakież było moje zdziwienie, kiedy jedynymi napotkanymi informacjami czy też mini - recenzjami były negatywne oceny tegoż albumu, krytykujące jego jednolitość i sugerujące, iż  jest on po prostu... nudny!

Otóż... nie zgadzam się z tym, ani trochę! Ale o tym za chwilę. Najpierw kilka faktów. Pata Metheny'ego znamy z różnych projektów, niekiedy dość odmiennych stylistycznie, niejednokrotnie jednak zachwycających swoistą pewnością siebie co do przekazu, jaki Artysta zamierza osadzić w bogatych zarówno dźwiękowo jak i duchowo kompozycjach. W roku 1998 nakładem wytwórni Geffen Records ukazał się niecodzienny album gitarzysty, zawierający trzynaście króciutkich ścieżek, jakie skomponował on dla potrzeb włoskiego filmu o tytule "Passaggio Per Il Paradiso", skąd, oczywiście, takiż właśnie tytuł albumu. Zadziwiająca jest ilość muzyków, jakich słyszymy podczas niespełna pięćdziesieciominutowej płyty: otóż na wszystkich instrumentach gra tutaj tylko i wyłącznie Pat Metheny, we własnej osobie.

Utwory: 1 - Theme From "Passaggio Per Il Paradiso", 2 - Marta's Theme, 3 - The Roads Of Marche, 4 - Marta's House Story, 5 - Wolf Story, 6 - Marta's Stag Story, 7 - Learning On The Road, 8 - Private Eye, 9 - Marta On The Bus, Marta In The Fields, 10 - Remembering Home, Meeting The Kids, 11 - Renato's Theme, 12 - Finale ("I't Always Worth The Trouble"), 13 - Don't Forget - (Renato's Theme).

-------------------------------------------------------------------------------

"Passaggio Per Il Paradiso" to niezwykle skromna, lecz jednocześnie dumna i tęskna esencja najdelikatniejszego, najsubtelniejszego piękna, do którego - prócz bezgranicznego zachwytu - odczuwamy pewnego rodzaju czułość oraz potrzebę otoczenia ochroną. Instrumentalnie Pat, jak zwykle, daje z siebie absolutnie wszystko, stając się jednym wielkim magikiem trzymającym w dłoniach maleńki kluczyk do bramy strzegącej tytułowego przejścia do raju. Obrazy płynnej wyobraźni nachodzą na siebie, tworząc zupełnie nowe, nieznane pejzaże i pobudzając krążenie w żyłach najbardziej zatwardziałych odbiorców, którzy tylko zdobędą się na wysiłek wyciągnięcia ręki po maleńki kluczyk. To piękno, obok którego nie sposób przejść obojętnie - o ile zechce się na moment przystanąć i dostrzec je, tak niepozornie ukryte w swojej subtelnej, pastelowej doskonałości - pośród wysypiska pełnego najróżniejszych, krzykliwych podróbek tego, co zwykliśmy dziełami nazywać. "Passaggio..." to delikatność najwyższej próby, której rękom rzeźbiarza dźwięków pozazdrościć mogą nawet przepiękne w swojej kruchości i przeźroczystości skrzydła motyli. To miękkość bardziej puszysta od najpiękniejszych obłoków na niebie, czułość silniejsza od dotyku kropelki najcieplejszej mżawki w błogosławieństwie pojawiającej się nagle na rozgrzanym upałem ciele, oraz zmysłowość - niespotykana, największa w swej mocy zmysłowość, jaką podarować może jedynie pochylona nad ukochanym, śpiącym mężczyzną, postać jego osobistego anioła, zostawiająca w popłochu jedno ze swych najdelikatniejszych piór, wymykając się nad rankiem z jego snu w popłochu wielkim. Czary budzące najgłębiej uśpioną wrażliwość, unoszące się całym swoim jestestwem na zawsze już przy tym, kto tylko odważy się wyciągnąć ku nim swoją dłoń. Tym dla mnie jest "Passaggio...". Jeżeli ktoś jest szczęśliwcem posiadającym ten album, jednakże odrzucił go z jakiegokolwiek powodu - zapewniam, że warto sięgnąć głębiej. Marzenia ... same się nie spełnią, bez naszej pomocy.


Marta Ratajczak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz