poniedziałek, 2 marca 2015

The Dave Brubeck Quartet: Jazz Impressions of Japan (Columbia, 1964)




Album "Jazz Impressions of Japan" znalazł się w moich rękach z jednego prostego powodu: okładki zdobiącej płytę. Tak, oczywiście - kiedy spojrzałam, że pod okładką tą kryje się fortepian Dave'a Brubecka, entuzjazm mój i zapał, by jak najszybciej płytę zakupić wzrósł jeszcze bardziej... Niemniej, w tym miejscu chciałabym złożyć hołd muzykom, którym nieobca jest wrażliwość plastyczna i przykładają wagę do sposobu i jakości wydawania swoich płyt oraz ich wizualnej wartości. Myślę, iż nie jestem wyjątkiem pośród słuchaczy i tak naprawdę każdy z wrażliwych na piękno muzyki odbiorców, równie wrażliwy jest na piękno w każdej postaci, a okładka albumu oraz sposób i jakość podania przez artystę swojej wypieszczonej przecież muzyki odbiorcy, świadczy niejako o szacunku, jaki ów muzyk ma właśnie do swojego dzieła...

Tajemnicza okładka albumu aż prosi się, by wziąć ją w swe ręce i wydobyć z niej wskazówki pozwalające na swobodną, pełną emocji wędrówkę po dźwiękowym świecie kwartetu Dave'a Brubeck'a. Wspaniała replika winylowej płyty, wydanej przez wytwórnię Columbia w roku 1964, kryje w sobie osobiste i jakże barwne wspomnienia wielkiego pianisty z wiosennej podróży do Japonii, jaką odbył tego właśnie roku. Każdy z ośmiu wypełniających płytę utworów opatrzony jest krótką informacją na temat tego, w jaki sposób powstał i co zainspirowało Artystę do napisania danej kompozycji, stanowiąc pewnego rodzaju zamknięte w kuli przepiękne wspomnienie, które nie zgaśnie nigdy. Ot, taki przepiękny, malowniczy pamiętnik z pobytu w Japonii, która zauroczyła Brubeck'a tak, że po chwili to on, natchniony bogactwem piękna tego kraju, czarował nas, odbiorców, z pełną mocą.



Spis utworów:

1. "Tokyo Traffic"

2. "Rising Sun"

3. "Toki's Theme"

4. "Fujiyama"

5. "Zen Is When"

6. "The City Is Crying"

7. "Osaka Blues"

8. "Koto Song"


Poza utworem "Zen Is When" autorstwa duetu B. Freeman/ L. Pober, wszystkie kompozycje napisane zostały przez Dave'a Brubeck'a. Kwartet pianisty, jaki słyszymy przez kilkadziesiąt wspaniałych minut trwania albumu, to: Dave Brubeck - fortepian, Paul Desmond - saksofon altowy, Eugene Wright - kontrabas oraz Joe Morello - perkusja.

Kwartet gwałtownie rozpoczyna pełne entuzjazmu powitanie z odbiorcą energicznym, ciepłym i jednocześnie orzeźwiającym utworem "Tokyo Traffic". Po tym ożywczym, radosnym deszczu najpiękniejszych emocji Panowie szybko dość proponują nam zmianę klimatu, częstując pełną refleksji, lecz także dynamiki kompozycją w cudownych barwach wschodzącego słońca. Dodatkowego ciepła i niezwykłego uroku przepięknej linii melodycznej dodaje niesamowicie obrazowy fortepian lidera, o niezmiernie szerokiej palecie dźwiękowych barw. Dwuminutowa miniaturka "Toki's Theme" to natomiast ogromna wręcz dynamika, niesłychanie wielka moc saksofonu, rozhulana perkusja, ... to najprawdziwsza, pełna dzikości wolnego serca uczta życia, żywiołowość i nieopisana radość. Moc oraz swoista groza potęgi fortepianu, talerze perkusyjne tańczące na wietrze podgrzewanym ciepłem przyciemnionego basu, ... jak wszystko to udało zmieścić się w tak krótkim czasie...?  Szkoda jedynie, że utwór ten w nienaturalny sposób zostaje nagle wyciszony... . Kolejna kompozycja to wspaniałe refleksje autora na temat piękna i wielkości japońskiego stratowulkanu Fudżi. Początek to piękna, smutna i tęskna, lecz jednocześnie doniosła pieśń saksofonu przy dodającej jej dostojności perkusji o wyjątkowo "eleganckim" wydźwięku. A dalej... choć to niewiarygodne, przepiękny dźwiękowy wulkan wybucha gorącą lawą cudów, o jakich nam się nie śniło... To kompozycja pozostawiająca tak wielki ślad w sercu odbiorcy, że nie bez powodu umieszczono ją na winylowej płycie na końcu pierwszej strony - całkowicie zgadam się z tym, że po wysłuchaniu "Fujiyama" należy wyłączyć się na chwil kilka na wszystko inne i oddać w pełni przesłaniu, jakie sobą niesie.

Na szczęście, kolejna z kompozycji nie tylko nie wyrywa odbiorcy z refleksyjnego nastroju, lecz delikatnie roztacza przed nim swoje cudowne, pełne wdzięku barwy. "Zen Is When" to utwór najbardziej malowniczy i zaskakujący, pachnący odległymi krainami o egzotycznych barwach. Co rzuca się w uszy w pierwszej kolejności, to nieoceniona rola fantastycznej sekcji rytmicznej, budującej naprawdę niesamowity klimat. Olbrzymia moc sekcji nie ustaje w kolejnym utworze, gdzie rozpalona do granic możliwości perkusja, z pomocą ciepłego, silnego basu, maluje klimat i przestrzeń dla pozostałych instrumentalistów. Na kolana rzuca również niezwykle czyste piękno doskonałego fortepianu Brubeck'a, a także świetna, transowa niemal linia basu. Jest to najdłuższy, najbardziej rozbudowany utwór, pełen skarbów czekających na odkrycie, spoglądających nieśmiało w kierunku odbiorcy spod lekko uniesionego wieka starej, zakurzonej skrzyni. Przedostatni utwór na płycie to natomiast swoiste "przedstawienie się" i ukłony Muzyków - każdego z osobna prezentującego magię i siłę swoich umiejętności. Jednym słowem - moc, bezgraniczna! Album zamyka piękna kompozycja, łącząca w sobie ogromną subtelność i delikatność piękna dźwięków, w których ukryto wszelkie tajemnice uroków krajobrazów, jakie zapisały się na stałe w głowie i sercu doskonałego kompozytora. 


"Jazz Impressions of Japan", jakkolwiek by na ten cudownie pod każdym względem dopieszczony album nie patrzeć, stanowi dla mnie najpiękniejszy pamiętnik z podróży niezwykle wrażliwego twórcy, który potrafi zobaczyć więcej niż inni. Nie tylko zresztą zobaczyć, ale i ... przelać na papier, malunkami, jakie wychodzą jemu najpiękniej, czyli, po prostu: pejzaż dźwiękiem malowany.

Marta Ratajczak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz