poniedziałek, 19 listopada 2018

Adam Czerwiński Trio MAP: Kiedy Byłem (AC Records, 2018), LP




Adam Czerwiński, wieloletni perkusista wszelkich niemalże składów nieodżałowanego Jarka Śmietany, w ostatnim czasie założył audiofilską wytwórnię płyt winylowych oraz klub - AC Records Vinyl Club, którego członkowie mają gwarantowany dostęp do płyt wydawanych w limitowanych nakładach (500 egzemplarzy). 

Ostatniego dnia maja 2018 ukazała się druga z jego ofert wydawniczych, Adam Czerwiński Trio MAP: "Kiedy Byłem". Trio MAP, którego nazwa wzięła się od pierwszych liter imion muzyków, tworzą: Marcin Wądołowski (gitara, wokal), Adam Czerwiński (perkusja) oraz Piotr Lemańczyk (gitara basowa, kontrabas). Gościem specjalnym, który pojawia się w utworze "Byłaś serca biciem" (wokal, gitara) jest Grzegorz Skawiński.

Niekwestionowanym liderem składu jest perkusista, co nie oznacza, że płyta jest "płytą perkusyjną". Tak naprawdę, to właśnie moim zdaniem najbardziej charakterystyczna z cech Adama - potrafi zagrać wszystko, bezbłędnie, pięknie, z wielkim talentem i niesamowitym porywem, potrafi zaaranżować muzykę w niebywały sposób, jednak, trzeba mu przyznać - nigdy nie usiłuje "udowadniać, kto tu rządzi". Tym razem perkusista wziął na warsztat bliskie jego sercu, polskie przeboje takich wykonawców, jak Skaldowie, Andrzej Zaucha, Tadeusz Nalepa czy Czesław Niemen. Dla osób, jak ja, śledzących wiernie twórczość gitarzysty - Marcina Wądołowskiego, zadziwiającym może wydać się jego debiut w roli wokalisty, z którym poradził sobie znakomicie. Za to Piotr Lemańczyk, którego pełna dyskografia dostępna jest zarówno na mojej półce, jak i na Babskim Uchu - coraz częściej zdaje się zamieniać kontrabas na gitarę basową, co początkowo trochę budziło mój sprzeciw; dziś jednak, słuchając MAP - jestem tym faktem coraz bardziej usatysfakcjonowana. /mówi odwieczna miłośniczka kontrabasu, uważająca go za najpiękniejszy i najcudowniej brzmiący instrument na świecie!/


Spis utworów:

Strona A: "Kiedy byłem małym chłopcem", "Jej portret", "Oni zaraz przyjdą tu", "Cała jesteś w skowronkach", "Modlitwa"

Strona B: "Byłaś serca biciem", "Pod papugami", "Wspomnienie", "Z kopyta kulig rwie".

...........................................................................................................................

Miłośnik analogowego brzmienia oraz dźwiękowej perfekcji, Adam Czerwiński, w sposób wyjątkowy zadbał o jakość dźwięku - płytę poddano analogowemu masteringowi w Abbey Road Studios, natomiast samego tłoczenia, na 180 gramowym winylu, dokonano w DMS Ltd. UK.

W efekcie mamy wspaniale zrealizowany jazzrockowy album, na którym słyszymy naprawdę znakomitych instrumentalistów. Na albumie znajdziemy cztery utwory, w których - jak wspomniałam we wstępie - Marcin wystąpił w roli nie tylko gitarzysty, lecz także wokalisty. Świetny, zupełnie świeży i niezmanierowany głos Wądołowskiego został spreparowany w taki sposób, że nikomu nie przyjdzie do głowy myśl, jakoby gitarzysta starał się na siłę wcielić w rolę któregoś z wielkich głosów minionych lat. Marcin po prostu śpiewa... sobą, nadając utworom zupełnie inny wymiar. Zresztą, nie jest to pierwszy raz, kiedy mam możliwość obserwowania go w trudnej roli "pełniącego obowiązki" którejś z prawdziwych legend - i za każdym razem wychodził z tego obronną ręką właśnie przez to, że - czegokolwiek gitarzysta się podejmie - pozostaje w stu procentach sobą. 

Miałam okazję obserwować już wcześniej wspólne poczynania Marcina z Piotrem, które dawały zawsze niesamowity efekt (jak choćby opublikowana niedawno przez DUX "Preludes for Guitar and Double Bass"), jednakże pierwszy raz mam okazję słuchać takiego tria - bądź co bądź - trójmiejskich muzyków. I, muszę przyznać - brzmi to dokładnie tak, jak można by sobie wyobrazić! Trzech świetnych muzyków, wspaniałe aranżacje klasycznych wręcz polskich piosenek, do tego - wyczuwalny totalny "luz" i znakomita harmonia, jak gdyby Panowie doskonale bawili się - nagrywając, a przy tym - zachowany najwyższy poziom muzyczny i - co bardzo ważne - najwyższa jakość dźwięku. Są piękne melodie, są także improwizacje i piękne łamanie rytmu. Majestatyczny, ciemny bas Lemańczyka tu - spuszcza z tonu, nie przestając jednak czarować głębią, dostojnością i niezwykłym nasyceniem wszelkich odcieni "ciemności", a sam basista niejednokrotnie puszcza oczko do słuchacza, chwytając za gitarę basową. Zabawne, że w tych momentach wywołuje prawdziwe oczarowanie, jednak - kiedy z powrotem sięga po kontrabas - dosłownie zwala z nóg. Ale od tego - Piotr Lemańczyk zawsze był specjalistą. Dotyka kontrabasu - i już świat odmienia...

Gitara Marcina od zawsze miała dla mnie charakterystyczny posmak ciepła i barw przywołujących na myśl południowe klimaty. Nawet w partiach ocierających się o chłodne raczej frazy - wysnuwa jakąś taka nienaturalną wręcz delikatność i magię, ociekając specyficzną "namiętnością". To za jego sprawą jazz-rockowe utwory nabierają posmaku funky. Charakter zmienia się nieco z wejściem na scenę Grzegorza Skawińskiego w utworze "Byłaś serca biciem" - nota bene, jednego z najlepszych utworów na płycie, głównie ze względu na fascynujący bas Lemańczyka, jednakże nie bez znaczenia pozostaje również cudowne gitarowe solo czy też soczystość perkusji.

Nad rytmem i klimatem czuwa nieustannie Adam Czerwiński - perkusista i aranżer. Muzyk zarówno wspaniale wyznacza tempo, tworzy scenerię i klimat, jak i niezauważalnie niemal przejmuje chwilami główną linię utworu, który bez problemu moglibyśmy zanucić nawet, gdyby umilkła nagle i gitara i bas. Wspaniała technika i czysta perfekcja!

Piękne, jazzowe trio, złożone z instrumentalistów na światowym poziomie, wspaniałe aranżacje i niesamowita dbałość o jakość dźwięku!



Na Babskim Uchu (jak i na moim regale!) dostępna jest także pełna dyskografia Piotra Lemańczyka - śmiem twierdzić, że niewiele osób, poza mną, może poszczycić się tak pełną kolekcją, tym bardziej, że pozyskiwanie części z nich graniczyło nieraz z prawdziwym cudem! Największym sentymentem darzę płytę, na której akurat kontrabas Piotra występuje najrzadziej z wszystkich innych, jednak egzemplarz, który posiadam, odstąpił mi inny wspaniały kontrabasista - Janusz Mackiewicz - wiedząc, jak wiele dla mnie ta płyta znaczy. Za co - serdeczne dzięki! Do dziś mam jednak lekki żal do siebie samej, że nie potrafiłam odstąpić jej "Ptaszynowi" Wróblewskiemu, który - widząc go u mnie, sam go nieziemsko zapragnął. Jednakże, dzięki temu - kolekcja moja jest pełna!


Biorąc pod uwagę, że płyty AC Records wydawane są w tak niewielkim nakładzie, nietrudno sobie wyobrazić, jak wielką gratką i jednocześnie trudnym zadaniem będzie poszukiwanie ich po latach... Tym bardziej zachęcam do odwiedzenia strony wytwórni już dziś i ... dołączenia do grona klubowiczów.



Marta Ratajczak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz