czwartek, 12 lipca 2018

Winterreise... czyli Zimowa Podróż z Jaume Cabré, Wilhelmem Mülleremi ... Franzem Schubertem!




Katalońskim pisarzem,  Jaume Cabré, zainteresowałam się w roku 2013, kiedy sklepowe półki każdej niemalże księgarni zasypała powieść "Wyznaję". Zazwyczaj daleka jestem od zainteresowania nowościami zbyt agresywnie rzucającymi się w oczy, jednak "Wyznaję" zauroczyła mnie okładką do tego stopnia, że zakochałam się w niej od pierwszego wrażenia. Po prostu – lubię, gdy sztuka zostaje doręczona odbiorcy z największym możliwym szacunkiem, z wielką dbałością o każdy najmniejszy szczegół. Nawiasem mówiąc, w kwestii muzyki, to właśnie Loud Jazz Band stał się dla mnie niedoścignionym wyznacznikiem niesamowitej dbałości o jakość „opakowania” zawartości muzycznej – za to ich pokochałam, z tego powodu sięgnęłam po ich muzykę po raz pierwszy i za to cenić ich będę w nieskończoność.

Jaume Cabré urodził się w Barcelonie w 1947 roku. Od lat uznaje się go za najwybitniejszego pisarza katalońskiego. Jest autorem wielu powieści, zbiorów opowiadań, esejów literackich oraz scenariuszy filmowych i telewizyjnych. Należy do Instytutu Studiów Katalońskich, a jego utwory, wysoko oceniane przez czytelników i krytyków, były wielokrotnie nagradzane, filmowane i tłumaczone. Ukazały się w ponad 25 krajach. Tak jak bohater "Wyznaję" pisarz uczył się gry na skrzypcach i tak jak on porzucił je dla bardziej wyrafinowanego instrumentu – języka. Od lat uznawany jest za najwybitniejszego pisarza katalońskiego. Teraz, po wydaniu powieści Wyznaję, mówi się o nim jako o jednym z najważniejszych pisarzy europejskich. Zresztą już wcześniej – paradoksalnie – w Europie był on bardzo ceniony bardziej niż w tej części Hiszpanii, w której językiem literackim jest kastylijski. W Niemczech sprzedano ponad pół miliona egzemplarzy jego książek, we Włoszech, Francji czy Holandii – dziesiątki tysięcy. A teraz wszędzie, gdzie jego nowy utwór jest publikowany, zbiera znakomite recenzje i szybko wspina się na szczyty list księgarskich bestsellerów. Jego obsypane nagrodami książki zostały przetłumaczone na kilkanaście języków i wydane w setkach tysięcy egzemplarzy. /Źródło: tekst - marginesy.com.pl, zdjęcie - Pere Virgili, http://lameva.barcelona.cat/

Wracając jednak do twórczości Cabré  - po wielkim światowym i .. także polskim sukcesie jego najnowszej wówczas powieści – „Wyznaję” (2013) /"Jo confesco", 2011/, w kolejnych latach w Polsce zaczęły się ukazywać również wcześniejsze powieści pisarza: "Głosy Panamo" (2014) / "Les veus del Panamo", 2004/, "Jaśnie Pan" (2015) / "Senyoria", 1991/ , "Cień Eunucha" (2016) / "L'ombra de l'eunuc", 1996/ i "Agonia Dźwięków" (2017) /"Fra Junoy o l'agonia des sons", 1984/.


Rok 2018 przyniósł natomiast zbiór opowiadań zatytułowany „Podróż zimowa” /"Viatge d'hivern", 2014/.

Autor, nagrodzony tytułem Premi d’Honor de les Lletres Catalanes dla najlepszego pisarza katalońskiego (2010), Krzyżem Świętego Jerzego, najwyższym katalońskim odznaczeniem (2014) oraz Nagrodą Księgarzy Katalońskich za całokształt twórczości (2017), opowiadania wydane pod szyldem "Podróż zimowa" zaczął tworzyć już w roku 1982. Wszystkie części splotły się jednak po długich latach twórczej pracy nieoczekiwanie w całość dzięki otrzymanemu przez autora przekładowi poematu Wilhelma MülleraDie Winterreise”….

Powieści Katalończyka zawsze w dość znacznej części inspirowane są muzyką, która stanowi dość znaczący element każdej z jego powieści. Tym razem, pośród pojawiających się w powieści nawiązań czy wzmianek o zespołach pokroju Deep Purple czy King Crimson, całość - od pierwszych stron, po ostatnie zdanie, tchnięta jest duchem Schuberta. „Winterreise” („Podróż zimowa”) jest bowiem cyklem pieśni skomponowanych przez Franza Schuberta do wspomnianego poematu Müllera, a obojgu twórcom Cabré oddaje hołd swoim zbiorem opowiadań. Opowiadań, przez które nieustannie przemyka cień kompozytora, w mniejszym lub większym stopniu znacząc kolejne elementy, a także pomagając im odnaleźć ledwie uchwytny, lecz intrygujący wspólny mianownik. Gdyż, jak wspomina Jaume w Epilogu, "Wydaje mi się, że czytelnik opowiadań musi być bardziej aktywny, niż czytelnik powieści. Ograniczona rozpiętość, o której wspomniałem przed chwilą, zmusza pisarza do skrótów, do uznania za domyślne tego, co się wydarzyło wcześniej, do zarysowania jednym pociągnięciem pióra charakterystyki psychologicznej czy opisu fizycznego... Pisarz musi wysilić inteligencję, ale czytelnik też. Pisarz sugeruje nastrój, perypetie, pejzaż, klimat, a czytelnik uzupełnia te elementy w trakcie czytania. A ponieważ jest fizyczną niemożliwością umieszczenie wszystkiego w granicach opowiadania, wspomnienie lektury jak echo (podobnie jak bezpośrednie wspomnienie wysłuchanego utworu muzycznego) pozwala czytelnikowi uzupełnić moralny wymiar każdego opowiadania, jeśli faktycznie go posiada."



Książki Cabré czyta się jednym tchem… wielkie ukłony należą się, wobec powyższego, iberystce – Annie Sawickiej, przekładającej na język polski wszystkie dotychczasowe jego powieści. I tak zaledwie wczoraj przeczytałam „Podróż zimową”, dziś – nie potrafiąc wciąż pozbyć się jej ducha i obecności w każdej mojej myśli, we wszystkich zmysłach i w poszukiwaniach.

Co do ostatnich – z radością ogromną dziś umieściłam w odtwarzaczu „WinterreiseSchuberta, op. 89, D. 911 (DUX, 2015) w wykonaniu Karola Kozłowskiego (tenor) i Jolanty Pawlik (fortepian). Pięknie wydany album zawiera – co istotne – teksty poematów Müllera, zarówno w oryginalnym, niemieckim języku, jak i ich przekłady na język polski (tłumaczenie: Karol Kozłowski). Znajdziemy w nim również fantastyczny wstęp autorstwa Piotra Deptucha, cudownie zatytułowany: „Podróż zimowa – apoteoza wędrówki fatalistycznej”. 

Zarówno album, jak i powieść Jaume Cabré stanowią jedną, wielką esencję piękna, jednakże dopiero ich połączenie potrafi naprawdę przyprawić o ciarki na całym ciele! TO jest dopiero całość; pełnia piękna, spisana jedną ręką, choć na przełomie wieków! Dziś rano, ciągle jeszcze błądząca myślami po krainach z powieści Cabré, włączyłam Schuberta i … oszalałam, całkiem, jak gdyby przez moment przez moje własne ręce, uszy, oczy, ciało w jednej sekundzie przeszły – lub raczej – przebiegły, dzikim stadem, w popłochu, tajemnice świata! TO trzeba przeżyć, wspólnie – Cabré i Schuberta! Gwarantowana ostra jazda, adrenalina, najgłębsze czernie i oślepiająca biel śniegu. Szaleństwo wszelkich zmysłów, karuzela zdarzeń, siła – której nie sposób się oprzeć, chociaż w tym przepięknym locie, ani przez moment nie traci się świadomości, że oto wiedzie nas wprost ku zagładzie i unicestwieniu… Piękno, bezgraniczne!



Marta Ratajczak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz