sobota, 17 września 2016

Piotr Scholz: Suite The Road (RecArt, 2016)




Piotr Scholz, poznański, młody gitarzysta, kompozytor i dyrygent, w październiku 2016 roku wypuści na rynek muzyczny swój nowy album... No właśnie. Jak wszelkie możliwe źródła wskazują, album to ... debiutancki, w co ciężko uwierzyć słuchając pełnej niezwykłości suity podzielonej na pięć rozbudowanych części, które - gdy zechcą, potrafią złączyć się w jedną, wspaniałą opowieść, innym jednak razem rozsuną się, niczym dwoje partnerów w tańcu, by móc podziwiać piękno i czar każdego z osobna. Do albumu noszącego tytuł "Suite The Road" gitarzysta  zaprosił wspaniałą, rozbudowaną orkiestrę - Poznań Jazz Philharmonic Orchestra (PJPO), mierząc się z wyzwaniem naprawdę ogromnym. Jak okazuje się szybko, z wyzwania wyszedł nad wyraz zwycięsko, prezentując coś, z czym można śmiało wyruszać w podróż po tajemniczych, krętych ścieżkach wyobraźni, każdego dnia od nowa.


Warto zaznaczyć, że album niesie nie tylko piękno w postaci dźwięków, lecz - co niemalże równie istotne - wydany został z niezwykłą starannością, wzbogacony o ilustrowaną książeczkę pełną wszelkich istotnych informacji. 


Jako, że muzyk nie tylko przygotował wspaniałą orkiestrową oprawę dla swoich kompozycji, lecz także dla każdego z instrumentalistów pozostawił przestrzeń na pełną swobody wypowiedź, myślę, że należy wymienić choćby krótko skład rzeczonego PJPO:


Tomasz Orłowski (trąbka), Maciej Kociński (saksofon sopranowy), Kuba Marciniak (saksofon tenorowy, flet, klarnet), Jakub Skowroński (saksofon tenorowy i sopranowy, klarnet basowy), Piotr Banyś (puzon), Kacper Smoliński (harmonijka), Agata Rożankowska (wokal), Aleksandra Machaj (skrzypce), Martyna Kowzan (altówka), Anna Papierz (wiolonczela), Krzystof Dys (fortepian), Damian Kostka (kontrabas) i Adam Zagórski (perkusja). 


Jak ma się szybko okazać, swoistym kodem do dźwiękowej wędrówki jest nie tylko piękna ilustracja zdobiąca okładkę albumu, lecz także, niczym drogowskazy, Piotr porozstawiał na ścieżkach odpowiednie tytuły dla każdej z pięciu kolejnych kompozycji. Podróż rozpoczynamy tajemniczą, pełną dostojności i wyczuwalnego nastroju radosnego oczekiwania "beginning of a journey". Podczas, gdy fortepian z perkusją oddają poddenerwowanie, niecierpliwość i chęć szybkiego rzucenia się w świat pełen rozmaitych kolorów, instrumenty smyczkowe malują cudowny pejzaż, który po chwili wymusza w pobudzonym słuchaczu zwolnienie i zapatrzenie się, zasłuchanie, najgłębsze, na jakie tylko go stać. Rozległe krainy pełne niesamowitych tajemnic i poukrywanych komnat marzeń sączą się w tempie cudownie zwolnionym, przesuwając się w wyobraźni niczym nachodzące na siebie cienie własnych marzeń... "322" - to tytuł kolejnej kompozycji, będącej rozwinięciem utworu otwierającego. Zabawne, że moje ukochane miejsce, jakim jest pełen uroków Gdańsk, znajduje się również w tej samej odległości od Poznania... Tym samym, nie pozostaje mi nic innego, jak - pośród zaczepnych, zawadiacko uwodzących dźwięków utworu - ruszyć oczyma wyobraźni tak, gdzie tak wiele siebie pozostawiłam wraz z marzeniami o powrotach... Wyraźny rytm i zdecydowane klawisze fortepianu oraz solidny, cudownie "ciemny" kontrabas dają niesamowitą pewność co do słuszności obranego celu podróży. Tu, w doskonałej, solidnej oprawie, można zasłuchać się i rozmarzyć w dźwiękach generowanych przez instrumenty dęte, prezentujące dumnie swoje wspaniałe walory. Przewrotny tytuł nosi trzeci utwór, "layover", który wcale nie daje - jak można by zakładać sugerując się samym tytułem - "spowolnienia akcji". Bo, chociaż tempo utworu w odniesieniu do całości albumu wyraźnie zwalnia, odwrotnie proporcjonalnie rosną uniesienia, wymuszając na odbiorcy jeszcze większe zaangażowanie i uczestnictwo w muzycznej podróży. Cudowny, pełen magii wstęp otwiera najgłębsze zakamarki wyobraźni, wyłączając wszelkie inne zmysły - czy może raczej przyćmiewając wszystko inne czarem niesionym przez muzykę. Nagrodą jest ... oczarowanie, zawirowanie w tajemniczym świecie, pełnej intymności krainie czarodziejskich dźwięków, w których wszystko wydaje się jakby ze snu. Powrotem do feerii barw i karuzeli dźwięków jest kompozycja "ardor feelings", pozostawiająca jednak na szlaku mnóstwo niezliczonych pasteli, wszczepiających w codzienność wędrówki niezwykłą delikatność i ulotność. Gorącym wirem niespokojnych, pobudzających do życia dźwiękowych iskierek ruszamy ku kompozycji zamykającej album, jaką jest "goodbye". Tu, jednym z instrumentów świadczących silnie o charakterze oraz niezwykłym klimacie utworu staje się wokal Agaty Rożankowskiej, recytującej wspaniały tekst Antoniny Babczyszyn będący ostatecznym kluczem do rozwikłania tajemnic skrytych pomiędzy nutami. A może... wręcz przeciwnie? Może wraz z nimi, wzlatuje wysoko, stanowiąc pierwszą z bram do poznania prawd większych, do których wstępem jedynie stanie się "Suite The Road"...? Po kilkunastogodzinnym obcowaniu z albumem tym, na to właśnie liczę - na kontynuację, gdyż przyznać trzeba, iż jest to album, o jakim nie sposób zapomnieć i nie sposób przestać marzyć o tym, czym jeszcze zaskoczy i zauroczy Piotr Scholz, skoro aż tak wiele odkrył, pokazał i zaszczepił w sercach swą debiutancką płytą!



Album ukazał się pod patronatem portalu LongPlay.


Marta Ratajczak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz