sobota, 8 grudnia 2018

Weezdob Collective: Star Cadillac (WeezArt, 2018)




Za nami już przeżycia związane z listopadową Galą Ery Jazzu, podczas której świętowaliśmy premierę czterech wydawnictw fonograficznych. Jest czego słuchać, jest i o czym pisać. Dziś rozpoczniemy ten cykl wydanym przez fundację WeezArt (wspaniała nazwa!) albumem poznańskiej grupy Weezdob Collective, zatytułowanym "Star Cadillac".

Weezdob Collective, grupa szturmem zbierająca nagrody i wyróżnienia w licznych konkursach i wydarzeniach muzycznych (jak Jazz nad OdrąKrokus Jazz FestivalBielska Zadymka Jazzowa czy Blue Note Poznań Competition), to kwintet o niecodziennym składzie instrumentalnym. Tworzą go: Kacper Smoliński (harmonijka ustna), Kuba Marciniak (saksofon sopranowy i tenorowy), Piotr Scholz (gitara), Damian Kostka (kontrabas) oraz Adam Zagórski (perkusja).

"Star Cadillac" to pierwszy studyjny album zespołu, którego pierwszą - koncertową płytę - dołączono w roku 2015 do magazynu Jazz Forum.


Na album składa się 12 kompozycji autorskich członków grupy: "Lizard's Canteen", "Silence", "Star Cadillac", "Asteroids", "Veering of the Course", "Dawg's Love", "Hekate", "Galactic Collision", "Afterthoughts", "Internal Anger", "Transitions", "Back at the Lizard's Canteen".

Już same tytuły utworów sugerują konceptualną strukturę albumu, potwierdzenie znajdujemy - przed umieszczeniem jeszcze płyty w odtwarzaczu - po otwarciu książeczki i zagłębieniu się w ilustracje. Dodatkowo, na przedostatniej stronie książeczki umieszczono warte zacytowania słowo wstępne, które nie pozostawia wątpliwości co do charakteru oraz przesłania niniejszej pozycji:




"Muzyka Weezdob Collective wzbogacona o efekty elektroniczne i ilustracje zabiera w podróż po kosmosie własnej wyobraźni. "Star Cadillac" to opowieść o mężczyźnie, który z wiernym psem u boku przemierza Wszechświat kosmicznym cadillakiem. Razem stawiają czoła przeciwnościom losu, walczą z pokusami i mierzą się ze strachem. Czy uda im się odnaleźć miłość?"


Jak dla mnie, historia zostaje nazbyt jaskrawo i dobitnie nakreślona, pozostawiając niewiele przestrzeni dla własnych poszukiwań i interpretacji dla głodnego wrażeń i tajemnic odbiorcy. Taki wyraźny zarys przynajmniej w mojej głowie rodzi od razu sprzeciw i złość, że nie pozostawiono ukrytych ścieżek, szyfrów do złamania; że nie ukryto wielkich tajemnic pod gęstwiną bluszczu zbudowanego z tak bogatego instrumentarium...

Jednakże, po uruchomieniu płyty, następuje wspaniałe, miłe zaskoczenie - bo oto okazuje się, że mimo tak wyraźnego sygnału, co otrzymamy na krążku - muzycy mają dla nas coś jeszcze w zanadrzu; że nie wszystkie jednak karty zostały odkryte!

Ciekawa warstwa brzmieniowa wybiega daleko poza główny nurt jazzu, za sprawą nadającej posmaku tęsknych nut bluesowych harmonijki ustnej, a także wyszukanego sposobu wplecenia elektroniki, bardziej stanowiącego może zabieg intelektualny niż działania na zasadzie wzbogacenia dźwięków. Zwarte, lecz pełne uchylonych furtek dla dopowiedzeń odbiorcy kompozycje fantazyjnie splatają się w niezwykłe ścieżki, okrężnymi ruchami zabierając słuchacza w podróż po trajektorii tych kosmicznych dźwięków. Pośród świetnych melodii (wszystkie kompozycje są autorstwa muzyków tworzących Weezdob Collective), nietrudno dostrzec wzbijające się śmiało na prawdziwe wyżyny występy solistów, czy wspaniałe dwugłosy harmonijki ustnej "flirtującej" niekiedy z saksofonami czy nawet dźwiękami gitary.

Co do gitary - niełatwą otrzymuje rolę w tak barwnym składzie, jednakże w tym wypadku - nietrudno ją dostrzec, zasłuchać się i ulec wielkiemu zachwytowi. Uwagę przykuwa także świetna sekcja rytmiczna, dynamicznie prowadząca zespół po obranej ścieżce, jednocześnie kreśląca fantazyjne linie melodyczne. Perkusja wspaniale prezentuje cały klimatyczny zakres, od najdelikatniejszych szumów cieplutkich pasatów, po wielką trąbę powietrzną, z niszczycielską siłą zbierającą łapczywie wszystko, co tylko napotka na swej drodze. Kontrabas za to nie ustaje w pokornym, pięknym, solidnym budowaniu filarów, na których można się oprzeć z ogromnym poczuciem bezpieczeństwa i wiary. Silne pociągnięcia grubych strun kontrabasu niekiedy wywołują wręcz ciarki na ciele, z ogromną dobitnością dając świadectwo potęgi, jaka tkwi w muzyce.

Na tle solidnych, ciężkich dźwięków sekcji (bardzo) rytmicznej, głos świetnej harmonijki i pięknych saksofonów staje się jakby jasną stroną muzycznego przesłania, dając lekkość, fantazję i przebłyski światła. Elementem spajającym czerń z bielą, potęgę z delikatnością i niewinność z siłą jest tu gitara Scholza, stająca się nienachalnym przewodnikiem po niełatwych ścieżkach, na których - gdzie nie spojrzeć - warto wzrok zatrzymać, zagłębić się, zrozumieć i pojąć istotę.

Muzyka - bardzo przyjemna w odbiorze, pozwala lewitować na granicy światów, a świetne rozwiązania brzmieniowe zmuszają do uwagi, nie pozwalając na nieuważne słuchanie jako muzyki tła. Zgrabne przejścia pomiędzy utworami, jak i pomiędzy klimatem potwierdzają konceptualną formę albumu, który w niesionej historii, mimo zarysowanej wyraźnie fabuły, początku i końca, wbrew moim obawom - zostawia także skryte zakamarki, do których można wniknąć z własną interpretacją i emocjami zbudzonymi przez niesione dźwięki.

Piękny studyjny debiut młodego kolektywu ukazał się pod patronatem portalu LongPlay, na którym znajduje się także obszerna recenzja niniejszego albumu.

Spod skrzydeł Ery Jazzu Dionizego Piątkowskiego wyszedł w tym samym czasie album LP zatytułowany "Poznań Jazz  - Young & Power", którego stronę A wypełniają cztery nagrania z niniejszego albumu. Na stronie B znajdują się natomiast nagrania grupy Dawid Kotka Trio +, o której więcej - już niebawem. Wkrótce także słów kilka o wspomnianym winylu oraz innym okolicznościowym wydawnictwie Ery Jazzu.

Album ukazał się pod patronatem LongPlay.

Marta Ratajczak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz