poniedziałek, 26 września 2016

Adam Bałdych & Helge Lien Trio: Bridges, JazZamek, Poznań, 25.09.2016





Uwielbiam jesień! Zwłaszcza jej delikatne początki, kiedy subtelne promienie nieśmiałego złota zaczynają dotykać - niczym czarodziejską różdżką - z każdym dniem piękniejących liści na drzewie... Taką właśnie muzyczną jesień miało proponować Centrum Kultury Zamek w Poznaniu, najnowszym swoim cyklem: jazZamek. I już od razu, z pierwszym koncertem cyklu, przyniósł refleksję - nie zawsze szczyty własnych marzeń bywają tym, co najpiękniejsze... Są bowiem rzeczy, które wysoko - wyżej, niż sami potrafimy uwierzyć - wzlatują ponad najśmielsze nawet oczekiwania. Jak miało się szybko okazać: "złoto" spłynęło, hurtem, całym wodospadem, nieokiełznanym żywiołem, wprost zasypując zgromadzoną publiczność kaskadami piękna - co wcale nie oznacza, że zabraknąć mogło magii... Ale po kolei!

JazZamek (#1) wystartował 25.09.2016 koncertem, o którym marzył każdy, kto tylko poznał najnowszy (jak dotąd) album Adama Bałdycha & Helge Lien Trio. Album to świetny i ponadczasowy, a zgromadzony personel - niesamowicie fantastyczny! Mnóstwo przepięknych kompozycji, wzajemne przeplatanie się słowiańskiej duszy ze specyficznym norweskim klimatem... I oto, po roku od ukazania się albumu "Bridges", na Scenie Wielkiej Centrum Kultury Zamek pojawili się: Adam Bałdych (skrzypce, kompozycje), Helge Lien (fortepian), Frode Berg (kontrabas) oraz Per Oddvar Johansen (perkusja).

Zaczęło się, trzeba przyznać, naprawdę... cudownie! Panowie rozpoczęli koncert od tematu "Polesie" z charakterystycznymi, zaczepnymi zwrotami akcji wywołującymi wspaniałe napięcie, fantastyczny nastrój oczekiwania i ekscytację, kiedy zbliżają się zawadiacko do wyczekiwanej nuty... To, o co trudno na wielu koncertach, tu nastąpiło automatycznie - w jednej chwili zniknęła rzeczywistość, wszystko zamknęło się w nutach i dźwiękach płynących ze sceny, wszystko tak jakby zapadło się w jedno, ogłuszające bicie serca usiłującego czym prędzej wydostać się na zewnątrz. Niezwykle zgrabnie i niebywale szybko Panowie zburzyli wszelkie tamy i pozwolili emocjom ulecieć wysoko, zmieniając odbiorców w jedno wielkie wzruszenie... Album "Bridges" znam doskonale, można by sądzić więc, że niewiele zaskoczy mnie tego wieczoru - nic jednak bardziej mylnego! Poza niezwykłym czarem emanującym ze sceny, który fizycznie niemal dotykał widowni, poza energią niesamowitą, mocą największą i zaangażowaniem, zaskoczyć mogły wspaniałe rozwinięcia znanych utworów oraz... kilka zupełnie nowych kompozycji!

Choć przyznać muszę, iż zawsze (jak dotąd) wolałam studyjne wersje utworów od tych koncertowych, w tym wypadku - na tak wspaniały rozwój wydarzeń nie byłam gotowa! Przyznaję, oczywiście, że miałam świadomość wielkości oraz niezwykłych umiejętności tak polskiego skrzypka, jak i norweskiego tria. Nie miałam jednak pojęcia, że "uderzenie" może być AŻ TAK wielkie! Adam Bałdych.... szybował - to najbliższe słowo, jakie kojarzyć może się z jego niezwykle dynamiczną, ciepłą, intymną, a jednocześnie cudownie ulotną, lekką grą: wzbijał się w niebo, odważnie ruszając ku górze, rysując dźwiękiem przepiękne światy i otwierając jakby nowe słońca. Helge Lien - cudowny pianista; - do dziś nie mogę ochłonąć z wrażenia, że mogłam widzieć i słyszeć osobiście, na żywo, jego fenomenalne poczynania! Pianista, który potrafi być delikatny niczym ulotny dotyk motylego skrzydła, a tuż po chwili zmienić się w huragan niosący spustoszenie totalne, pozostawiający nieziemski oddech krystalicznego powietrza. Czarodziej, który zaledwie jednym spojrzeniem zaklina fortepian, by olśniewająco wygrywał najdelikatniejsze nuty własnej wyobraźni i wrażliwości... Do tego Frode Berg - kontrabasista bez kresu pływający w swoim własnym świecie, z którego najpiękniejsze dźwięki, najcieplejsze tony przenosił w rzeczywistym czasie wprost na scenę marzeń. Muzyk, któremu można było przyglądać się bez przerwy, by w zapamiętaniu, zapatrzeniu, "zaklęciu" przenieść się próbować do zaklętego świata najcieplejszych basów. Ciekawą postacią i niezwykłym magikiem okazał się perkusista - Per Oddvar Johansen. Muzyk wyczyniający niebywałe cuda, przy czym sprawiał wrażenie, jakby fizycznie prawie nie dotykał nawet zestawu perkusyjnego. Lekka postawa i minimum ruchów przy maksymalnym (naprawdę!) dźwiękowym efekcie, wręcz porażała i wywoływała niedowierzanie największe z możliwych, a także podziw i oczarowanie, niezwykłym, czarodziejskim lasem dźwięków, jaki cudnie tworzył, budując piękną przestrzeń, niezwykłą oprawę dla wspaniałej podróży wyśnionej drużyny.

To koncert, o którym naprawdę wiele można mówić, pisać... nic jednak nie jest w stanie oddać tych emocji, wzruszeń oraz zachwytów, jakie wywołali Muzycy! To wydarzenie, o którym nie zapomni się przez długie lata! Nic więc dziwnego, że licznie zgromadzona publiczność, rozkochana w tym, czym nas tamtego wieczoru hojnie częstowano, nie pozwoliła Panom szybko zejść ze sceny... Przed pierwszym bisem (a było ich.... kilka! Pośród owacji wielkich, na stojąco....!) na scenie pojawił się Robert Ratajczak, by wręczyć na ręce Adama Bałdycha Nagrodę Portalu LongPlay za Album Roku 2015.

Po koncercie długo jeszcze nie potrafiłam powrócić do rzeczywistości (prawdę powiedziawszy, wciąż jeszcze szybuję gdzieś tam, wysoko, w chmurach ...). 

Myślami, sercem i duchem wciąż jeszcze pozostając we "wczorajszym" świecie, gorąco zachęcam (kto tylko może!) do wysłuchania na żywo, lub choćby z albumu, muzycznych wspaniałości! Polecam, najgoręcej! Tymczasem, warto sprawdzić co jeszcze przed nami tej jesieni z jazZamkiem....!

Marta Ratajczak

P.S. Nadmienić warto, iż dwoje z wymienionych Muzyków "dotyka" w pewnym sensie mojego "zespołu marzeń", jakim jest ukochany mój Loud Jazz Band: Otóż, w latach 1999 - 2004 w składzie LJB przy fortepianie zasiadał wspaniały Helge Lien, którego słuchać możemy bez końca na dwóch albumach, jakie ukazały się w tamtym okresie: "Don't Stop the Train" (2004) oraz "The Way to Salina" (2005).  Basista natomiast, Frode Berg, pojawi się wraz z zespołem Mirosława "Carlosa" Kaczmarczyka na Krokus Jazz Festival w Jeleniej Górze, 22.10.2016.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz