niedziela, 1 marca 2015

Chet Baker: Chet (Riverside, 1959)




Dzisiaj - uwaga (!) - głowy do góry, bowiem sięgać będziemy naprawdę bardzo wysoko! Otóż w sobotni, wolny wieczór, po raz kolejny każdą najmniejszą cząstką siebie słucham albumu doskonałego, jakim jest "Chet" Cheta Bakera. Album ten zarejestrowano w roku 1959 w następującym składzie: Chet Baker - trąbka, Pepper Adams - saksofon barytonowy, Herbie Mann - flet, Kenny Burrell - gitara, Bill Evans - fortepian, Paul Chambers - kontrabas oraz Connie Kay/ Philly Joe Jones - perkusja. Pięknie wydaną płytę, wyposażoną w obszerną książeczkę, zawierającą mnóstwo ciekawych informacji i ... wspaniale pachnącą (!), zdobi cudowna okładka, wyrwana ze snów i rozbudzająca marzenia.


Utwory: "Alone Together" (Dietz/ Schwarz), "How High The Moon" (Hamilton/ Lewis), "It Never Entered My Mind" (Rodgers/ Hart), "'Tis Autumn" (Henry Nemo), "If You Could See Me Now" (Dameron/ Sigman), "September Song" (Anderson/ Weill), "You'd Be So Nice To Come Home To" (Cole Porter), "Time On My Hands (You In My Arms)" (Adamson/ Gordon/ Youmans), "You And The Night And The Music" (Dietz/ Schwartz) + "Early Morning Mood" (Chet Baker).

Kto szuka piękna doskonałego, liryzmu sięgającego najwyższych szczytów oraz poezji otwierającej bramy wszelkich ogrodów snów - po prostu musi poznać to jakże wybitne i ponadczasowe dzieło Cheta. Zmysłowość, urokliwy, nieśmiały wręcz czar oraz niezwykła delikatność we wnikaniu w nasze najgłębsze pragnienia i największe wzruszenia; a także niezwykły talent trębacza rzucają na kolana miłośników piękna w absolutnie każdej postaci. Chociaż dźwiękową przestrzeń tworzy, prócz Cheta, tak wielu innych, doskonałych instrumentalistów, nie ma tu mowy o braku przestrzeni dla własnej wyobraźni odbiorcy oraz interpretacji tworzonej dla nas właśnie rzeczywistości. Niezwykłość brzmienia każdego z dziesięciu zawartych na płycie utworów zawdzięczamy mistrzowskiej wręcz umiejętności Bakera do mieszania odpowiednich składników w nad wyraz dokładnie odmierzanych ilościach. Muzyka sączy się powoli, delikatnie, wnikając i rozchodząc się w całym jestestwie słuchacza niczym cudownie leczniczy, zbawienny składnik podrywający nas na tych kilka tak wiele znaczących centymetrów ponad ziemię. 

W rękach Cheta Bakera, trąbka staje się niewątpliwie instrumentem zdolnym do opowiadania najpiękniejszych nawet baśni w tak pełen kolorów i smaków sposób, że nie sposób oprzeć się pojawiającym się nagle w głowie bajecznym wizjom, przybierającym z wolna coraz to bardziej realne kształty. Pełną liryzmu melodykę trąbki w większości utworów na tej pięknej płycie ociepla dodatkowo wspaniale ciemny saksofon barytonowy Adamsa oraz niezwykle głęboki w wyrazie kontrabas trzymany w rękach samego Paula Chambersa (obecny, na szczęście, w każdej z dziesięciu kompozycji). "Alone Together", "'Tis Autumn" oraz "You And The Night And The Music" stanowią natomiast doskonałą okazję do zasłuchania się w cudnych dźwiękach fletu Herbiego Manna. Najbardziej kameralne utwory albumu, zagrane w kwartecie: Chet Baker/ Kenny Burrel/ Paul Chambers/ Connie Kay, czyli "It Never Entered My Mind" oraz "September Song", dzięki delikatności gitarowych strun dodają całości jeszcze bardziej niezwykłej łagodności oraz pewnego rodzaju cudownej prostoty wyrazu. Są to jednocześnie jedyne wyjątki na płycie, kiedy na spoczynek udaje się fantastyczny pianista, tworzący doskonałe, wdzięczne tło pełne niezwykłych perełek i połyskujących w słońcu tajemniczych skarbów, jakich ten album zawiera naprawdę ogromne pokłady. Zdecydowana większość utworów zagrana jest z Conniem Kay'em przy perkusji, jednakże w trzech kompozycjach ("'Tis Autumn", "Time on My Hands (You in My Arms)" oraz "You And The Night And The Music") zastępuje go równie wyśmienity w tej roli Philly Joe Jones.

Album Bakera z 1959 roku, który odkryłam dla siebie w ostatnich dniach, uważam za iście doskonałego pod każdym względem "pięćdziesięciosześciolatka", w którym zakochać można się od pierwszej chwili, a miłość ta przetrwa wieki. Istnieją, jak widać, rzeczy, które nieubłagany czas raczy omijać, nie naznaczając ich swoim piętnem, z ogromnego szacunku dla niezwykłego ich piękna, wartości i niepodważalnej doskonałości. Wydany przez Riverside "Chet"... z całą pewnością do takich należy. Doskonałość i piękno, łagodność, czar, urok oraz niezwykłe bogactwo wirtuozerii wspaniałych muzyków objawia się tu w każdym calu, otwierając wiernemu i uważnemu słuchaczowi każdą kolejną pieczęć chroniącą bramy do świata ze snów. Cud, który chciałoby się chronić całym sobą.


Marta Ratajczak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz